Kreml już w ubiegłym roku przeprowadził zmiany organizacyjne w działaniu rosyjskich mediów – na pierwszy strzał poszły "RIA Novosti": nastąpiła zmiana zasad organizacyjnych (przekształcenie z agencji informacyjnej w międzynarodową agencję informacyjną) i zmiana składu redakcji. Nowa agencja pod nazwą „Rosja dzisiaj” [«Россия сегодня»] otrzymała zadanie „objaśniania światu polityki rosyjskiej i pokazywanie głównie tego jak Rosja broni swoich narodowych interesów”. Nowy szef agencji D. Kisielow oświadczył wówczas, że czas zakończyć pokazywanie Rosji w mediach w sposób „niesprawiedliwy i szargający jej dobre imię” i że jego zadaniem będzie stworzenie zupełnie innego wizerunku FR. To, co dzisiaj oglądamy w rosyjskich kanałach telewizyjnych na temat Krymu i Ukrainy, to już dość rozwinięta formuła zadań Kisielowa, ale można ją rozbudowywać jeszcze wzdłuż i wszerz. Być może, znane nam dotąd reguły prowadzenia propagandy w okresie wojen mają się nijak do tego, czego jeszcze możemy być świadkami.
Wraz z zaostrzaniem się sytuacji związanej z wojną o Ukrainę i o Krym, w rosyjskich mediach błyskawicznie, z dnia na dzień, wzrasta presja propagandowa idąca z Kremla i coraz większą rolę zaczyna odgrywać cenzura. Sposób przekazywania rozwoju wydarzeń przez media reżimowe, wojenki o dostęp/ograniczenie regionalnego dostępu do kanałów serwisowych i wyraźne różnicowanie zawartości informacji mających trafić do różnych grup odbiorców, wydają się świadczyć o wdrożeniu już strategii ukierunkowanej na maksymalne zantagonizowanie grup przeciwników (oskarżenia pod adresem Polski, polityczny pejzaż Ukrainy, a dzisiaj – wydarzenia w Doniecku).
Nie tylko zawartość treści szybko się zmienia. Do nowych zadań dopasowuje się również kadry wykonujące zlecenia propagandy moskiewskiej, czyli dziennikarzy. Jednych się natychmiast zwalnia, innym pozwala się jedynie na obecność w mediach gdzieś na poboczach nurtu informacyjnego lub na mniej znanych portalach; jeszcze innym blokuje się blogi/strony/portale – a jak trzeba, prokuratura rosyjska wystawi każdorazowo odpowiedni dokument uzasadniający blokadę. To są istotne zmiany, ponieważ rola mediów niezależnych - wbrew utartym w Polsce opiniom na ten temat - osiągnęła w Rosji poziom o jakim u nas jedynie można było pomarzyć. Ostatnie decyzje mogą więc po prostu anihilować ten ważny i istniejący ok. 20 lat odłam mediów, który skupił wokół siebie znaczące środowiska opozycyjne.
Wczoraj wymieniono szefową redakcji Lenta.ru – za omówienie na tym portalu wywiadu z Dmitro Jaroszem, liderem ukraińskiego „Prawego Sektora” i za podanie linka do oryginału tegoż wywiadu. Łącznie na dzień dzisiejszy odeszło z tego portalu aż 40 dziennikarzy. Dzisiaj zamknięto dostęp do 3 portali: Kasparow.ru, Grani.ru i do „ Dziennika Codziennego” ["Ежедневного журнала"] A. Rylkina – rzekomo wzywających społeczności sieciowe do organizowania „niesankcjonowanych”/nielegalnych zgromadzeń publicznych. Również zablokowany został dostęp do bloga Aleksieja Navalnego. Z serwisu „Rosyjska Planeta” zniknęły też dzisiaj wszystkie informacje związane z Krymem, a 5 redaktorów portalu już tu nie pracuje. Portal "programowo" przestał się nagle Krymem interesować.
Zmiany zaszły też w redakcji „Echa Moskwy”: dyrektorem generalnym będzie teraz osoba zarządzająca jedną z tub propagandowych Moskwy, „Głosem Rosji” . „Echo Moskwy” czekają jeszcze w marcu wybory redaktora prowadzącego, wzmacnia się więc kadry przychylne Putinowi. Aleksiej Wenediktow po raz kolejny ma podobno duże szanse – i zupełnie nie wiem dlaczego towarzyszy mu image antyputinisty. To prawda, że zna Putina i Rosję, jak mało kto; oba podmioty rozumie i sensownie tłumaczy, przy czym brak akceptacji dla szeregu decyzji Kremla nie przekłada się u niego na postawę wpisującą go na listy po drugiej stronie barykady. Jako bardzo znacząca postać medialnego mainstreamu, bardziej więc spełnia zadania psychologicznego wentyla bezpieczeństwa w mediach rosyjskich – korzystnego dla Kremla - niż jest postacią stojącą w kontrze do reżimu Putina. Ale to tylko moja osobista ocena.
Jeśli to Wenediktow ma kierować nadal „Echem Moskwy” – portalem, co trzeba przyznać, prezentującym dotąd dość zróżnicowane stanowiska i opinie - to zobaczmy może jak on widzi najbliższą perspektywę w rosyjskich mediach.
Zapytany przez dziennikarza Focus.ua, jak widzi następstwa kryzysu ukraińskiego dla Rosji, Wenediktow odpowiada:
„Czynnik ukraiński doprowadzi do represji, z wolnością słowa będzie jeszcze gorzej. Sprawa Majdanu i rewolucji jest głównym czynnikiem braku stabilności a rozpalają ją dodatkowo niezależne media, co będzie miało poważny wpływ na rosyjskie media. Rosja może podlegać też zewnętrznym sankcjom i możliwe będą elementy izolacji Rosji. Oznacza to, że obywatele Rosji będą mieli znacznie słabsze możliwości integrowania się ze światem, niż dotąd.”
Komentarze