Szanowni Państwo, gdy pada hasło „partnerstwo wschodnie”, najczęściej myślimy o trzech krajach: Białorusi, Ukrainie i Litwie. W „Kulturze Liberalnej” omawialiśmy już wszystkie te trzy kraje oraz stosunki, jakie nas z nimi łączą. Jednak wschodnich sąsiadów Polski jest o wiele więcej, tak jak bardziej złożona jest historia, która łączy nas z otaczającymi Polskę ziemiami. Dlatego dziś zerkamy w stronę Łotwy. Czy mamy na temat tego kraju wiedzę? Niestety, wszystko wskazuje na to, że Łotwa jest zupełnie nieobecna w naszej świadomości.
Łukasz Jasina
Chwila z Łotwą, czyli czy mamy kolejnego sąsiada?
Łotwa to kraj bardzo ciekawy („ciekawy” to zresztą słowo-wytrych: pokażmy kraj „nieciekawy”) i w Polsce nieznany. O Litwie mamy czasem pojęcie, na sprawach niemieckich „zna się” niemal każdy, Słowakom zazdrościmy Tatr, Czechom – wszystkiego, zaś Ukraińców i Białorusinów podejrzewamy o nienawiść do Polaków. Ale w stosunku do Łotyszy nie wytworzył się nawet porządny stereotyp.
A przecież stosunki polsko-łotewskie są złożone i opierają się na nieprzebranym bogactwie wspólnej historii. W relacji z innymi sąsiadami istnieje jednak pewna subtelna różnica: choć ziemie obecnej Łotwy istnieją w naszej świadomości od wieku XVI, to Łotysze – dopiero od niedawna.
Wszystko zaczęło się od wojny o Inflanty. Wtedy, rzecz jasna, dostrzegaliśmy tylko tamtejszych Niemców, a później Szwedów. Mieliśmy także własny kawał dzisiejszej Łotwy. W Polskich Inflantach rozkwitała zapomniana dziś kultura – dały one Polsce nie tylko Emilię Plater, ale i wielu innych ludzi, bez których nasza kultura byłaby uboższa. Później mieliśmy i studiujących w Inflantach Polaków autentycznych (Stanisław Wojciechowski), i fikcyjnych (Karol Borowiecki). Kurlandzkie korzenie dorabiał sobie Nikodem Dyzma… Zresztą do dziś okolice niegdysiejszego Dynaburga zamieszkuje wielu Polaków, a premier Łotwy – Valdis Dombrovskis nie unika pytań o „polskie korzenie”.
Inną Łotwę – zamieszkaną przez Łotyszy, Polska odkryła dopiero w roku 1918. Do tego nie mieliśmy w okresie międzywojennym żadnych konfliktów międzypaństwowych. Oczywiście to lekka mitologizacja, ale coś w tym jest (w tym sensie wśród sąsiadów II RP identyczny był jedynie casus Rumunii, podobny – Węgier). Polaków na Łotwie generalnie nie prześladowano, a Dynaburg zdobyli w 1920 roku Polacy, przekazując go następnie Łotwie. W Dynaburgu stanął pomnik polsko-łotewskiego braterstwa broni, zniszczony dopiero w czasach sowieckich. Na Łotwę uciekło wielu Polaków we wrześniu 1939 roku.
Później, po roku 1945, nie istniała już wspólna granica, a krajów naszych nie przybliżyły nawet przemiany systemowe. Hanzeatycka Ryga nie jest zalewana przez potoki polskich turystów.
W ten sposób, w gruncie rzeczy straciliśmy z oczu przemiany we współczesnej Łotwie. W ciągu ostatnich dwudziestu lat Ryga stała się ciekawym, kosmopolitycznym miastem, swoistym pomostem miedzy Unią Europejską i Rosją. Diaspora rosyjska wrosła nienajgorzej w krajobraz Łotwy. Ryga jest też chyba najciekawszym ze stolic nadbałtyckich. Nieprzypadkowo to właśnie tam odbył się szczyt NATO. Łotwa jest, jak się okazuje, dla innych krajów NATO partnerem ciekawszym niż Litwa i Estonia.
Z drugiej strony, znaczna część Łotwy, osobliwie położona przy granicy z Litwą i Białorusią Latgalia to w znacznej mierze rezerwat biedy i post-sowieckiej mentalności. Łotwa jest miejscem pełnym kontrastów. Obok pełnej klubów, hanzeatyckiej atmosfery i bogatych Rosjan Rygi, mamy tu Łatgalię (czyli dawne Polskie Inflanty) – miejsce pełne Polaków i Rosjan, momentami przypominające sąsiednią Białoruś. Łotwa to przedziwna mieszanka mentalności post-sowieckiej, post-niemieckiej i post-skandynawskiej. To autentyczny pomost miedzy dwiema Europami.
Sąsiad nie musi koniecznie mieć wspólnej granicy z nami. Sąsiad to także pojęcie mentalne – Łotwa zasłużyła sobie na miejsce takowe. Musimy odkryć ją ponownie.
* Łukasz Jasina, historyk, publicysta, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.
** artykuł ukazał się w "Kulturze Liberalnej" nr 82 (32/2010) z 3 sierpnia 2010 r.
Inne tematy w dziale Kultura