LechGalicki LechGalicki
198
BLOG

Dzień gorzkiego cukierka

LechGalicki LechGalicki Dziecko Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

                                                 image

Rozmawiałem przez telefon. Pilna i ważna rozmowa  o wyjeździe do Antwerpii. Byłem tak pochłonięty rozmową,  że zapomniałem o Bożym świecie. Rozmowa o terminie, rozmowa o celu podróży, rozmowa o najważniejszych  w tamtej chwili, momencie, dniu, miesiącu, roku: tysiącu   i jednym szczegółach.


W pokoju był mój syn, jego mama i mama jego mamy. Nikt więcej. Zaaferowany zapomniałem, że są. Bo przecież wszystko inne było ważne. Rozmawiałem o bardzo ważnych sprawach. Nagle usłyszałem straszny krzyk mamy mojego syna i jej mamy. Na początku tak jak zza bardzo grubej, szklanej, nie wiem czemu: szklanej ściany. Krzyk wzmagał się, a ja wyrwany z konwersacji na początku zły, zdumiony, rozkojarzony, rozglądałem się dookoła, aby dojść do tego, co się dzieje.

Kobiety stały jak sparaliżowane pod ścianą chyba, a może rwały włosy z głowy, z przerażenia i niemocy własnej. Myślałem, że oszalały. I krzyczały strasznym głosem, zawodziły płacząc, wyły wręcz jak zranione zwierzęta. A ja osłupiały i ogłupiały. Jak opowiedzieć to wszystko obrazowo, filmowo, stop- klatkami? Nie jest to możliwe i umysł człowieka oszczędza go nie dając szczegółów zapamiętać.

I zobaczyłem. Syn mój stał na tapczanie wyprężony na baczność, a może jeszcze bardziej napięty, aż odchylił się do tyłu, machał swoimi rękoma czteroletniego dziecka, jak skrzydłami, oczy ogromne do nieprzytomności, wyrzucone z orbit w strasznego wysiłku stanie… Usiłował łapać powietrze, ale mowy o tym nie było i szans na to nie miał żadnych, przerażony do nieprzytomności i nieprzytomny z oszołomienia dotąd mu nieznanego, nie wydawał żadnego dźwięku, tylko jak oniemiały stał w udręce okropniejszej niż wszystko co okropne jest.

Cały czas, nigdy tego w ostrości obrazu i dżwięków wówczas słyszanych nie odtworzę, mój syn dusił się. Kobiety coś krzyczały płacząc, czy płakały krzycząc, że telefonować trzeba na pogotowie ratunkowe, że ratować trzeba dziecko, bo zadławiło się cukierkiem – kulką, lusterkiem czaru o rajskim smaku. Mój synek, wtedy gdy ja rozmawiałem o sprawach niezwykłej wagi, najważniejszych, terminach, celach, szczegółach, on, tak po dziecięcemu podskakiwał sobie na tapczanie delektując się cukierkową kulką. I hop, hop, hop… Kulka o czarze lusterka i smaku rajskim wpadła do jego tchawicy i tam utkwiła. A skąd on, kilkuletni chłopiec miał wiedzieć, że stało się coś strasznego i że anatomia człowieka jest taka, a nie inna i udusić się może? Skąd miał to wszystko znać, gdy nie pojmował nawet, a może przede wszystkim znaczenia słowa śmierć?

Boże, umierałem z sekundy na sekundę, a nie mogłem umierać, bo synka mojego ratować musiałem, a sam struchlały w przerażeniu jego przerażeniem i cierpieniem, i wszystkim co w takim stanie człowieka zniewala, powala i odbiera mu zdolność do sensownego zachowywania się byłem jak skamieniała marionetka.

Kobiety wybiegły wzywać sąsiadkę, która mieszkała w pobliżu, bo pogotowie ratunkowe nie zdążyłoby synowi mojemu życia uratować. Czas, czas, czas… Zostałem sam na sam z moim synkiem patrzącym na mnie wzrokiem zza gęstniejącej mgły. Słyszałem, słyszałem, jak krzyczy do mnie: tato pomóż, ratuj, boję się, a nie wydawał żadnego głosu i ruszał się coraz wolniej, jego ciało wiotczało. Cukierek kulisty, gdy synek mój na początku usiłował łapczywie chwytać powietrze, coraz to bardziej wciskał się w jego tchawicę… To wszystko szybko trwało. Czas biegł innym torem i potokiem niż tak normalnie bieży. Tego nie można opisać ni opowiedzieć. Nie można! I rzeczy dzieją się ze świata tego i innych światów, czasoprzestrzeni, nie wiem jak to nazwać. Tam gdzie Bóg jest. Tu i tam.

Mój synek, Marcin, mój pierworodny, jedynak,  ukochany odchodził z tego świata. Nie, nie mogłem na to pozwolić!. Chwyciłem go za nogi, zwisał głową swoją w dół, bezwładny, uderzałem w jego plecy drobne, bo dziecka plecy przecież, powtarzałem: niech wypadnie ten cukierek, oddychaj, oddychaj, oddychaj! I w plecy uderzałem, ciałem bezwładnym syna potrząsałem, on nie walczył, stawał się bezbronną, w śnie pogrążoną lalką, a synem moim był.

I przyszła taka chwila… Wiedziałem, że mogę się tylko z synem moim pożegnać. I protestowałem. Tak, krzyczałem w głębi duszy mojej: Boże, nie może on odejść, nie może tak się stać! Jednocześnie szeptałem w duszy do synka mojego słowa pożegnania, ale też prosiłem go, aby został, bo nie mogę bez niego żyć! I płakałem pewnie. I umierałem razem z nim. I już beznadzieja mnie całkowita ogarnęła. Przytulałem go. Wiem, że słyszałem jego głos. Inny był. Nie wydawał żadnego dźwięku. A słyszałem. Życia w nim nie czułem. Nic nie pamiętam. Zapadłem się w sobie.

Nagle ciało mojego synka poruszyło się. Głowa odchyliła się na bok. Z jego ust, łukiem jak pocisk wystrzelił cukierek kulisty… Nie wierzyłem. Chwila ciszy, która trwała wieczność. I najpierw cicho jak pisklę, a potem ze wszystkich sil, które w nim nie wiem jak przetrwały, zaniósł się płaczem, jak to niemowlaki po narodzeniu płaczą i powietrze haustami chwytał, chwytał, chwytał. Marcin. Żył.


Nic więcej nie napiszę. To wszystko było tylko we mnie wiele lat. Nic więcej. A tytuł niech zostanie taki jak jest. Dzień gorzkiego cukierka. Ma swoje znaczenie. Czasami stajemy przed życiem jak przed lustrem. Tak dobrze jest. To sygnał... Myśl słodka lub gorzka...

Lech Galicki

                                                                                                            


                                                                                                          

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości