Novelty seeking - to nowe określenie tendencji starej jak nasz gatunek. Poszukiwanie euforycznych i przez to często niebezpiecznych doznań, a także nieustająca potrzeba nowych doświadczeń nie są wytworem chwilowej mody.
To przejaw specyficznego funkcjonowania mózgu.
Skłonności do poszukiwania silnych doznań mogą być trwale wpisane w naszą psychikę, moda wpływa jedynie na formy ekspresji.
Do takich wniosków prowadzą prace profesora Marvina Zuckermana, który zasłynął jako twórca teorii poszukiwania doznań (sensation-seeking theory).
Wyróżnił on cztery komponenty charakteryzujące poszukiwacza nowości. Są to:
- ciągłe poszukiwanie przygód i grozy (skłonność do podejmowania ryzykownych wyzwań),
- poszukiwanie przeżyć (tęsknota za tym, co nieplanowane, np. spontaniczne podróże, kontakt z ciekawymi ludźmi, otwartość na nowe doświadczenia),
- tzw. rozhamowanie (skłonność do zachowań nieakceptowanych: upijania się, hulanek, hazardu),
- wysoka podatność na znudzenie (brak zgody na rutynę).
Jeśli ktoś przejawia te cechy, prawdopodobnie już jest lub wkrótce stanie się idealnym novelty seekerem.
By zrozumieć istotę tego zjawiska, musimy zatrzymać się nad... przyjemnością, którą tworzy cały zestaw emocji, będących reakcją na bodźce w jakimś sensie dla organizmu pożądane.
W myśl teorii formułowanych na gruncie psychologii ewolucyjnej, dysponujemy całym wachlarzem psychicznych mechanizmów wyspecjalizowanych w poszukiwaniu tego, co dla naszego przetrwania ma znaczenie krytyczne.
Zgodnie z psychoewolucyjną teorią emocji Johna Tooby’ego i Ledy Cosmides, z każdą tą sferą działania skojarzone są o emocje, które informują nas o zaspokojeniu bądź niezaspokojeniu potrzeb.
Zmęczenie, głód, pragnienie, strach wywołują uczucia nieprzyjemne, które mają nas zmotywować do poszukiwania tego, co może je zniwelować i zaspokoić kluczowy „brak”.
Przyjemność odczuwana jest wtedy, gdy uda nam się owe apetyty nasycić – informuje nas ona, że głód został zaspokojony.
W każdym z tych przypadków kluczowe znaczenie ma wspomniana już dopamina. Ten neuroprzekaźnik jest integralnym elementem systemu regulującego odczuwanie przez nas przyjemności.
W dawkach „uderzeniowych” dopamina wydzielana jest np. podczas orgazmu, kiedy prócz silnej przyjemności pojawia się wręcz uczucie euforii, swoistego „haju”, spełnienia, przepełniającej nas radości.
Niedobór dopaminy powoduje natomiast uczucie przykrości, smutku i przygnębienia, reagujemy coraz wolniej, odczuwamy nudę i psychiczne zmęczenie. Symptomy te pojawiają się wtedy, gdy potrzeby organizmu nie są dostatecznie zaspokajane.
Mózgi nie działają jednakowo – niektóre wydzielają dopaminę w większych ilościach, inne w mniejszych, jedne reagują żywiołowo, inne nieco leniwie. A zatem każdy z nas może uważać za przyjemne diametralnie różne doznania.
Novelty seekerzy prawdziwą przyjemność odczuwają w sytuacjach, które większość z nas uznałaby za ekstremalne i niebezpieczne.
Przejażdżka najnowocześniejszym rollercoasterem – kolejką górską w parku rozrywki, która może pokonywać tor z prędkością dochodzącą nawet do 217 km/h – dla wielu z nas byłaby źródłem silnych emocji na granicy radości, ale i strachu, który zaburza chemiczną równowagę mózgu.
Dla novelty seekera jest to jednak wymarzona forma neurohomeostazy: nieustającego strumienia silnych bodźców i niezakłóconego odbioru różnych form ekstremum.
Z badań psychologa Davida Zalda, opublikowanych pod koniec 2008 roku na łamach „Journal of Neuroscience” wynika, że neurony poszukiwaczy nowości mają mniejszą liczbę struktur zwanych autoreceptorami dopaminy.
Normalnie neurony wydzielające ten neurotransmiter wyposażone są w swoisty samoregulujący system, którego zadaniem jest w pewnym momencie powiedzieć „dość”.
Badania Zalda wskazują, żeposzukiwacze nowości mają takich autoreceptorów znacznie mniej. Oznacza to, że aby w ich mózgu pojawił się sygnał STOP, potrzeba znacznie więcej dopaminy.
W chwili, kiedy „zwykłe” mózgi mają dosyć superprzyjemnych przeżyć, mózgi novelty seekerów dopiero zaczynają się rozkręcać.
Marvin Zuckerman stwierdził, że osoby o cechach novelty seekera charakteryzuje słaba aktywność układów katecholaminowych, czyli struktur, których integralnym elementem są takie związki jak adrenalina, noradrenalina i dopamina. Mówiąc prościej – osoby te nie mają neuronalnych hamulców lub mają je znacznie słabsze.
Przyczyn takiego stanu można doszukiwać się w genotypie. Psychiatra i genetyk Robert Cloninger z Washington University w St Louis twierdzi, że u poszukiwaczy nowości występuje mutacja w pojedynczym genie D4DR, zlokalizowanym w jedenastym chromosomie.
Gen ten jest odpowiedzialny za siłę, z jaką komórka nerwowa reaguje na kontakt z dopaminą. Zmutowana, nieco wydłużona wersja genu sprawia, że komórki po zetknięciu z cząsteczką dopaminy reagują znacznie silniej.
Nie dość, że znacznie szybciej wchodzą na „wysokie obroty”, to jeszcze ich „układ hamulcowy” jest niesprawny!
Wielu z nas pewnie chętnie zamieniłoby się z novelty seekerami – kto by nie chciał odczuwać więcej silniejszej przyjemności?
Matka natura, tamując przyjemne bodźce u większości z nas, wykazuje jednak żelazną logikę. Organizm, który bez przerwy odczuwa przyjemność, ma tendencję do zatracania się w niej, a przecież odczuwanie przyjemności niejako wyłącza naszą czujność, rozleniwia.
A to w naturalnym środowisku często oznaczać może niebezpieczeństwo. Pogrążony w ekstazie organizm staje się dla drapieżnika łatwym łupem.
Lepiej zatem nie myśleć za często o przyjemnościach, a więcej uwagi poświęcać temu, co najważniejsze dla naszego przetrwania.
U poszukiwaczy nowości mechanizm ten ulega zaburzeniu, dlatego stanowią sami dla siebie nie lada zagrożenie realizacją marzeń, mogą stracić z oczu niebezpieczeństwa: to, co u „zwykłych” ludzi zapala przysłowiową czerwoną lampkę, przez nich odczytywane jest jako zielone światło.
W opinii badaczy stan ich umysłu przypominać może umysł narkomana zaraz po zażyciu silnej dawki narkotyku. I podobnie jak w przypadku narkomanów – stan euforii działa uzależniająco.
W badaniach specjalisty uzależnień dr. Michaela Bardo z uniwersytetu w Kentucky okazało się, że szczury, które chętniej badają nowe elementy w otoczeniu, jednocześnie silniej i szybciej uzależniają się od amfetaminy.
Eksplorowanie otoczenia i podawanie narkotyku w ich przypadku uruchamiało te same ośrodki w mózgu.
Niewykluczone, że w przypadku ludzi mamy do czynienia z analogicznymi mechanizmami.
Być może dlatego novelty seeker, podobnie jak szczury z eksperymentu Bardo, pochłonięty jest bez reszty nieustanną eksploracją swojego otoczenia – musi poznać wszystko, co nowe i ciekawe.
Gdy pomyślę jak to jest ze mną....nie pojawia się szybka i prosta odpowiedź.
Jestem zakochana w mnogości bodźców, ale niekoniecznie tych ekstremalnych.
Z drugiej strony, będąc na Florydzie - jako ta jedyna lady w męskim gronie - przebierałam nóżkami, by polecieć lotnią 200 metrów nad taflą oceanu.
I poleciałam...
Nirwanę w życiu przeżyłam bez typowych dopalaczy - ale była prędkość kończąca możliwości auta, świetna muza na full ....czyli to co uwielbiam...
Ale zaliczyłam też chwilę, gdy miałam skoczyć na linie w przepaść. Już w uprzęży - ależ miłe były męskie dłonie zapinające mnie i tu, i tam...i jeszcze tam... - moment zawahania...i porażka...nie skoczyłam...
Rzadko w życiu się nudzę, najsilniejsze bodźce generuję sama w sobie.
Fala dopaminy zalewała mnie w najdziwniejszych momentach, wcale nie kojarzonych z okolicznościami super przyjemności...
Uwielbiam nowe - także w poznawaniu ogrodów osobowości innych. Nowości intelektualne dają mi wręcz fizyczną przyjemność.
Ale prawdą też jest doskonale znana mi owodnia tego co już znam, czego doświadczyłam i to wszystko wracając falą wspomnień, lub cicho pulsując we mnie - też niesie wyraźną przyjemność.
Nie muszę lecieć w przepaść, by poczuć że żyję...
Inne tematy w dziale Technologie