Beata Szydło (PiS) - kobieta z klasą. A co na to PO?

Właśnie przeczytałem drugą część wywiadu, jakiego portalowi Onet.pl udzieliła wiceprezes PiS Beata Szydło. Przyznam, że nie przyglądałem się jej nigdy z należną atencją. Wiedziałem jedynie, że jest niezła w sprawach gospodarczych. Bardziej znana medialnie była wcześniej Joanna Kluzik-Rostkowska (dzisiaj PJN). Być może dlatego.

Raz widziałem też konferencję prasową PiS pod przewodnictwem Beaty Szydło, poświęconą sprawom gospodarczym, ale zapamiętałem z niej tylko tyle, że mimo iż była to konferencja stricte gospodarcza, jakaś dziennikarka TVN dopytywała jedynie o Smoleńsk. Gdy w końcu B. Szydło coś jej odparła, wieczorem z TVN24 dowiedziałem się, że PiS zorganizował konferencję prasową na temat... Smoleńska (autentycznie!). Gdybym nie oglądał na żywo, mógłbym uwierzyć.

Dla zachęty zacytuję fragment błyskotliwej odpowiedzi Beaty Szydło na pytanie Jacka Nizinkiewicza (Onet.pl) o przyczyny niewiary zdecydowanej większości społeczeństwa (72%) w realizację obietnic wyborczych PO i w poprawę złej sytuacji w kraju:

Życie niestety boleśnie zweryfikowało trzy lata beztroski i samozadowolenia. Homo ludens musi pamiętać, że dla równowagi społecznej potrzebny jest też homo labora. Ludyczna polityka tego rządu niestety przynosi dziś opłakane skutki. Wszyscy to odczuwają. Drożyzna, wyższe podatki, niepewność emerytalna. Można wyliczać w nieskończoność. Nie chodzi o to, żeby straszyć, ale o to, żeby mówić prawdę jak jest i radzić sobie z problemami a nie zamiatać ich pod dywan. Słowo "sukces" po tej kadencji rządu będzie musiało być na nowo opisywane przez językoznawców.

Warte przeczytania są także jej inne odpowiedzi, zwłaszcza na tematy czysto ekonomiczne, w tym OFE. Zapewne wiceprezes Beata Szydło jest kompetentną i błyskotliwą. Z jej życiorysu wynika, że nie ukończyła ekonomii, chociaż ma ukończone studia podyplomowe na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Wcześniej studiowała na UJ i była doktorantką na tamtejszym Wydziale Filozoficzno-Historycznym.

Szukam usilnie jej odpowiedniczki w PO. Nie pasuje mi ani Julia Pitera, ani Ewa Kopacz, ani Iwona Śledzińska-Katarasińska. Moim zdaniem mogłaby z nią konkurować jedynie Joanna Mucha, która posiada stopień doktora nauk ekonomicznych. Chętnie ujrzałbym przeto obie panie w jakiejś profesjonalnie przygotowanej konfrontacji na aktualne tematy gospodarcze (może być nawet studio TVN), by zweryfikować swoje poglądy na temat siły kobiecej reprezentacji ekonomicznej obu partii.

Teraz z innej beczki. Bloger ciamciaramcia przedstawił ciekawą notkę, z której najbardziej interesujące są moim zdaniem wykresy dynamiki przyrostu długu publicznego. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby ktoś z PiS podjął ten temat i w jaskini lwa, czyli TVN24, zaprezentował je publicznie. Są bowiem bardzo sugestywne. Poniżej przedstawiam jeden z nich. Mam nadzieję, że bloger ciamciaramcia nie będzie miał mi tego za złe, bo warto pokazywać, jakim specem od manipulowania danymi jest minister Rostowski.