Śmierć polskiego oficera jest pretekstem, by jeszcze raz postawić sobie pytanie: jaki interes ma Rzplita w Afganistanie. Pod koniec lat 70-tych, tuż przed sowiecką inwazją, z Afganistanu ściągało się do Polski futra, obecnie - ciała żołnierzy i oficerów.
Kiedy po słynnym 11 września. USA postanowiły uderzyć na talibów, nie w pojedynkę rzecz jasna, lecz w doborowem międzynarodowem towarzystwie, to na jego czele stanęli Niemcy. Była to pierwszą misja militarna tego państwa od czasu sławetnej epopei z lat 1939-45. Już w grudniu 2001 r. Martin Hohmann, deputowany do Bundestagu z ramienia CDU, zaproponował, by przywrócić Krzyż Żelazny, który zdobiłby piersi walecznych chłopców z Bundeswehry. Na apel ten zareagował natychmiast jeden z czytelników prawicowego tygodnika "Junge Freiheit", który skorygował postulat parlamentarzysty słowami, że skoro już posyła się niemieckich chłopców "do Absurdystanu", to powinno się ich raczej dekorować Orderem Złotego Rurociągu.
Przypominam tę starą anegdotę, bo odpowiedzi na pewne pytanie - które stawiano jeszcze w czasach słynnej arabskiej awantury - do dziś Polakom nie udzielono. A mianowicie, co Rzplita miała, ma i co będzie mieć, w zamian za szafowanie życiem swoich obywateli (i to nie tylko tych w mundurach) oraz dodatkowymi wydatkami. Jeden plus jest niezaprzeczalny i dotyczy to zarówno irackiej, jak i afgańskiej misji - wreszcie można sprawdzić sprawność Wojska Polskiego w warunkach bojowych. Od dwóch pokoleń wszak żyjemy w pokoju, szabelki rdzewieją, bo wojny nie widzą. To jest argument, zgoda. Ale dotyczy on tylko wojskowych.
Jaki jest w tym nasz, obywateli Rzplitej, interes poza sloganami "za waszą i naszą"? We wczorajszej (11. bm) rozmowie w radiowej Trójce generał Sławomir Petelicki powiedział, że głównie chodzi o to, by islam nie dotarł do Rosji, bo to będzie katastrofa (jakby w Rosji islamu nie było), a to czego jesteśmy świadkami w Afganistanie „to jest [to] wojna cywilizacji europejskiej, światowej z islamem, który jest agresywny po prostu”. Proszę, proszę, jakie zgrabne połączenie Feliksa Konecznego z Samuelem Huntingtonem (nb. wojna cywilizacji toczy się dzisiaj w łóżnicach raczej, która to cywilizacja wykaże się większym przyrostem naturalnym).
Zaangażowaniu sił zbrojnych na zewnątrz musi przyświecać jakiś cel polityczny i gospodarczy. W latach 30-tych Rzplita żyła ułudą kolonialną, plantacjami, polskim kakao i polskimi bananami. I jakby tego nie oceniać był to jednak pewn wizja. A obecnie, czy jest mowa o jakimś pólku naftowym? komorze celnej na Jedwabnym Szlaku? albo o zniesieniu wiz do Stanów? Póki co z misji wynosimy zbrodniarzy wojennych (tak przynajmniej sprzedają media sprawę z Nangar Khel) i poległych wojskowych, którzy nie dostają nawet Orderów Złotego Rurociągu z Kranem, ani Srebrnej Gwiazdy Zniesionej Wizy ze Wstęgami.
Inne tematy w dziale Polityka