Leokadia Podhorecka przy portrecie Sydonii von Borck w Muzeum Narodowym w Szczecinie ( arch.)
Leokadia Podhorecka przy portrecie Sydonii von Borck w Muzeum Narodowym w Szczecinie ( arch.)
LechGalicki LechGalicki
283
BLOG

Pani Leokadia Podhorecka, prezes PTP z wahadełkiem wiedzy

LechGalicki LechGalicki Kultura Obserwuj notkę 0

    Leokadia Podhorecka(Loda), to nieżyjąca już słynna polska radiestetka mieszkająca w XX / XXI wieku w Szczecinie. Twórca, wykładowca i konsultant cyklu spotkań " Od magii do psychotroniki", które odbywają się do dzisiaj w WDK"Zamek" w Szczecinie. Współpracowała ze słynnym astrologiem, Leszkiem Szumanem. W 1983 roku objęła funkcję prezesa Pomorskiego Towarzystwa Psychotronicznego. Prowadziła wykłady i konsultacje z zakresu radiestezji na Wydziale Architektury Politechniki Szczecińskiej, w Studium Podyplomowym Ekologii i Ochrony Środowiska przy Akademii Rolniczej w Szczecinie oraz w Wyższym Studium Psychotroniki W Łodzi. To tylko fragment Jej wybitnej, twórczej działalności łączącej psychotronikę z nauką instytucjonalną. Miałem zaszczyt znać Panią Leokadię. Łączyła nas szlachetna przyjazń. Współpraca w zarządzie PTP. Wiele wspomnień o Niej i pamiątek pozostało w moim zaułku najlepszej pamięci. Mówcie i piszcie o Niej wszyscy, którzy Ją znaliście. Była wielkim autorytetem w dziedzinie radiestezji, osobą wielkiej kultury, człowiekiem posiadającym ogromną charyzmę. Wydała dwa tomiki poezji:"Wiersze ze Starej Szuflady". Wyd. Książnica Pomorska, Szczecin 1997 oraz "Przy Rodzinnym Stole". Wyd.Książnica Pomorska, Szczecin 2000.

   Obecnie Pomorskie Towarzystwo Psychotroniczne działa, jednak ze zdumieniem stwierdzam, że zapomniano o Pani Leokadii Podhoreckiej, Jej niezwykle twórczej, zdroworozsądkowej i oryginalnej działalności, która była fundamentem Jej  niepodważalnego autorytetu i emanowała na wysoką jakość działalności Pomorskiego Towarzystwa Parapsychologicznego, a potem Pomorskiego Towarzystwa Psychotronicznego w Szczecinie. Ceniła sobie przede wszystkim znajomość tematyki radiestezyjnej  oraz innych objętych patronatem PTP sfer dociekania spraw nietuzinkowych oraz sensownych metod ich badania i wyjaśniania. Stroniła od nadrzędności komercjalizacji Towarzystwa, współpracowała  z powodzeniem z podmiotami i cenionymi przedstawicielami nauki instytucjonalnej. Obecnie mało kto wspomina zapraszaną kiedyś nagminnie do środków masowego przekazu Leokadię Podhorecką, zaginęły jej zdjęcia, wyfrunęły w niebyt przeprowadzane z Nią wywiady w znaczących periodykach lokalnych i ogólnopolskich.

  Upominam się do wszystkich tych, którzy zapomnieli o słynnej, docenianej i skromnej  Leokadii Podhoreckiej o wewnętrzny powrót do przeszłości i  wspomnienia o tej niezwykle szacownej, twórczej i kompetentnej specjalistce z zakresu radiestezji i wielu niewyjaśnionych zjawisk, których występowanie nurtuje kolejne pokolenia.

                                                                                                                image

FOT. Miesięcznik * Nie z tej Ziemi * 1995 r./autor artykułu - LG

    Za murami miejskimi Szczecina znajdowała się Brama Młyńska, a za nią plac  i Kruczy Kamień, na którym wykonywano wyroki śmierci. W XVII wieku dokładnie w tym miejscu płonęły na stosach kobiety oskarżone o uprawianie czarów.
Dokument notariusza nr 153
„W wyniku nadesłanych akt przez sędziego nadwornego przeciwko Sydonii Borck uznajemy jako sędziowie i ławnicy za słuszne, że Sydonia von Borck, pomimo iż przyznała się do winy, a potem w całości zaprzeczyła, co zmusiło sędziego do zastosowania ostrych tortur w większym wymiarze, w czasie których przyznała się ponownie do dokonywania czarów oraz doprowadzenia osób do śmierci. Z tego powodu  została skazana na ścięcie toporem, a następnie jej ciało spalono na stosie (...). Wszystko zgodne z prawem...” 19 sierpnia 1620 roku, na tak zwanym Kruczym Kamieniu kat ściął głowę liczącej 80 lat Sydonii, następnie spalono jej zwłoki, popiół zaś rozrzucono po pobliskich polach. Nie spalono jej żywcem, gdyż była szlachcianką. Niedaleko od miejsca kaźni Sydonii von Borck znajduje się obecnie Muzeum Narodowe1, a w nim wśród wielu eksponatów – dziwne to doprawdy – jej niezwykły portret, autorstwa anonimowego malarza. Zaskakuje nie tylko lokalizacja podobizny pozbawionej życia tak dawno i tak blisko „czarownicy”, lecz przede wszystkim kompozycja obrazu: dwie postacie Sydonii von Borck zastygłe na jednym portrecie olejnym z XVII wieku. W centrum, na pierwszym planie, Sydonia młoda, piękna, o wyrazistym spojrzeniu. Ubrana gustownie i bogato. Za nią, jak cień, ta sama Sydonia – stara, zmęczona, zniszczona tragicznymi doświadczeniami. Dwa oblicza tej samej kobiety. Dlaczego właśnie tak przedziwne i zapewne okrutne było zamierzenie nieznanego mistrza pędzla lub jego zleceniodawcy? (...). (Żródło: Sydonia von Borck - piękna i przeklęta - Lech Galicki/ Salon 24).                                                                         
image

   Aneks. Wypowiedz śp.  Pani  Leokadii Podhoreckiej,  znakomitej radiestetki, wówczas prezes, ( założyciela),  Pomorskiego Towarzystwa Psychotronicznego w Szczecinie: – W archiwach nie podano dokładnie, gdzie spalono ciało. Najpierw chciałam bliżej poznać Sydonię von Borck. Poszłam do muzeum, aby nawiązać z nią kontakt. Patrząc na portret, pozytywnie oceniłam jej osobowość. Potem w Bibliotece Wojewódzkiej zgłębiałam losy pomorskiej szlachcianki, przekazy o epoce, w której żyła, historię Gryfitów, mentalność ówczesnych ludzi. Jeszcze kilka razy odwiedziłam Sydonię. Po kilku miesiącach postanowiłam przystąpić do umiejscowienia stosu. W przypadku testu radiestezyjnego dotyczącego miejsca i zdarzenia odległego w czasie i przestrzeni pomocny mi był rekwizyt zwany „świadkiem”, czyli część lub symbol badanego obiektu: fotografie portretu Sydonii, plan Szczecina z XVII wieku oraz nam współczesnego. Wykonałam testy i ustaliłam, gdzie znajduje się poszukiwane miejsce. Postanowiłam tam pójść i skonfrontować w terenie wynik mojej pracy. Towarzyszyły mi dwie osoby – radiesteci. Wyruszyłam od portretu Sydonii. Wahadło wyznaczyło kierunek, w którym mam iść. W pewnym momencie odczułam, jakby Coś zarzuciło na mnie sieć. Czułam działanie silnej energii. „Sieć” zatrzymała mnie, a towarzyszące mi osoby stwierdziły, że stoję „ukośnie”. Zdawało się, iż upadnę. To był jakby rozkaz: nie idź dalej! Po chwili Coś przywróciło moje ciało do normalnej postawy. Byłam blada i miałam rozszerzone źrenice. Odeszłam na bok i chwilę odpoczęłam. Wzmocniona, wzięłam wahadło i przy jego pomocy stwierdziłam, że to właśnie dokładnie w tym miejscu płonął ów stos. Sydonia dała mi znak.

Lech Galicki                                                                                       

                                                                           image
                                                  Leokadia Podhorecka i Sydonia von Borck

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura