Miłość
Gdy się zakochujemy, w naszym mózgu aktywną pracę podejmują podkorowe struktury wchodzące w skład tzw. układu nagrody, dzięki któremu odczuwamy przyjemność i euforię. Jego funkcja jest regulowana przez dopaminę, oksytocynę (tzw. hormon miłości), adrenalinę i wazopresynę.
Badania z użyciem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego pokazały jednak, że płomienna miłość uaktywnia również obszary mózgu kierujące wyższymi funkcjami umysłowymi, takimi jak świadomość siebie i własnego ciała, procesy uwagi czy przetwarzanie informacji, które są istotne społecznie. Stephanie Ortigue pokazała też, że różne rodzaje miłości mogą aktywować odmienne obszary mózgu.
Miłość bezwarunkowa, np. matki do dziecka, specyficznie aktywuje obszary istoty szarej śródmózgowia wokół wodociągu mózgu (tzw. wodociągu Sylwiusza – kanału w śródmózgowiu łączącego III komorę mózgową w międzymózgowiu z IV komorą, położoną pomiędzy mostkiem a móżdżkiem)./sciencedaily/.
Ból
Ból zmniejsza poczucie winy.
Ludzie postrzegają ból jako możliwość zapłacenia za swoje przewinienia oraz odzyskanie równowagi wewnętrznej i poczucia sprawiedliwości. To wyjaśnia, dlaczego w wielu religiach panuje przekonanie, że dzięki rytualnemu zadawaniu sobie bólu można oczyścić się z grzechów.
Badania wykazują że, odczuwanie bólu zmniejszyło poczucie winy, które wywołały wcześniejsze myśli o niepoprawnym zachowaniu.
Ból ma więc rzeczywiście moc oczyszczania, uważają naukowcy. Można go odbierać jako psychologiczną rekompensatę, którą można położyć na szali, aby wyrównać zakłóconą równowagę poczucia sprawiedliwości. Tym samym ból pełni wiele funkcji. Jest ceną, którą trzeba zapłacić, by odzyskać moralną czystość. /welt/.
Dwie emocje: miłość i ból.
Odległe sobie, ale i często traktowane jako syjamskie bliźniaki doświadczeń emocjonalnych.
Nie jest tajemnicą, że miłość uskrzydla - ale częściej dodaje się, że ogłupia, oślepia, otumania.
A tu badanie mózgu wykazuje coś zupełnie innego. Wzmacnia procesy myślowe, usprawnia analityczne możliwości.
Ciekawsza sprawa dotyczy funkcji bólu.
Czy naprawdę stanowi wybielacz sumienia?
W eksperymencie naukowym ochotnicy doświadczali fizycznego bólu.
Bardziej zagadkowy jest mechanizm, w którym bólu nie ma, ale głębokie poczucie winy generuje fikcyjny ból - w nadziei, że i on oczyści moralnie.
Ten proces może być bardzo nieświadomy - ale może być też owocem spreparowanej premedytacji - nie dla oszukania siebie - ale widza.
Każdy z nas tęskni za słodkim PR swej osoby.
Lepiej być pięknym, mądrym i bogatym - niż partaczem we wszystkich tych strefach.
PR to taki specyficzny folder - ktoś uwierzy w jego treść lub nie.
Gorzej ma się sprawa, gdy atrapa bólu ma coś załatwiać.
Gdy jest precyzyjnie dobranym narzędziem - nie do wybielania własnego sumienia, ale obciążania sumień innych.
Masturbowanie się bliznami, których nie ma, martyrologią - która jest jedynie konfabulacją.
Prosta sprawa - jeśli ja jestem pokrzywdzony - reszta świata nosi stygmat winy.
Na pewnym etapie takiego teatru moralnego oszustwa, aktor zaczyna wierzyć w prawdę swego kłamstwa.
Bardzo cieńka granica dzieli proces oczyszczania się bólem faktycznym, a zabawę klockami Lego bólu.
Wartościujemy ból jako specyficzną nagrodę za grzechy.
Pokuta bólem, w bólu, dla bólu...
Nawykowa maniera budowania swej wartości bólem bywa tak mocna, ukonstytuowana w jaźni - że choć ból jest już zbyteczny - jest wciąż otwartym parasolem w słoneczny dzień.
Tak na wszelki wypadek - by ptak negacji nie nasr...ł na głowę.
Ból - w pewnej gradacji - może nieść rozkosz.
Bywa, że tylko on jest źródłem przyjemności - nic innego.
Zestawienie bólu z miłością ma tu inny wymiar - niż powszechna konotacja z cierpieniem kochanków.
Fascynaci bólu nie muszą kochać, nie muszą być kochani. Relacje z innymi nie mają znaczenia wobec wierności cierpiętnictwu.
Taka grupa ludzi - szybciej opowie nam o swym bólu niż o kochaniu. Zawsze.
To widać także w necie - choćby wybór nicka.
Niezależnie od okoliczności - miłość podrasowuje mózg, jego potencjał.
Ból ma podrasować biel sumienia.
Tylko że, zakochanych w bólu interesuje sumienie - wszystkich, ale... nie ich własne.
Inne tematy w dziale Technologie