Kuba Rutkowski Kuba Rutkowski
152
BLOG

Wszyscy jedziemy na tym samym wózku

Kuba Rutkowski Kuba Rutkowski Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Może to zabrzmi pompatycznie, ale chyba nigdy od 1989 roku nie czułem takiej przygnębiającej obawy o Polskę jak dziś.

Zarówno pucz Janajewa, czy pomysł Wałęsy z „NATO-bis” i jego późniejsza „Nocna Zmiana”, a nawet kolejne katastrofy w Mirosławcu i Smoleńsku nie wywołały we mnie takiego niepokoju jak współczesne wzmożenie konfliktu polsko-izraelskiego. Bo i siła oraz mnogość nieprzyjaciół są większe.

 

Nie będę tutaj na chłodno wykładał historii, bo kto ma dobre intencje i posiada podstawowe wykształcenie wie, że oskarżenia wielorasowego narodu polskiego o współudział w holokauście są nonsensowne. A pomysł zwrotu przez Polaków majątku zniszczonego przez Niemców i zagrabionego przez Sowietów, to już Himalaje absurdu.

 

Za to w moim wpisie przebijać się na pewno będą naiwność i idealizm. Bo konflikt prowadzony jest na międzynarodowej płaszczyźnie politycznej, gdzie to nie ma miejsca na kategorie „prawdy” i „racji”, a hołduje się „władzy”, „sile” i „wpływom”.

A ja nie jestem wyrachowanym politykiem czy lobbystą, lecz szczerze wypowiadam się w oparciu o swoje obserwacje i doświadczenie.

 

Moje ponadnormatywne obawy wynikają ze świadomości, że jesteśmy w najistotniejszym punkcie przełomowym od czasu gorbaczowo-reaganowskiego Reykjavíku, a w naszym lokalnym wymiarze, od czasu negocjacji Kuronia z Lesiakiem.

 

Lęk jest potęgowany świadomością, że konflikt był planowany od wielu lat, a widać sama akcja jest dokładnie zaplanowana i skoordynowana, by apogeum wypadło w „ósemkowe” rocznice 1918 i 1968 roku.

Najgorsze wspomnienia wzbudza podniesienie przez naszych adwersarzy rzekomego polskiego antysemityzmu jako maczugi w sporze.

Zawsze w istotnych momentach historii Polski jej wrogowie grali kartą antysemityzmu. Zarówno, gdy 100 lat temu na nowo kształtowała się polska państwowość w Wersalu, czy nie tak dawno, kiedy staraliśmy się o akces do NATO.

Ciągle ta sama karta, i ciągle nie jest ona zgrana, mimo że ufundowana na hucpie.

 

Jakby tego było mało, dodatkowo w omawianym konflikcie swoje pieczenie obsmażają nasi sąsiedzi ze wschodu i z zachodu.

Konkludując - tylu „wrogów” na raz, to już dawno nie mieliśmy.


Czasy oczywiście się zmieniły. Nikt nie będzie do nas strzelał, a rozchodzi się „jedynie” o pieniądze. Ale kwoty jakie leżą na stole z łatwością są w stanie zmienić pozycję takiego kraju jakim jest Polska.

 

Dodatkowo, do tej pory dużo było (jak to w polityce międzynarodowej) pożytecznej hipokryzji, kluczenia i odwlekania decyzji. Natomiast dziś maski naszych „sojuszników” już opadły. Pozostały twarde i niegodziwe żądania, a o tyle nikczemne, że wykorzystujące wieloletnią polską naiwność, bo próżno było (prócz w USA) szukać do tej pory takiego sojusznika Izraela jak Polska.

 

Oczywiście można się poddać. To może zabrzmieć gorzko, ale na tle kosmosu Polacy jako naród nie jest czymś wyjątkowym. Świat bez Polski może istnieć (co już pokazała historia) i niewielu prócz nas nie odczuje, że się ona przepoczwarzyła w jakiś mało istotny twór w Europie.

Ale, jak zauważył Jacek Bartosiak, jakieś podstawowe poczucie każe zawalczyć o standardowy zakres podmiotowości naszego kraju. By nie być zarówno bliską zagranicą Rosji, jak i zapleczem ekonomicznym Niemiec, czy też wreszcie skarbonką dla Izraela/USA.

 

Zostaliśmy jako Polacy sami. Polacy - pochodzenia polskiego, żydowskiego, greckiego, ormiańskiego, tatarskiego, nigeryjskiego…i tak można długo wymieniać, bo jak spuentował to Wincenty Lutosławski Polakiem może być każdy.

Natomiast nieliczni wy, którzy przyklaskujecie obecnym roszczeniom wobec Polski, nie myślcie sobie, że potencjalni zwycięzcy uformują z was jakąś nową elitę między Odrą a Bugiem. Silni się wysługują słabszymi, ale nigdy z nimi się nie spoufalają.


Wszyscy (z nielicznymi wyjątkami) w naszym kraju finalnie jedziemy teraz na tym samym wózku.

Już za późno i nie miejsce by utyskiwać na safandulstwo czy amatorszczyznę rządzących nami polityków. Że nas postawili pod ścianą jak Beck. Ja nie będę rzucać kamieniem mając na uwadze, jak piekielnie trudną materią jest utrzymać sensowną państwowość w granicach współczesnej Polski.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka