O godzinie 14.30 gruchnęła bomba: TVN24 podała najnowszy fragment odczytanego w Krakowie stenogramu z rozmów pilotów TU-154 M.. Już są cytowane na s24, więc nie będę ich powtarzać, bo nie o sam ten zapis chodzi. Bardziej o komentarze osób zapraszanych w tvn do rozmów i pozostałe okoliczności.
Najpierw może te "pozostałe okoliczności".
Okoliczność 1. Informacja o słowach kapitana Arkadiusza Protasiuka nie jest najświeższej daty, lecz – jak stwierdziła red. Komolka – ma już kilka dobrych dni. Trzeba ją było weryfikować, potwierdzać, sprawdzać itd., więc dopiero dzisiaj można ją było przekazać. Mogła wprost powiedzieć: mamy w naszych redakcyjnych zasobach różne info i podajemy je zawsze we właściwym czasie. I sprawa byłaby jasna dla każdego.
Okoliczność 2. Dokładnie 25 minut po wybrzmieniu pierwszych słów o nowym newsie Minister Sprawiedliwości, Kwiatkowski o godz. 14.55 już jest przygotowany do oficjalnej konferencji prasowej, która trwa około 5 minut.
Tak króciuteńko, bo de facto minister nic oficjalnego powiedzieć nie może, nie otrzymał bowiem żadnego pisma, żadnej oficjalnej info na temat info TVN24. Ale powiedzieć może i powinien, że nowe info jest bardzo optymistycznym info dla toczącego się u nas (tj. w Polsce – przyp. amelka) śledztwa i świadczy bardzo dobrze o naszych profesjonalnych śledczych i o naszym krakowskim laboratorium, naszym laboratorium.
Idę o zakład, że konferencja ta, rzekomo organizowana "na gorąco", mogła być przygotowana przez pana ministra w ścisłej kooperacji z "zaprzyjaźnioną z rządem telewizją". Po co bowiem występuje minister, który nie ma żadnych podstaw do zajęcia oficjalnego stanowiska przez ministerstwo?
Okoliczność 3. Dość rzadko w tematycznych programach publicystycznych lecących "na żywo" zmienia się prowadzący. Nie znam, niestety nazwisk obojga redaktorów, za co przepraszam. Od 14.30 do 15.00 rozmowy prowadzi (chyba) Cholewiński, potem do 15.30 red."Blondynka, potem znowu jej poprzednik. Obowiązkowa przerwa obiadowa w prywatnej tv, czy co? Jak nie przyjdzie punktualnie, to o pustym żołądku będzie pracował do wieczora? Czy też może musiał biec po instrukcje, bo nie każdy chyba z komentarzy zamówionych na okazję tego ogromniaście ważnego niusa mógł zadowolić włodarzy wiodącej dotąd stacji tv.
No i właśnie te komentarze.
Spodziewałam się wcześniejszej tvn-owskiej sztampy: naciski, naciski, naciski; "oczywiście, że naciskano na pilotów i wiadomo kto naciskał".
A tu pewne niespodzianki!
Głosu swojego (a czasem i osoby własnej) w programie tym (oglądałam do 16.00, jak już w studio zainstalował się red. Marciniak i red. Kolenda, zrezygnowałam), użyczyli: major Fiszer, pilot Zawada, pilot Szczęsny, em. pilot Z.Kwiatek, publicysta Białoszewski i znany powszechnie rzekomy spec od lotnictwa, Hypki (chyba nikogo nie pominęłam).
Na 6 osób, których komentarze wyłapałam, połowa mieściła się w standardach tvn, 3 następne już nie bardzo. Czyli prawie, jak w ostatnich wyborach! 50% / 50%!
Mjr Fiszer niczym nie zaskoczył. "Wiadomo, kto naciskał na pilotów, wiadomo ile mogą decydenci polityczni." Zachował się jednak na tyle wstrzemięźliwie, że na pytanie redaktora, czy Kapitan Protasiuk mógł te niusowe słowa [tu muszę je przytoczyć: "Jak nie wyląduję(nie wylądujemy), to mnie zabije(ją)] wypowiadać z uśmiechem, żartując, czy też w straszliwym napięciu i z obawą?, nie podjął szerzej wątku.
Nieznany mi z wcześniejszych wypowiedzi pilot Zawada podtrzymywał z kolei tezę o presji ze strony gen. Błasika, którego to naciski miały być "o wiele silniejsze niż najwyższych osób w państwie". Ponieważ nie pamiętam jego dotychczasowych ocen, nie potrafię skomentować także tej. Ale zapytany, czy Kapitan Protasiuk słowa te mógł wypowiedzieć poważnie, czy też raczej nie, odpowiedział przytomnie i szczerze, że pojedynczych słów wyrwanych z kontekstu nie można w ogóle analizować, ani oceniać. Zaproponował by pamiętać o najważniejszej maksymie: pilot nie zamierzał za wszelką cenę zabić ani siebie, ani pasażerów. Ot, co!
Inny pilot, Szczęsny, już nie był tak refleksyjny i walił prosto z mostu: "Teraz już nie ma wątpliwości, że Kapitan działał pod naciskiem, co jest niedopuszczalne!" Pod czyim naciskiem? Gen. A. Błasika, oczywiście, który "wymuszał na podwłym postępowanie niezgodne z regulaminem, podejmował decyzję o lądowaniu, był w kabinie do końca i wywierał presję!"
Kolejna osoba, emerytowany pilot Zbigniew Kwiatek, nie pozwolił redaktor "Blondynce" za bardzo snuć swoich wizji. Na pytanie, czy słowa Kapitana Protasiuka mogły potwierdzać stosowanie na pilotów nacisków, wyśmiał panią redaktor.
Również Białoszewski sugerował, by słowa Kapitana traktować jedynie w kategoriach kolokwializmów, rzeczy mało istotnej, bo "nikt niczego kapitanowi nie mógłby narzucić". Może niedokładnie pamiętam wcześniejsze jego wypowiedzi, ale plasowałam go zawsze w grupie "naciski, naciski, naciski", stąd wydało mi się, że dzisiaj było inaczej.
No i na koniec p. Hypki. To jest zdecydowanie kategoria "nacisków", ale dzisiaj z innym zakończeniem. "Ten lot nie był dobrze przygotowany, to trzeba sprawdzić, tu mają rację ci politycy, którzy chcą sprawdzenia tego".
Stąd tytuł niniejszej notki. I nadzieja, że może zmienić się wcale niemało, kiedy merytoryczne pytania o katastrofę smoleńską będą stawiane codziennie, BEZ ODPUSZCZENIA.
Inne tematy w dziale Polityka