Stańczyk  - Jan Matejko
Stańczyk - Jan Matejko
LechGalicki LechGalicki
278
BLOG

*Ich czterech i 4 czerwca* - dr n. med. Wojciech Żebrowski

LechGalicki LechGalicki Kultura Obserwuj notkę 2

  Mamy w Polsce czterech prezydentów RP, z tego trzech na emeryturze / Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski/ a jeden, Andrzej Duda, pełni nadal funkcję głowy państwa. Każdy z nich był wybierany w głosowaniu bezpośrednim, więc potencjalnie dysponuje ogromną siłą oddziaływania społecznego. Jak zatem odnieśli się do marszu z 4.czerwca 2023r., określanego przez organizatorów i wspierające ich media, jako "największej i najważniejszej akcji politycznej od 1989r."

  1/ Aleksander Kwaśniewski nieobecny, zajęty promocją swojej autobiografii w Gdańsku.

  2/ Bronisław Komorowski obecny, a miał dać priorytet uroczystości rodzinnej.

  3/ Andrzej Duda nieobecny, wyjechał do Krakowa.

  4/ Lech Wałęsa stawił się w Warszawie , trochę na zasadzie "nie chce ale muszę", próbował nawet przemówić ale tłum nie pozwolił, nie chciał go słuchać. I to była pierwsza wpadka organizatorów.

image

Fot.Twitter/      Lech Wałęsa - to postać historyczna i eksportowy udziałowiec interesów opozycji, a tu nagle taki afront od swoich, do tego w stolicy, na oczach politycznego "świata". Musiało  zaboleć to Lecha Wałęsę ale szczerze przyznam, że zabolało również mnie, ponieważ nie akceptuje z całej mocy mojej i sił  zachowań niegodziwych, świadczących o braku dobrego wychowania. L.Wałęsa był ważnym gościem organizatorów, pojawił się, jako jedyny mówca z trójki zaproszonych. Głównym wodzirejem marszu był Donald Tusk a gospodarzem Rafał Trzaskowski. Obaj zatem odpowiadają za dopuszczenie do publicznego zlekceważenia zaproszonego gościa. A można było przykrości zapobiec. Wystarczyło poprosić L. Wałęsę o przekazanie jednego zdania pozdrowień, no i może o ubiór stosowniejszy do roli osoby i rangi wydarzenia, a nie byłoby publicznego wstydu. Obu liderom opozycji zabrakło chyba odrobiny wyobrażni i odpowiedzialności.

   Dla kontrastu coś ze Szczecina. Przypominam sobie spotkanie L. Wałęsy ze studentami Uniwersytetu Szczecińskiego w czasie, kiedy sposobił się do reelekcji prezydentury a ja, jego pełnomocnik regionalny odpowiadałem za spotkania przedwyborcze w zachodniopomorskim. Sala przepełniona, L. Wałęsa w garniturze, krótkie wprowadzenie i długa ponad  dwugodzinna żywa, momentami burzliwa, dyskusja. Słuchacze raz po raz ją przedłużali, a kiedy w końcu  udało się gościowi opuścić salę obrad, brawa i głośne skandowanie: "Lechu! Lechu! Lechu!" towarzyszyły mu jak za dawnych, pięknych, sierpniowych czasów ...                                                                                                         

   "Those were the days, my friend..."

   Opozycyjny marsz z 4.czerwca br. miał dwa oblicza. Z jednej strony wielotysięczny tłum i zakładany sukces frekwencyjny organizatorów. Brawo, udało się! Z drugiej - fatalna jakość, czyli wielka kompromitacja z racji obscenicznych i niecenzuralnych haseł spod znaku ośmiu gwiazdek. Próżno podobnych wulgaryzmów szukać na transparentach okresu Solidarności.Takimi nie splamili się ani poznaniacy podczas swojego "czerwca" ani wiele lat póżniej robotnicy Trójmiasta i Szczecina. Kompromitacja tym większa, że wzmocniona niecenzuralnymi wypowiedziami idoli opozycji z kręgów wysokiej kultury. Apel wyborczy Andrzeja Seweryna - dyrektora Teatru Polskiego czy mniej nienawistna wypowiedż  Michała Żebrowskiego - dyrektora "Teatru 6.piętro", nie mówiąc o wcześniejszych, obscenicznym słowach Krystyny Jandy - dyrektora "Teatru Polonia" i "Och-Teatr"ugodziły serca wielu zwykłych ludzi, chciałoby się powiedzieć normalnych obywateli. Kiedy w trakcie prób do 60. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu,  którego generalnymi autorami byli profesjonaliści, że doprawdy ,,ach!":     dziennikarz Marek Sierocki oraz reżyser telewizyjny Bolesław Pawica - ku mojemu oburzeniu znalazł się a non-gentleman (!) -  reżyser koncertu Debiuty - Mikołaj Dobrowolski, który zachował się niegrzecznie wobec jednej osoby, Dody, kazał jej najzwyczajniej "wyp...lać"... Reakcja decydentów TVP była błyskawiczna - odsunięcie od współpracy. Oto organizatorzy warszawskiego marszu zafundowali "chlewik i rynsztok" wielu z nas naraz - i co? Jest jakaś refleksja, słowo przeprosin?

    Pierwszy taki haniebny atak na normalność zrodziły, jak pamiętamy, organizatorki "strajku kobiet". Teraz niedopuszczalne publicznie słownictwo firmowała już największa partia opozycyjna. Nieakceptowalne słowa, frazy i zachowania osób "na świeczniku" odwzoruje młodzież. Czyżby jej liderzy nie znali mądrej sentencji: "Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie". Jacy więc będą przyszli obywatele i jaka będzie Polska? To była druga poważna wpadka organizatorów warszawskiego marszu. Rację ma zatem Szymon Hołownia proponując liderom wszystkich partii poważną debatę o przyszłości naszych dzieci.

    Jest jeszcze jeden niebagatelny powód dla którego żadne "szambo" nie powinno wylewać się na warszawskie ulice. Broń Boże nie porównuje, tylko przypominam. Trasą, którą szedł marsz 4 czerwca a wcześniej wiele innych, w dniach Powstania Warszawskiego i Powstania w Getcie Warszawskim, maszerowały zbrojne patrole niemieckie i mordowały tysiące polskich obywateli. Czy mijane co krok miejsca martyrologii tych patriotów, dzięki którym współczesne marsze są możliwe nie nasunęły organizatorom i uczestnikom żadnej refleksji? Osobiście nie mam nic przeciw ulicznym protestom ale jako obywatel nie zgadzam się na profanowanie stolicy gestami i słowami pełnymi wzajemnej nienawiści. Czy brak tych skandalicznych detali umniejszyłby randze i przesłaniu marszu?

    Obsceniczne hasła i agresywne zachowania widziane na marszu to druga duża wpadka organizatorów. Przypuszczalnie odstraszą wyborców niezdecydowanych, być może pomogą nawet rządzącym. Żaden normalny człowiek nie lubi słuchać obscenicznych wyrażeń i oglądać agresywnych zachowań w miejscach publicznych. Czy w Polsce, wzorem liberalno-lewicowego Zachodu, czeka nas kulturalny regres z jego absurdalnym progresem obyczajowym, czy jednak aktywna obrona i kontynuacja cywilizacji liczącej szesnaście wieków - oto jest pytanie.

   Wręczając nagrodę na zakończenie drugiego dnia jubileuszowej edycji opolskiego festiwalu prezydent miasta przywołał słowa piosenki Wojciecha Młynarskiego: "Róbmy swoje!... Drobiazgów pare się uchowa: Kultura, sztuka, wolność słowa(...)."

  To zależy Panie Prezydencie od wyborów! Na szczęście mamy jeszcze kogo wybierać, ludzi odpowiedniego formatu ubywa ale nie brakuje, można ich znależć.

  imageNa fot.  prof. Józef Hałasa

Przykładem były senator RP prof. Józef Hałasa, z którym mieliśmy przyjemność ostatnio rozmawiać na zorganizowanym przez stowarzyszenie Senat Obywateli Szczecina /S.O.S/spotkaniu autorskim, z okazji promocji książki "Życie wspomagane". Człowiek wiedzy, wiary i wolności. Rozmowa z nim była radością dla serca i ducha, częściową odtrutką na wizytówkę warszawskiego marszu. Kultura, sztuka i wolność zostaną z nami na dalsze lata, o ile takim i podobnych ludziom powierzymy swój głos wyborczy.

  Pozdrawiam wszystkich z należnym uszanowaniem i dumą z sobotniego sukcesu Igi Świątek na Roland Garros oraz Szymona Marciniaka. Podziękowania i gratulacje dla zespołu Tulia z Haliną Mlynkową oraz Rafała Brzozowskiego z jego piękną balladą w stylu retro.


                                                                                                          



                                                                                                     


Udanych urlopów!


imageAutor:

Dr n. med. Wojciech Żebrowski
Uznany lekarz - ortopeda, chirurg.
Absolwent szczecińskiej Pomorskiej Akademii Medycznej.  Uczeń prof.Tomasza Żuka -  twórcy szczecińskiej szkoły ortopedycznej. Wiedzę i doświadczenie zawodowe uzupełniał w wiodących klinikach uniwersyteckich Bolonii, Padwy, Florencji i Bresci /stypendysta rządu włoskiego/.
Motto: ”Urbem, urbem, mi Rufe,cole et in ista luce vive! ".
   Założyciel i aktywny członek Stowarzyszenia "Senat Obywateli Szczecina" -  skrót:/S.O.S./ .
Od lat Autor, to spiritus movens działań w sferze upowszechniania wysokiej kultury, historii Polski i wszystkiego co służy dobru oraz podwyższeniu intelektualnej jakości egzystencji, w polskich dniach powszednich i świętach narodowych, przede wszystkim  społeczności Szczecina.












******

 Moje konto w Salonie24 z wielką radością udostępniam Osobom nietuzinkowym, które mają do przekazania w przestrzeni medialnej  informacje o sprawach istotnych.

(lg)


LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura