amelka222 amelka222
603
BLOG

Dokarmianie zombi

amelka222 amelka222 Polityka Obserwuj notkę 7

Czytamy niekiedy opowieści w stylu: "Byłem zombi", czy "Co robi z człowieka rytuał woodoo" itp. Opowiadający wydaje się być potwierdzeniem podejrzeń o możliwości ponownego przeistoczenia w normalną, samodzielnie myślącą, asertywną osobę, w ponowny podmiot społeczny.

Obawiam się, że SLD ma obecnie spore szanse, by taki ożywczy proces przejść i stać się ponownie liczącym się graczem na arenie politycznej. I nie chodzi mi przy tym jedynie o bulwersujące fakty przywoływania do współdecydowania o najważniejszych sprawach państwa starych, sprawdzonych komunistów, z Wojcechem Jaruzelskim na czele.

Mam na uwadze głównie wyniki samorządowych wyborów (potwierdzają je wcześniejsze efekty wyborów prezydenckich), jak również aktywnie prowadzoną w ostatnich paru latach przez SLD politykę kadrową.

 

Przykładem, do którego chcę się odwołać, jest parlamentarzysta Bartosz Adam Arłukowicz - względnie młody, niespełna 40-letni (ur. 1971), wygadany, pracowity, szlifujący swą retorykę i dbający o pozytywny wizerunek posła–oratora, posła–eksperta (od hazardu, na przykład, ale może i w zakresie pediatrii).

Sądzę, że gdyby przypadło mu w udziałe rozpoczynanie kariery poselskiej w wyborach parlamentarnych A.D. 2011, to startowałby do tej kampanii z dorobkiem aktywisty Dominika Tarasa z Krakowskiego Przedmieścia i zaznaczyłby swoją tam obecność w dniu 9 sierpnia 2010 r. Co by tam robił? Oglądalibyśmy go wysoko zaczepionego na latarni? Głośno skandowałby przez megafon hasła tarasowej tłuszczy? Może komentowałby głośno zachowanie pary aktywnie zajmującej się sobą w jednym z hotelowych pokoi hotelu przylegającego do Pałacu Prezydenckiego - na stojąco, w oknie bez firanki? Sądzę, że jeszcze moglibyśmy go ujrzeć 11 listopada w szeregach demonstrujących przeciwko "narodowym faszystom".

Może dzisiaj trudno to sobie wyobrazić. Poseł wszak już nieco spoważniał przez 3 lata swego posłowania i nabrał – jak sądzę – dystansu do hucp wszelakich.

Dorobkiem posła B. Arłukowicza przed startem w kampanii wyborczej do parlamentu w 2007 r. był w zasadzie jedynie udział w "Białym Miasteczku" pielęgniarsko-lekarskim, kiedy to jako lekarz-pediatra czynnie wspierał przed siedzibą ówczesnego premiera, Jarosława Kaczyńskiego, postulaty braci medycznej.

Potem, jesienią tegoż roku, już jako świeżo zaprzysiężony poseł RP, był głównym organizatorem happeningu zorganizowanego przy gmachu IPN przez lewicę. Ideą przewodnią tej akcji były hasła: "Spalić IPN!", "Spalić akta IPN!", "Śmierć lustracji!".

Młody, energiczny, jaśniejący przed kamerami tv poseł B. Arłukowicz, w jasnobroązowej skórzanej kurtce (lub marynarce, nie pomnę szczegółów), był chyba jedyną osoba udzielającą wówczas "na żywo" wywiadów zgromadzonym przy budynku IPN zaprzyjaźnionym z SLD dziennikarzom. Dodam - na tle wirtualnie gorejącego gmachu, lizanego wirtualnymi płomieniami ognia, bezwarunkowo kojarzących się z paleniem ksiąg na stosie w czasie brunatno-czarnym.

Było to coś tak niesłychanego, że zapytany wówczas w telewizyjnym studio Piotr Semka, o to, jak odbiera całą tę akcję, nie pomyślawszy ani przez chwilę, że jej organizatorem może być nowy poseł na Sejm, RP, coś tam bąknął niechętnie, że na takie wygłupy stać jedynie nieodpowiedzialnych lewaków. Na co dumnie, z ekranu innego studia, pan Arłukowicz dobitnie wyjaśnił redaktorowi Semce, jak poważne parlamentarne umocowanie miała cała ta niesamowita akcja.

Obserwuję sobie tak zwyczajnie losy pana posła. Jeśli w dopiero co zakończonych wyborach samorządowych nie wystartował po prezydenturę Szczecina, to może na najbliższą kadencję parlamentu przewidziano dlań inne zadania?

Co to może być? Laska Marszałkowska? Fotel wicemarszałka? Szefowanie którejś z najważniejszych dla WSI komisji sejmowych? Jakieś funkcje szczególnie ważne dla dworu Bronisława Komorowskiego?

A w dalszej przyszłości – prezydentura? Taki Kwaśniewski-bis? Taki – awatar byłego pana prezydenta?

 

Bo, że poseł Arłukowicz nie jest jedynie samorodnym talentem i że nie sam – tj. nie bez energicznego wspierania ze strony określonego środowiska – kreuje swoją karierę, to raczej nie ulega wątpliwości. Mówi się, że promotorami pana posła jest była para prezydencka, państwo Kwaśniewscy. Na mieście mówią, że bardziej Jolanta, ale niekwestionowane przymioty pana posła pozwalają przypuszczać, że dysponuje walorami, którymi tak wytrawny polityk, jak Aleksander Kwaśniewski, musiał się zainteresować.

Czy szanownej byłej parze prezydenckiej spodobały się jedynie wizerunkowe potencjały pana Arłukowicza, zaprezentowane w 2002 r. w reality show – nomen omen: "Agent" (TVN) - i jego "gry sprawnościowe" tam zaprezentowane? Czy przeszedł on inne jeszcze, bardziej specjalistyczne, szkolenia? - tego nie wiem. Ale pan poseł na pewno pasuje do tak pożądanego obecnie wizerunku: "dobrze wykształcony, z dużego miasta, bywalec salonów", uzyskujący ponadto sporo sympatii ze strony śledzących losy afery hazardowej. Taki klasyczny nowy model młodego japiszona, tym razem z SLD.

 

I to jest – jak się wydaje – jeden z oficjalnych patentów (bo zakulisowe trudniej jest obserwować) na dostarczanie po 1989 r. tej wątłej atrapie politycznej, jaką od dawna jest SLD, dopływu "świeżej krwi". Formacja, która po 1989 r. powinna z trzaskiem runąć w niebyt i zostać pogrzebana wraz ze sztandarem b. PZPR i jej następczynią SdRP, a już na pewno po aferze Rywina w latach 2002/2003, teraz przeżywa na naszych oczach niewiarygodny wręcz "comeback".

Poseł Arłukowicz jest tylko jednym z filarów wzmacniających ten powrót lewicy. Gdyby nie szerszy krąg okoliczności politycznych, takich jak np. dość nagła po 2007 roku aktywizacja agentury rosyjskiej, jeden pan poseł nie miałby prawdopodobnie jakiegoś większego znaczenia. Jednakże w tych szybko zmieniających się od 2007 r. uwarunkowaniach – geostrategicznych również - sądzę, że uważniej należy się przyglądać zmieniającemu się stanowi kadr na lewicy III RP. I dobrze popatrzeć, kto z tego środowiska będzie kandydował do władz najwyższych w państwie: do parlamentu, Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego...

 

Jedną z osób mających duże szanse zgarnąć z dostępnej na stole puli najwięcej, jest pan poseł. I jeśli tylko nie zawładną nim znane przypadłości jego pryncypała, może już niebawem pokazać, co potrafi.

 

 

L'amelka222

amelka222
O mnie amelka222

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka