Okno domu rodzinnego - archiwum z internet
Okno domu rodzinnego - archiwum z internet
LechGalicki LechGalicki
130
BLOG

Kumulacja - statum vitae meae

LechGalicki LechGalicki Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

                                                                                                           


  Urodziłem się. Wzrastałem jako drzewo wśród drzew. Potykałem się o zmurszałe pniaki. Zdawałem egzaminy zapomnienia. I jestem reżyserem mojego filmu. I aktorem w głównej roli. A scenariusz wciąż jest pisany.
Urodziłem się w domu porosłym bluszczem, przy ulicy Stanisława Moniuszki na Jasnych Błoniach, które kiedyś dawni mieszkańcy mojego rodzinnego miasta Szczecina, dla nich Stettin, obdarowali niezwykłej urody rajem zieleni, parków, skwerów, roślin egzotycznych, kolorowych, pachnących, zadbanych, wspaniałych. I ja urodziłem się w domu na Jasnych Błoniach w Szczecinie, aby móc wchłaniać w psychikę moją, w każdą cząstkę duszy mojej, poczucie piękna natury niespotykanej nigdzie, a potem w wielu miejscach na świecie byłem. I wiem, że dane mi było wielkie szczęście.

  Urodziłem się z ojca zacnego niezwykle i matki dobrej. Przywołany z bezdechu zdumienia światem, w którym przyszło mi żyć, czułem zapach świec i wpatrywałem się w migoczący płomień życia, choć tak mało go było, gdyż pamiętałem jeszcze potężne światło z mojego dawnego domu.

  Wzrastałem jak drzewo wśród drzew. Potykałem się o zmurszałe pniaki. Zdawałem egzaminy mądrości i głupoty, a także zapomnienia o prawdzie wieczności. Często przywoływany z bezdechu samotności solidnym klapsem akuszerki starej daty, wsparty o korzenie chlebowego drzewa i próg domu porośniętego bluszczem i winną latoroślą, obejmowałem ojca zacnego i matkę dobrą. A czułem wtedy zapach świec i odruchowo wypatrywałem potężnego Światła z mojego dawnego życia utajonego.

  Jestem i byłem reżyserem autorskiego filmu i aktorem w głównej roli. Statyści zmieniali się i zmieniają się z upływem lat. Raz to komedia. Innym razem kino moralnego niepokoju. Film niemy. Film dźwiękowy. Groteska. Burleska. Tragedia. Obraz przygodowy. Produkcyjniak na zamówienie tych, to innych. A najpiękniej, gdy przenika mój film prawda, a ja jestem tego świadomy i realizuję wszystko najpiękniej jak mogę. I nie jest mi potrzebny kolor wyrafinowany ani 3D. Nie wiem, do jakiego gatunku zaliczy go Krytyk Najwyższy. Nie przeczytam recenzji. Scenariusz wciąż pisany zakończenie ma ukryte w przyszłości. Tytuł znam od początku: Jestem.

  Często widząc ostro rzeczywistość człowieczą myślę tak: Gdybym tylko miał motykę prawdziwą i kompas, gdybym miał na zenitu przestrzał, to bym ruszył przez gwiazdozbiory i przez strachu własnego zmory, po prawdę i mądrość, i miłość, i spokój, i optymizm, i wszystko, co tworzy, a nie burzy... I bym nie stał. Jak pomnik wykuty w skale. Ku wiecznej i martwej chwale z wapiennych odprysków. A kłamstwu, co życiem tętni i głupstwom, co napuszone - zwyczajnie - dałbym po pysku. A łatwo powiedzieć. Łatwo napisać.

  Kiedyś zdarzyło się w Polsce coś niezwykłego, co daje mi wiarę, że wszystko to, co teraz złe może mieć koniec swój i normalność wróci i spokój zagości... Byłem tam. Ja, przed chwilą zniewolony. Z wolną wolą. Widziałem bramy sierpnia polskiego umajone. Tłumy ludzi tam były. A wśród nich roześmiane i poważne oblicza, odmienione wolnością. Wszystko trwało wtedy i trwa jeszcze we mnie do teraz w niedowierzaniu i w zachwycie. Widziałem cud na ziemi. Tej ziemi. Dlatego wierzę, że wszystko, co dobre powróci. To jest w nas wszystkich. A potęgą wszyscy w zgodzie jesteśmy. Byłem tam. Ja, człowiek. Dlaczego nie mam wrócić w ten stan wspaniały w innym czasie? Wrócę.

   Spotkałem koleżankę ze szkoły średniej. Z liceum. Ze szczecińskiego Pobożniaka. Powiedziała: chora jestem. Powiedziała: umieram. Płakała. Nie odpowiedziałem szczebiotliwej przyjaciółce z klasy maturalnej. Zabrakło mi słów. Przeprosiła mnie spojrzeniem i odeszła. Zostałem niemy.

   Życie. Potok to wspaniały, a i zdradliwy. Jak moje drogi. Tak i nie. Nie i tak. Zielona akacja i pożółkła brzoza. Wiary wielkie serce. Niewiary ostre ostrze noża. Uderzają struny pięciolinii z pieśnią życia. I mierzą uczynki. A ja jestem glinny. Jak mej matki dobrej dłonie. I oddech i krwinki. Stoję, leżę, płynę, biegnę, gonię... Mama ukochana, a i Ojciec drogi mi,  zacni oboje z nieba patrzą. Zatrzymaj się synu. A dlaczego? Wiesz Mamo. Wiesz Tatusiu. Człowiek ze mnie wiary. Wiem, nie mogę już wytrzymać wielkiej ludzkiej biedy bytowania. Mojej także. Nadzieja jest. Pewność. Jezus Chrystus. Pan mój i Bóg mój. Jeszcze trochę czasu.  Nic nie wiem. Wierzę.

  Tak panie urzędniku z dwudziestego pierwszego wieku. Wszystko o mnie wiecie? Pesel, NIP, dowód osobisty, odciski palców, genetyka... Pewnie tak. Znaki. To nic! Nic nie wiecie o człowieku!  Oto statum vitae meae.

Lech Galicki
                                                                                                                  


LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura