Clive Harris - fot. Krystyna Łyczywek
Clive Harris - fot. Krystyna Łyczywek
LechGalicki LechGalicki
2561
BLOG

Clive Harris - uzdrowiciel w pigułce

LechGalicki LechGalicki Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

    Autor:   Lech Galicki                                                                                                      image

Chorzy i ich rodziny oczekujący na cud. Szczecin koniec lat siedemdziesiątych XX w.

Fot. Krystyna Łyczywek

   Clive Harris, to jeden z najsłynniejszych healerów ( uzdrowicieli ) angielskich, bioenergoterapeutów, który w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku wielokrotnie przyjmował w Polsce ogromne tłumy, tysiące pacjentów, zwykle w kościołach, zaś  towarzyszyli mu lekarze, którzy przed zabiegiem zapisywali na karteczkach w języku angielskim część ciała chorej osoby, które, gdy nadeszła kolej na poddającego się zabiegowi, wolontariusz odczytywał, a uzdrowiciel czynił  to co do niego należało. I zwykle w trwającym kilkanaście sekund dotknięciem dłoni w wielu przypadkach przynosił ulgę udręczonym chorobami ludziom. Byłem jednym z   wolontariuszy, widziałem, potwierdzam  wiele reakcji pacjentów świadczących o skuteczności zabiegów Clive,a Harrisa.

   Mimo braku profesjonalnej reklamy, pamiętam, na początku tego typu  niekonwencjonalnych spotkań z Harrisem, jego przybycie  wzbudziło wielką sensację, i przede wszystkim nadzieje cierpiących osób.  Nieprzebrane tłumy pielgrzymowały do kościoła przy ulicy Królowej Korony Polskiej w Szczecinie, bo tam miało miejsce spotkanie. Pamiętam, Clive  Harris - cichy, niepozorny, ascetyczny nieomal. Asystujący lekarze - skupieni, obserwujący pilnie efekty dotyków uzdrowiciela, przekazujący ciężko chorym fachowe rady, gotowi w każdej chwili nieść konwencjonalna pomoc medyczną. Służby porządkowe - młodzi ludzie - od rana do wieczora na nogach, targający ciężkie nosze z pacjentami, pchający wózki inwalidzkie, niezmiernie przejęci swoja misją.

   Najbardziej utkwiła mi w pamięci powszechna atmosfera wielkiej bezinteresowności. Tak gesta, że można by ja kroić. Wiem, teraz - inne czasy.  Wyrachowane, wszystko skalkulowane, wyliczone. Zapytajcie jednak  tych, którzy tam byli. Opowiedzą. Proszę spojrzeć na zdjęcia - dobrze, że czarnobiałe i wykonane mistrzowsko przez wielką artystkę - panią Krystynę Łyczywek*.

   Wówczas to grupa pracowników Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie: zespół lekarzy, psychologów i socjologów z Katedry Medycyny Społecznej PAM pod kierownictwem profesorów  ( wtedy, w 1978 r. - doc. dr hab. med. ) Haliny Pilawskiej postanowiła doświadczalnie stwierdzić jakie są rzeczywiste skutki / wyniki leczenia przeprowadzanego przez Clive,a Harrisa. Powstała praca zatytułowana: ,,Wyniki badań efektywności niekonwencjonalnej metody leczenia dotykiem,,. Badania przeprowadzono przy pomocy wywiadu kwestionariuszowego. Spośród ponad 10 tysięcy osób, które w dniu 7 listopada  zgłosiły się do Harrisa, wylosowano pięcioprocentowa próbę pacjentów. Wśród pięciuset siedmiu ankietowanych było 61,8 % kobiet i 38,2 % mężczyzn. Najliczniejsza grupa pacjentów : chorzy w wieku od 41 do 50 lat. Największa liczba pacjentów cierpiała na choroby układu nerwowego, następnie - układu  krążenia oraz układu trawiennego ( łącznie 45 %  wszystkich dolegliwości). Efekty leczenia przed wizyta u Harrisa były w większości niezadowalające. 71,1 %  badanych stwierdziło, że dotyk uzdrawiacza  miał dla nich pozytywne następstwa. U jednej czwartej osób nie nastąpiła poprawa. Osiem osób stwierdziło, że nastąpiło pogorszenie ich stanu zdrowia.

  Dotyk Harrisa był odbierany różnorodnie, na przykład w postaci ciepła, wibracji, ciemności w oczach, jasności, porażenia prądem, zimnem. Po dotknięciu występowały takie zjawiska jak : senność, apatia, ból w okolicy dotyku, pobudzenie nerwowe, najczęściej lepsze samopoczucie. Kontakt z uzdrowicielem nie powodował pogorszenia stanu zdrowia chorych.To tylko częściowe, najważniejsze fragmenty wyników badań ( w Polsce pionierskich) przeprowadzonych przez przedstawicieli medycyny konwencjonalnej, zainteresowanych efektywnością niekonwencjonalnej metody leczenia dotykiem. Choćby dlatego warto wrócić do przeszłości, aby wiedzieć, iż takie działania wtedy podejmowano. A dzisiaj?

   Może w okresie rozmaitych podziałów społeczeństwa polskiego warto wspomnieć taką oto  refleksję z tamtych zdarzeń:

   (...)Służby porządkowe - młodzi ludzie - od rana do wieczora na nogach, targający ciężkie nosze z pacjentami, pchający wózki inwalidzkie, niezmiernie przejęci swoja misją. Najbardziej utkwiła mi w pamięci powszechna atmosfera wielkiej bezinteresowności. Tak gesta, że można by ja kroić.(...). Solidarność w pomocy. Zdrowa  jednością spoleczność.

     Spójrzmy na zdjęcia.

                                                                                                


     *Krystyna Łyczywek z domu Wiza (ur. 24 sierpnia 1920 w Poznaniu) – polska romanistka, tłumaczka literatury francuskiej, dziennikarka, fotografka, członek honorowy ZPAF, Fotoklubu RP, Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego (STF), Fotoklubu Katalonii, Polish American Photographic Club w Nowym Jorku i in.
Życiorys
   Urodziła się w Poznaniu, w patriotycznej rodzinie powstańców wielkopolskich. Ojciec, Władysław Wiza, nie pozwalał swoim dwóm córkom uczyć się języka niemieckiego (w trosce o czystość ich polszczyzny) – bardzo wcześnie poznały język francuski i łacinę. Krystyna Wiza uczęszczała do szkoły Urszulanek. Od 14 roku życia (od śmierci ojca) zarabiała na życie korepetycjami. Działała w harcerstwie, kolejno jako zastępowa, przyboczna i drużynowa 17. Drużyny im. Wandy Malczewskiej. Zdała maturę w roku 1938[2] i rozpoczęła studia filologii romańskiej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu (1938–1939).
W czasie II wojny światowej działała w Szarych Szeregach (Akademickie Koło Harcerskie). W roku 1943, ze względu na falę aresztowań, otrzymała rozkaz ewakuowania się do Warszawy z fałszywymi dokumentami, według których była trochę starsza. W Warszawie złożyła przysięgę w Armii Krajowej i została łączniczką kontrwywiadu. W latach 1943–1944 kontynuowała studia romanistyki na Tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich. Pracowała też w Szpitalu Maltańskim jako pielęgniarka. W powstaniu warszawskim uczestniczyła jako współredaktorka pisma „W walce” i łączniczka w batalionie „Łukasiński”.
    W lipcu 1945 roku Roman Łyczywek (mąż) wyjechał z Poznania do Szczecina, wraz z ekipą pierwszego polskiego prezydenta miasta, Piotra Zaremby. Jego żona dołączyła do niego w październiku, wioząc w koszyku na bieliznę ich trzyipółmiesięcznego synka. W tym mieście zamieszkała na stałe. Skończyła studia na Uniwersytecie w Poznaniu (1945–1946), wykonując pracę dyplomową na temat Maupassanta pt. La vie de Maupassant à travers ses contes. Do roku 1946 pracowała jako lektor języka francuskiego w szczecińskiej Wyższej Szkole Inżynierskiej, a w następnych latach podejmowała wiele różnych rodzajów działalności na rzecz upowszechnienia w Polsce kultury francuskiej i zacieśnienia kontaktów francusko-polskich[b]. Zajęła się też fotografiką, początkowo amatorsko, robiąc zdjęcia swojego synka. Wkrótce stała się ona jej życiową pasją.
Działalność
   Z okazji przyznania Krystynie Łyczywek tytułu Honorowego Obywatela Miasta Szczecin (2013) napisano m.in.:  ,,Gdyby na liście konkurencji olimpijskich pojawiła się dyscyplina „aktywność życiowa”, Krystyna Łyczywek pobiłaby wszystkie rekordy i zdobyła złoty medal.
    ”Była m.in. założycielką Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego (w latach 1963–1975 wiceprezesem i prezesem towarzystwa). W 1964 roku została członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. W latach 1970–2008 reprezentowała Polskę na kongresach Międzynarodowej Federacji Sztuki Fotograficznej (FIAP), na których pracowała w komisji audiowizualnej, statutowej i jubileuszowej, była referentem prasowym Światowej Komisji ds. młodzieży w dziedzinie fotografii, organizatorką pięciu Sympozjonów poświęconych historii fotografii polskiej, siedemnastu Dialogów interdyscyplinarnych oraz seminariów międzynarodowych w Polsce, członkiem lub przewodniczącą jury w 132 konkursach i wystawach fotograficznych w kraju i zagranicą. W latach 1977–2002 pełniła funkcję prezesa oddziału szczecińskiego ZPAF.
Twórczość
   Tematem jej prac fotograficznych jest przede wszystkim człowiek (Ludzie na ulicach miast, Dzień powszedni Francji, Podróże, Dzieci tego świata, Niepełnosprawni) oraz krajobraz (Szczecińskie fascynacje, Chińskie impresje, Maroko, Bretania wczoraj i dziś, Krajobrazy morskie, Szczecin i Paryż inaczej, Dziennik prywatny 2004, Jeden dzień w Warszawie).
    W latach 1948–2009 wzięła udział w ok. 150 wystawach zbiorowych w Polsce i w innych krajach, gdzie otrzymała nagrody i wyróżnienia. W latach 1957–2009 jej prace były eksponowane na ok. 160 wystawach indywidualnych w Polsce, Finlandii, Francji, Grecji, Holandii, Japonii, Niemczech, Rumunii, Stanach Zjednoczonych i we Włoszech. Około 1700 zdjęć Krystyny Łyczywek zostało opublikowanych w folderach turystycznych, czasopismach, książkach i albumach.
   Jej prace znajdują się w zbiorach Biblioteki Narodowej w Paryżu, Muzeum Ludwig w Kolonii, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Historii Fotografii w Krakowie i w Musée français de la photographie w Bièvrese, w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie i w zbiorach prywatnych w Polsce i zagranicą.
    Opublikowała około 1400 artykułów w prasie polskiej i zagranicznej (czeskiej, francuskiej, bułgarskiej, hiszpańskiej, holenderskiej, niemieckiej, szwajcarskiej, węgierskiej, włoskiej). Wydała książki autorskie, m.in. Diaporama, Od kropli wody do oceanu, Rozmowy o fotografii (3 tomy). Przetłumaczyła na język polski 5 książek swojego ulubionego autora, Maupassanta, w tym m.in. Prawdziwa Miłość (zbiór nowel, 1949), Topielec (i inne opowiadania) (1993), W Bretanii (1996), Kroniki (które uważa za najciekawsze, wyd. 2004), Sycylia (2008).Biogram Krystyny Łyczywek zamieszczono w Międzynarodowej Encyklopedii Fotografów od r. 1839 do czasów dzisiejszych (wyd. Auer-Auer, Szwajcaria) oraz w Antologii fotografii polskiej 1839–1989 (wyd. Lucrum; Polscy fotografowie).
Wyróżnienia (odznaczenia, tytuły, nagrody)
    Jest laureatką orderu Honneur et Reconnaissance Instytutu France-Pologne oraz tytułów: Artiste FIAP (AFIAP), Excellence FIAP for Services Rendered (ESFIAP), Honorary Excellence FIAP (HonEFIAP)[16]. Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie fotografii została uhonorowana nagrodą I-stopnia Ministra Kultury i Sztuki, Medalem im. Jana Bułhaka (odznaczenie przyznawane przez Federację Amatorskich Stowarzyszeń Fotograficznych w Polsce oraz Złotym Medalem „Zasłużony dla Fotografii Polskiej” (odznaczenie przyznawane przez Kapitułę Fotoklubu Rzeczypospolitej Polskiej). W 2010 roku otrzymała Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. W roku 2013 została odznaczona Krzyżem Oficerskim orderu Legii Honorowej oraz otrzymała tytuł Honorowego Obywatela Szczecina.(...).

za Wikipedia

image

Clive Harris leczy dotykiem...

Fot. Krystyna Łyczywek


LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo