Kultura Liberalna Kultura Liberalna
404
BLOG

Gowin nauki nie odmieni

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
Dobre uczelnie są zawsze apolityczne, natomiast uczelnie, które się polityzują, z reguły płacą za to obniżeniem poziomu. Gdyby do tego doszło, byłaby to zła perspektywa. Moim zdaniem to nie jest koniecznie – mówi profesor Andrzej K. Koźmiński, ekonomista, profesor zarządzania, współtwórca Akademii Leona Koźmińskiego.

Adam Puchejda: Projekt Gowina odmieni naukę w Polsce?

Andrzej K. Koźmiński: Z pewnością to zbyt daleko idące oczekiwanie. Ten projekt być może nieco poprawi status nauki, ale niczego nie odmieni. Przede wszystkim, nauka wymaga znacznie większych pieniędzy, a ta ustawa nie przewiduje większych środków.

Mowa o zwiększeniu nakładów na naukę do 1,8 proc. PKB w ciągu paru lat.

To stanowczo za mało. Zbyt niski jest też udział sektora prywatnego w finansowaniu nauki. Polskie firmy oraz firmy zagraniczne działające w Polsce w stosunkowo niewielkim stopniu korzystają z potencjału polskiej nauki. Czy to się zmieni? Być może, to jednak wymaga dłuższego czasu. Poza tym ten projekt i tak ma już stępione ostrze.

Co ma pan na myśli?

Zgodzono się na to, by w większym stopniu zasilać tzw. regionalne uczelnie. A z tych pieniędzy można byłoby stworzyć jakąś jednostkę przodującą. No ale zwyciężył pogląd – prawdopodobnie ze względów politycznych – że te szkoły mają swoją kulturotwórczą, pozytywną rolę do odegrania. Nie będzie już więc radykalnej koncentracji środków na najlepszych uniwersytetach.

Środowisko akademickie obroniło też autonomię szkół wyższych. Krótko mówiąc, rady powiernicze, które potencjalnie miały umożliwić narzucanie rektorów, będą uzależnione od uczelni.

Połowę miejsc w radach mają zajmować osoby spoza uczelni.

Ale wybierane przez te uczelnie. I to jest – jak zwykle – dobrze i źle. Moim zdaniem autonomia uczelni jest wartością samą w sobie i należy ją cenić, zwłaszcza w takiej, a nie innej, konfliktowej sytuacji politycznej. Mamy też piękną tradycję takiej autonomii. Natomiast tego rodzaju rozwiązanie zmniejsza szanse, że na stolcach rektorskich pojawią się radykalni reformatorzy. Tak jak swego czasu Hugo Kołłątaj, który zreformował Akademię Krakowską – ale żeby to zrobić, musiał uzyskać dyktatorskie uprawnienia.

Gdyby rada była powoływana przez władze zewnętrzne, to wówczas te władze mogłyby ją skłonić do wyboru rektorów, którzy niekoniecznie podobają się środowisku. Tej możliwości nie będzie.

W obecnym projekcie rektor i tak uzyskuje ogromną władzę.

To prawda, ale ponieważ rektor będzie wyłoniony przez swoje środowisko, jest mało prawdopodobne, by był to radykalny reformator, który zwykle działa wbrew interesom tego środowiska.

Co mógłby zrobić taki radykalny reformator?

Mógłby wyrzucić połowę kadry.

Teraz też będzie mógł to zrobić.

Nie bardzo. Jeśli będzie wybierany przez środowisko, to na pewno takiego nie wybiorą. Silny rektor mógłby też zlikwidować kierunki, które są słabe, a te środki przeznaczyć na wspomożenie silniejszych.

Co to znaczy „słabe kierunki”?

Takie, które nie lokują się w żadnych krajowych ani międzynarodowych rankingach.

I tak ma się zmniejszyć liczba dyscyplin naukowych. To nie wpłynie na liczbę kierunków?

Niekoniecznie, kierunki mogą przekształcić się w różnego rodzaju specjalizacje. Likwidacja dyscyplin będzie miała głównie wpływ na przebieg karier naukowych i proces opiniowania dorobku naukowego. Nie będzie można i trzeba habilitować się w wąskich specjalizacjach, tylko w szerszych. I to słusznie.
Sugeruje pan, że znów chodzi głównie o kwestie personalne? O kontrolę nad tym, kto będzie pracował na uczelni, a kto nie?

Dobre uczelnie charakteryzują się zasadą publish or perish. Albo będziesz publikował w liczących się czasopismach, albo musimy się ciebie pozbyć. Jeżeli nie przynosisz grantów i nie publikujesz dobrych rzeczy, to do widzenia. U nas takiej zasady dotąd nie było i wygląda na to, że nie będzie nadal.

Reforma wprowadzi pewne usprawnienia, ale radykalnie wiele nie zmieni?

Radykalnie nie. Ale, wie pan, mam pewne wątpliwości, czy ten system można radykalnie zmienić. Nauka w Polsce ma dużą siłę inercji i silne ograniczenia kulturowe. Nie da się tego prędko zmienić. Można byłoby stworzyć – eksperymentalnie – jedną światowej sławy uczelnię. Ale to wymagałoby ustawienia jej na zupełnie innych zasadach. Czegoś takiego nie będzie.

Uczelni, która mogłaby rywalizować z najlepszą setką szkół wyższych na świecie?

Tak, za trzydzieści lat. Ale taka uczelnia musiałaby mieć zarówno międzynarodową kadrę, jak i międzynarodowych studentów, uczestniczyć w międzynarodowych projektach. Dochodzenie do tego trochę by zajęło.

Przykładem jest uczelnia George’a Sorosa w Budapeszcie – Central European University?

Cały tekst TUTAJ

Andrzej K. Koźmiński

ekonomista i socjolog, profesor zarządzania, współtwórca Akademii Leona Koźmińskiego (ALK), gdzie obecnie sprawuje funkcję prezydenta ALK i przewodniczącego rady powierniczej uczelni. Ostatnio wraz z prof. Grzegorzem W. Kołodką opublikował książkę „Nowy pragmatyzm kontra nowy nacjonalizm”, w której rozważają zagrożenia i szanse dla współczesnego świata.

Adam Puchejda

dziennikarz, zastępca sekretarza redakcji „Kultury Liberalnej”. Twitter: @AdamPuchejda .

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo