Będę pił Coca Colę i nie zagłosuję na B. Komorowskiego

W Salonie pojawiły się sugestie i otwarte nawoływania do niespożywania Coca Coli, albowiem producent ten w jakiś sposób (mniejszy, większy) wpisuje się w kampanię prezydencką jednego z kandydatów, tj. Bronisława Komorowskiego.

Coca Colę spożywam bardzo rzadko, ale nie widzę powodów, bym miał ją odstawić na zawsze właśnie i tylko dlatego. W ogóle nie uważam nawoływania w tym kierunku za zbyt rozsądny pomysł i nie sądzę, by zachwiał on filarami koncernu, bo może być wręcz przeciwnie. Oczywiście, mogę się mylić. Być może ten polityczny wybór Coca Coli idzie w kierunku rusyfikacji polskiej polityki, która będzie polegała na jawnym składaniu hołdów lennych przez wiodących producentów czy handlowców. Jeśli tak miałoby być, to aby temu zapobiec, chętnie dołączę do grona abstynentów cocacolowych.

Na razie jednak tego typu akcje nie przekonują mnie, a wręcz ujawniają słabości polskiej tzw. prawicy (w Polsce takie podziały są całkowicie umowne). Osobiście oczekuję bowiem od tej części sceny politycznej cierpliwego tłumaczenia społeczeństwu meandrów polityki, dobrego programu gospodarczego, społecznego i historycznego oraz spokojnego obnażania hipokryzji przeciwników. Głęboko wierzę, iż jest to możliwe, choć po stronie wyznawców B. Komorowskiego zapanował niebywały jazgot, w którym jednostronnie jazgoczący usiłują dowieść, że przyczyną jazgotu jest... sam Jarosław Kaczyński. Pewnie tylko dlatego, że miał czelność nie polecieć razem z bratem i zginąć z nim, jak przystało na bliźniaka. Skoro jednak nie zginął, to jazgoczący usiłują dobić go słowem.

Tak, czy siak, nie głosowałbym na Bronisława Komorowskiego i nie idzie mi tu bynajmniej o ostatnie lata jego działalności, lecz wcześniejsze, tj. czasy wyjątkowo szkodliwej dla Polski działalności w Unii Demokratycznej (później Unii Wolności), zwłaszcza w okresie pełnienia przezeń funkcji wiceministra obrony narodowej pod bokiem Janusza Onyszkiewicza. Tam zresztą obaj politycy wymienili karty działalności opozycyjnej na bardzo przyziemne profity III RP.