Na protokół haldingu czeka się bardzo długo. Chętnych jest wielu. Od gospodyń domowych, poprzez profesorów, na członkach Bundestagu skończywszy. Wiem, że gdy byłem w mieszkaniu niezwykle popularnych w tamtym czasie w Niemczech twórców metody: małżeństwa - pisarzy, fizyków z wykształcenia, leżały u nich sterty listów z prośbami o sporządzenie protokołu poprzednich wcieleń. Nie jest tajemnicą, że Niemcy, także wybitni politycy ( z pierwszych stron - domyślcie się kto - S. jak Schroeder etc. etc. M. jak... traficie) i również biznesmeni oraz tzw. celebryci są rządni takich ich tyczących tajemnych wieści. Zostałem zobowiązany do zachowania tajemnicy.
Halding. Metoda analizy i diagnozowania poprzednich wcieleń człowieka, a jednocześnie rodzaj psychologicznej pomocy. Jej twórcy, słynni niemieccy matematycy i fizycy oraz psychotronicy twierdzą, że główne elementy haldingowego menu stanowią: numerologia oparta na zasadach starej, żydowskiej kabalistyki i przede wszystkim ich realny kontakt z innymi stanami egzystencji. Podstawowe informacje czerpią właśnie stamtąd. Tajemnicza istota – kiedyś zwykły człowiek, który inkarnował wiele razy – przybywa w ósmym wymiarze, ma dostęp do „Kroniki Akashy”, czyli istniejącego w siódmym wymiarze pola morfogenetycznego (mówiąc obrazowo: superkomputera), widzi obrazy rozmaitych inkarnacji i w trakcie tak zwanego „channelingu” przekazuje badaczom dane o wybranym człowieku. Sporządzający protokół haldingu muszą znać imię, nazwisko, godzinę narodzin konkretnego osobnika itp.
Zdecydowałem się na poddanie badaniu i sporządzenie osobistego protokołu haldingu ze wzgledów ciekawości dziennikarskiej i niech tak zostanie, bo jako katolik, nie wierzę w tego typu praktyki.
Kim byłem w poprzednich wcieleniach? Oto fragmenty protokołu: (na zakończenie opisu kolejnej inkarnacji podano wnioski wpływające na obecne życie badanego).
W VI wieku przed narodzeniem Chrystusa byłem kobietą i żyłem w Chinach. Kobieta ta nigdy nie występowała przeciwko swemu mężowi, który był surowym człowiekiem i często ją bił. To podporządkowanie pozwoliło jej w sposób w miarę godny dożyć ostatnich dni. Wniosek: oznacza to, że dzisiaj chciałbym się wyzwolić z wszelkiej formy podporządkowania. W IV wieku po narodzeniu Chrystusa wraz ze swymi braćmi krzewiłem chrystianizm w Bizancjum. Byłem mężczyzną, z zawodu rzemieślnikiem, później w pełni poświęciłem się sprawom wiary. Tą drogą włączyłem się do grupy ludzi, którzy troszczyli się o bezpieczeństwo chrześcijan, przez co często dochodziło do konfliktów z władzami państwa. Gdy zabito moją żonę i córkę stałem się fanatykiem i wypowiedziałem państwu rzymskiemu prywatną wojnę. Stałem się ofiarą w tej walce i to na krótko zanim sam cesarz przyjął chrześcijaństwo. Wniosek: teraz powinienem nauczyć się przetrzymywać złe chwile i pozwolić czasowi pracować na moją korzyść. W średniowieczu byłem mężczyzną. Wikingiem. Płynąłem statkiem aż do Kanady i tam żyłem w samotności, stałem się człowiekiem dzikim i surowym. Wniosek: powinienem obecnie przeżywać swe dni nie wchodząc w konflikty z ludźmi. W XV stuleciu byłem kobietą. Nazywała się ona Elizabeth Gleinzer, żyła w Niemczech, w Mainz i była żoną kupca. Jej małżonek nosił imię Bertram. Rodzina ta żyła w dobrych warunkach materialnych, ale w ich domu często dochodziło do kłótni, nawet o najdrobniejsze rzeczy. Często przenosili je na swego małego syna Filipa, dziś u nich nie inkarnowanego. Wniosek: teraz obydwoje powinni nauczyć się jak konstruktywnie rozwiązywać konflikty. W XVII wieku byłem księciem, ale słabym człowiekiem. Nic więcej. Wniosek: powinienem dotrzymywać złożonej przysięgi. W XVIII stuleciu żyłem we Francji i byłem mężczyzną i żyłem we Francji. Nazywał się on Louis Firac i handlował w Paryżu jedwabnymi wstążkami i innymi materiałami służącymi do ozdoby kobiecych strojów. Jego żona Nana dbała o gospodarstwo i miała córkę Beatrix. Louis lubił wieczorem popijać i nieraz wracał późno z gospody do domu. Pewnego razu zgubił pieniądze. Wówczas żona uczyniła mu wymówki. To go zabolało, ponieważ był dobrym ojcem. No i wybuchła kłótnia, po której prawie ze sobą nie rozmawiali. Wniosek: oznacza to, że dzisiaj powinien nauczyć się przebaczać.
W XIX wieku w monarchii habsburskiej byłem kobietą, żoną kowala.
Nazywała się ona Halina Belinek. Pewnego dnia kurier cesarski przejeżdżał konno przez tę miejscowość i poprosił o nocleg. Do późnej nocy siedział w kuźni przy ogniu, gdyż na dworze szalała zima. W tym czasie kowal usnął nad kuflem piwa. Halina natomiast podziwiała kuriera i jego ozdobny uniform. On przyjął to jako znak przyzwolenia i zajął się nią. Następnego dnia odjechał. Halina zataiła wszystko przed mężem, ale po kilku miesiącach wszystko się wydało. Kobieta została wyrzucona z domu i w wiosce koło Pragi znalazła pracę jako pomoc domowa. Tam urodziła dziecko... Rolnik, u którego służyła, zaproponował jej małżeństwo. Ta propozycja wywołała u niej wewnętrzny konflikt – przypuszczała, że jej prawowity mąż jeszcze żyje. Postanowiła wyspowiadać się. Kapłan poradził jej, aby nie pogrążała się w kłamstwie i wszystko wyjawiła. I tak zrobiła. Ten wysłał list do miejsca jej pochodzenia i dowiedział się, że kowal żyje. W tej sytuacji wieśniak nie mógł zatrzymać jej w domu. I tak Halina wróciła do swego miejsca zamieszkania... Kowal więcej nie odezwał się do niej... Wniosek: obecnie musi dokładnie przeanalizować to życie i zastanowić się, jak nie przemyślane postępowanie może skierować los człowieka na złe tory.
Jak wszyscy ludzie, którzy w imieniu i nazwisku noszą jedenastkę (11) lub trzynastkę (13) byłem wielokrotnie inkarnowany na Atlantydzie...
Według protokołu haldingu, który został wykonany po znajomości bardzo szybko lecz dokładnie, czytam, że moje życie w ujęciu tej paranauki, a na swoje protokoły czeka baaardzo długa kolejka chętnych i to bardzo niecierpliwie, można napisać wielowątkową powieść w stylu Aleksandra Dumasa. Należy dodać, że para haldingowych speców ( nazwiska zastrzeżone, bo obawiają się tsunami chętnych z Polski ) wydala w Niemczech wiele opasłych książek, i rozprowadza najbliżej związanym z nimi biuletyn informacyjny).
Wierzyc, nie wierzyć - przeczytać warto. Robi wrażenie. Protokół osobisty haldingu.
Komentarze