generee generee
198
BLOG

Kielecki masscode festiwal - małe podsumowanie

generee generee Kultura Obserwuj notkę 3

W dniach 1-2 września b.r. odbył się w Kielcach na terenie KCB (dawny ExBud) festiwal muzyczny o nazwie "masscode". Pomysłodawcą i twórcą imprezy był szef klubu rozrywkowego "BohomassLab" Maksymilian Materna - człowiek młody, znany w mieście z licznych kontrowersji tudzież konfliktów z prawem. Jak dla mnie niepotrzebnie zaangażowany politycznie - albo inaczej: niepotrzebnie mieszający to zaangażowanie z działalnością kulturalno-rozrywkową. Była to pierwsza tego typu impreza, od kiedy mieszkam w Kielcach, czyli od maja 2000 r.

Powiem szczerze - byłem mocno sceptyczny co do sensowności organizacji tutaj takiej imprezy. Raz - festiwali ci u nas w latem kraju dostatek (także i tych obwoźnych - np. trasa MG). Dwa - mieszkańcy Kielc nie są skorzy do płacenia za koncerty; nie wiem z czego to wynika, ale tak jest i basta; a skutkuje tym, że oferta koncertowa w porównaniu z innymi miastami jest uboga (oczywiście mówię o koncertach, a nie spędach krojonych pod ti-wi na Kadzielni). Dlatego duże gratulacje za odwagę dla organizatorów. Kolejne gratulacje za wykonanie, bo imprezę - jako uczestnik - oceniam wysoko. Byłem na piątkowej końcówce i praktycznie całej sobocie - poniżej garść obserwacji.

Wybór miejsca - Kieleckiego Centrum Biznesu - bardzo dobry. To prawie centrum miasta, a jednak na uboczu, co pozwala grać do późna w nocy. Jedynymi poszkodowanym mogli być mieszkańcy osiedla Bocianek, ale jak zaparkowałem tam auto podczas w piątek podczas występu Korteza, to nie słyszałem, że gra; być może później w nocy niosło się bardziej. Układ parkingów KCB, na których rozstawiono 'miasteczko' festiwalowe pozwolił na zgrabne zaaranżowanie przestrzeni i wydzielenie poszczególnych stref: sceny głównej, gastronomii, scen namiotowych i sanitariatów. Utwardzona powierzchnia pozwala uniknąć błota przy intensywnym opadzie (co miało miejsce w piątek w nocy) oraz utrzymywać czystość płyty na bieżąco. Jedyny mankament to jedne schody pomiędzy poziomami, na których w przerwach między występami było zbyt tłoczno.

Skład personalny czyli kapele. Duża scena - piątek kolejno: Natalia Przybysz, O.S.T.R., Grubson, Kortez, Łąki Łan i  sobota kolejno: Piotr Zioła, Wzgórze Ya-Pa 3 (zamiast PEZETA), Krzysztof Zalewski, Natalia Nykiel, Brodka. Mała scena: Rover+Rześko, Bitamina, Novika & Mr Lex, ANKH, Fair Weather Friends, Dick4Dick. Abstrahując od subiektywnych ocen poszczególnych występów (o czym będzie dalej) zestaw może i nie pod tytułem: 'to co najlepsze w polskiej muzyce', ale na pewno pod takim: 'to co dobre, współczesne i aktualne'. Jako stary pierdziel miałem okazję zobaczyć na żywo to o czym nawija w radiu Piotr Stelmach i poczytuje to za duży plus. Jeśli chodzi o główną scenę to z małym wyjątkiem mamy do czynienia z garniturem, który grał na tegorocznych festiwalach w Polsce. Niechlubnym wyjątkiem, a w zasadzie zgrzytem była Natalia Nykiel. Doprawdy nie wiem czym sobie zasłużyła na obecność - odstawała poziomem zdecydowanie od reszty.

Obsługa i służby porządkowe - bez zarzutu. Na bramce bez chamstwa i przesadnych macanek. Zdziwiło mnie, że po każdym z wykonawców na scenie głównej sprawdzano śmietniki i zmieniano worki oraz sprzątano z grubsza plac. Nie wiem, bo wypadłem z festiwalowego obiegu (bywałem w ostatniej dekadzie jedynie na ORF-ie), być może to jest dzisiaj standard - ale mnie ucieszył. Strefa gastronomiczna - dla każdego cos miłego. Nagłośnienie - na dużej scenie dla mnie zadowalające - słychać było wszystko jak należy. Na małej bywało różnie.

Ceny biletów - 150 zł za 2 dni i po 80 za jeden - to przyzwoite pieniądze; w przedsprzedaży było taniej, ale nie na tyle, żebym się do niej posunął; przyznam, że fascynują mnie ludzie, którzy potrafią kupić bilet na trzy miesiące przed tylko dlatego, że jest 2 dychy tańszy... Może podniósłbym limit wejścia bezpłatnego dla dzieci z 10 do 12-13 lat. Chyba lepiej, żeby rodzic przyszedł z dzieciakiem płacąc osiem dych i razem coś zjedli, niż żeby nie przyszedł w ogóle, bo cena 160 zł jest za wysoka, a dziecko w zasadzie chce obejrzeć jednego-dwóch wykonawców.

Podsumowując - meritum imprezy oraz organizacja bardzo dobre. Życzę organizatorom wytrwałości oraz spręża i chciałbym, abyśmy się w przyszłym roku spotkali w tym miejscu. 

A poniżej krótko i subiektywnie o tym co widziałem i czego wysłuchałem - chronologicznie:

Kortez - dla mnie człowiek zagadka; kilka utworów znałem z radio... ot takie mruczanda, o których nie bardzo umiałem powiedzieć na ile są warte muzycznie... i co lepsze dalej nie wiem. Ale chwyta i już! Duży plus.

Łąki Łan. No ja bardzo przepraszam, ale zupełnie przegapiłem zjawisko i była to dla mnie nowość. Co prawda kolega mi kiedyś opowiadał, że świetne koncerty, Żona ciągnęła właśnie na to, niemniej byłem sceptyczny i nie sprawdziłem w necie co to jest. A tu taka petarda! Od pierwszego dźwięku! Szkoda, że opad pogonił spora część publiki. Bardzo duży plus - pędzę kupić płyty. Serdecznie żałuję, że nie znałem wcześniej - tyle koncertów mnie ominęło.

A w biegu na małej scenie Novika & Mr Lex; nic szczególnego - ot urocza blondynka śpiewająca do puszczanych podkładów; przyjemna klubowa muzyczka, bez cienia indywidualizmu; jest tego na kopy.

I tyle jeżeli chodzi o piątek. A w sobotę:

Wzgórze Ya-Pa 3. Miał być PEZET, byli oni. Do tego w niepełnym składzie. Lata świetności mają za sobą, ale dobrze, że wystąpili. Byli awangardą hip-hopu i nikt im tego nie odbierze. Chwilę posłuchałem i sobie poszedłem - nie jestem targetem dla takich wykonawców, ale wzbudziła mój szacunek bezkompromisowość tekstów.

Krzysztof Zalewski. Byłem ciekaw jak wypada na żywo i co tak naprawdę gra. Wiedziałem, że był wysoko w którymś z Idoli, potem grał jakiś hard rock pod nazwą Zalew, a teraz jest mocno promowany w Trójce i okupuje tam 1. miejsce na liście przebojów. Trzy piosenki z radia znałem (Jak dobrze, Miłość, Polsko), a po koncercie wcale nie znam więcej. Wysłuchałem z szacunkiem - wykonawczo dobrze, momentami bardzo, ale niestety brakuje jeszcze charyzmy i przede wszystkim dobrego repertuaru. Ale nie będę grymasił - młodzież go lubi, trudno żeby się ponad czterdziestoletniemu dziadkowi musiał podobać. Niewykluczone, że ma przyszłość przed sobą, bo i rokuje, i ma możliwości. Mnie najbardziej spodobał mi się jak wyszedł na bis i w oparciu o pętle zagrał solo. Mały plusik.

Natalia Nykielproszę wybaczyć, ale na wytłuszczenie nie zasługuje. Chała, chała, chała - tyle mogę powiedzieć. No może jeszcze: discochochoł. Ani śpiewać nie umie, ani nawet tańczyć; a piosenki gówniane. Do tego wystąpiła w najlepszym czasie antenowym! Dedukuję, że tylko dlatego, iż Zalewski gra u Brodki, i potrzebował przerwy między występami. Duży minus; mam nadzieję, że w przyszłości takich wpadek nie będzie.

W międzyczasie w namiociku Fair Weather Friends oraz Dick4Dick. Ci pierwsi - kompletnie dla mnie anonimowi - zrobili na mnie dobre wrażenie. Ot taki kanadyjski Metric (oczywiście zachowując proporcje) z płyt Fantasies/Synthetica ale bez ładnej wokalistki. Radosne energiczne granie. Ci drudzy rozczarowali - nie wiedziałem, że zachciało im się zostać kopią Kraftwerka. Owszem, to co grali było na poziomie, ale nie na to się nastawiałem; cóż czasy Hollywood najwyraźniej minęły, a ja to przegapiłem - "trzeba było uważać".

Monika Brodka - nie będę ukrywał, że przyszedłem właśnie na nią; albo inaczej - dla niej. Mam w domu jej wszystkie 'samodzielne' płyty (czyt. po uwolnieniu się z idol-owego kontraktu). Dużo tego nie ma - raptem dwa longi i jedna ep-ka. Kupiłem na winylach córkom z okazji Dnia Kobiet czy Dziecka, ale oczywiście słuchamy wszyscy; z przyjemnością, bo to interesujące produkcje. Przyszedłem zwłaszcza sprawdzić jak sobie radzi na żywo z repertuarem z Clashes, bo prawdziwego muzyka poznaje się po tym jak wypada na koncercie; w studio to można sobie 'wydłubać' wszystko, zwłaszcza gdy się muzykę produkuje, a nie gra. No i mnie nie zawiodła - bardzo dobre aranżacje i brzmienie. Widać, że okrzepła scenicznie, a zaangażowanie Zalewskiego (na wokalu, klawiszu i studniach) to strzał w dziesiątkę - w porównaniu z tym co widziałem 2 lata temu w Stalówce wykonała wielki krok naprzód. Duży plus - chętnie wybiorę się zobaczyć jak wypada w klubie.

I to by było na tyle - generee




generee
O mnie generee

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura