Warto było obejrzeć i posłuchać. I potem jeszcze przez jakiś czas dyskutować z przyjaciółmi. Najwięcej kontrowersji wzbudził w nas główny macher od PR, Eryk Mistewicz. Największy nasz rodzimy producent propagandowej "balonówy". Wcale się nie dziwię, że nijak nie mógł skumać, w czym TOYACH - i nie tylko on - widzi problem z tymi prezydenckimi szalikowymi zdjęciami, z całą tą mistyfikacją antykaczystowską lansowaną przez media do 10 kwietnia i obecnie. Mister Eryk po prostu jest święcie przekonany, że w życiu publicznym, w polityce, nie ma żadnego meritum! Że są tylko emocje, tylko wrażenia, tylko doznania podprogowe. Że jest tylko NARRACJA! I ona jest najważniejsza.
Twierdzi też, że od 10 kwietnia na Krakowskim Przedmieściu też jedynie SNUTO PEWNĄ NARRACJĘ, pewną opowieść o jakimś dziwnym ludzie tego kraju, który ma jakoweś WYOBRAŻENIA o państwie i jego odpowiedzialności (L. Dorn), o swoich prawach (nowy film Ewy Stankiewicz), o godności obywatelskiej, oplutej i poniżonej przez rządzących...
Coś mi się wydaje, że Mister Eryk zatracił zupełnie poczucie rzeczywistości. Nawet Michał Karnowski nie mógł mu tego przetłumaczyć (a obaj są już po napisaniu swojej wspólnej książki) więć należy założyć, że Mister Eryk już niczego się nie nauczy. I zapewne - jeśli JK wygra wybory_ nadal będzie przekonany, że oto pojawi się tylko kolejna, lepsza lub gorsza, ale tylko NARRACJA. Pozostawmy go więc w tym przekonaniu. Niech śni dalej swój bajkowy sen.
A my róbmy swoje.
Inne tematy w dziale Polityka