Propagandowy, animowany filmik MAK

Właśnie oglądam sobie transmisję z konferencji prasowej MAK. Zakończono prezentację zapowiadanego filmiku, którego zadaniem było pokazanie ostatnich minut lotu TU-154M. Nagrałem ten filmik i później obejrzę go sobie jeszcze raz.

Lecz już w tej chwili mogę powiedzieć jedno. Animowany filmik w założeniu ma sprawić wrażenie na niedowiarkach, iż winę za katastrofę ponoszą wyłącznie Polacy. Świadczy o tym fakt, że bardzo szczegółowo i w dużym zbliżeniu pokazywano lot, ale nie do końca. Nie dotyczy on bowiem samej katastrofy. Filmik kończy się w najważniejszym momencie, czyli dotknięcia słynnej brzozy przez skrzydło samolotu. Ba! Scena ta pokazywana była z takiej odległości, że nawet nie widać tego efektu. W dalszej kolejności nie pokazano zatem wykonywania przez samolot obrotu wokół osi, ścinania dalszych drzew czy czegokolwiek innego. Żenua!

Chyba najistotniejszą informacją, ujawnioną w trakcie konferencji, jest to, że ktoś z członków załogi przeprogramował radiowysokościomierz, wskutek czego pokazywał błędną wysokość. Komisja MAK nie ustaliła jednak, kto to zrobił. Nie ujawniono również, kiedy to nastąpiło. Z odpowiedzi na pytania dziennikarzy wynika, że nie da się tego ustalić.

Teraz jest faza zadawania pytań. Poza głosem jednego dziennikarza z Polski, pytania zadają głównie dziennikarze rosyjscy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że są ustawieni, albowiem pytania wyraźnie sformułowane są w kierunku obalenia tez publikowanych w polskiej prasie, a dotyczących różnych wątpliwości co do rzetelności MAK.

Okazało się również, że polskie uwagi w zasadzie w 100% nie zostały uwzględnione przez MAK, bo... nie dotyczyły kwestii technicznych, a ustalenia winnych katastrofy. Tak przynajmniej twierdzą przedstawiciele MAK.

Będzie się działo.