beata.pokrzeptowicz beata.pokrzeptowicz
382
BLOG

Jugendamt: spotkanie nadzorowane

beata.pokrzeptowicz beata.pokrzeptowicz Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Niemcy: Relacja polskiej matki ze spotkania nadzorowanego z dzieckiem:


Dnia 31.08.2017r. miałam z moim synkiem, Luca P. spotkanie pod nadzorem.

Spotkanie zaczęło się o godz. 16:35.

Jako, że w pomieszczeniu, w którym zazwyczaj odbywały się moje spotkania z dzieckiem, była jakaś grupa, musieliśmy się udać do małego biura (pokój o wymiarach ok. 2,5 m x 2,5 m, w którym znajdował się również regał, stół z 5 krzesłami, biurko z krzesłem i kosz na śmieci). Poza moim synkiem i mną byli tam jeszcze: pan nadzorujący spotkania i rodzina zastępcza. Mimo pięknej pogody, a w szczególności pomimo ciasnoty pomieszczenia nie wolno nam było udać się na dwór.

Gdy synek zaczął się ze mną bawić, zainterweniowała opiekunka z jego rodziny zastępczej w ten spoób, że wzięła pusty kosz (na śmieci) i zawołała mojego synka, żeby rzucał do niego piłkę, tak żeby Luca już ze mną się nie bawił.

Potem jak synek znowu przyszedł do mnie, usiadł mi na kolanach i złapał moją torbę, gdzie jak zawsze miałam dla niego jedzenie oraz zabawki, jego opiekunka z rodziny zastępczej znowu się wmieszała, żeby wydać mi rozkazującym tonem polecenie, że nie mam dawać dziecku zbyt dużo do jedzenia uzasadniając to tym, że mamy na to jeszcze sporo czasu.

Po ok. 40 minutach pan nadzorujący spotkanie zaproponował, żebyśmy przeszli do „starego” pomieszczenia, które w międzyczasie było wolne.

W pomieszczeniu tym panował okropny zadór, do tego było ono jeszcze brudne. Było tak strasznie duszno, że nawet moje dziecko poprosiło, żeby otworzyć okno, mimo że było ono już otwarte, na co mojemu dziecku wskazał pan nadzorujący spotkanie.

Podczas rozmowy pana nadzorującego spotkanie z rodziną zastępczą dotarło do mnie, że mój syn (2 lata i 2 miesiące) od poniedziałku przyszłego tygodnia ma pójść do przedszkola – nikt nie rozmawiał ze mną na ten temat, nie wspominając o tym, że nie wyraziłam na to mojej zgody.

Także i tym razem wbrew sądowej umowie, po zakończeniu spotkania nie pozwolono mojemu synkowi zabrać ze sobą jednej zabawki ode mnie.

Jako, że słabo mówię po niemiecku próbowałam mówić po polsku, żeby synkowi coś wytłumaczyć, ale on w ogóle mnie nie rozumiał (częściowo i ja także jego nie zrozumiałam), także pytał mnie tylko: „Was? Was?”.

Jak ok. godz 18:35 nasze spotkanie dobiegło końca, synek podszedł do mnie, żeby się pożegnać. Gdy jeszcze raz przyszedł i przytulił się do mnie, natychmiast zainterweniowała opiekunka z rodziny zastępczej: wyrwała mi dziecko z ręki i szybko z nim wyszła. Tak że nie mogłam dziecku powiedzieć, że wkrótce się znowu spotkamy.


Odpowiedzialni:

pani Monika Mombauer, kurator dziecka: Jugendamt Ahrweiler,

pani Karin Staab, psycholog, wyznaczony przez sąd rodzinny adwokat dziecka,

sędzia pani Hürten, Sąd Rodzinny, Sąd Grodzki w Bad Neuenahr- Ahrweiler/ Niemcy


poinformowani:

Konsulat Generalny w Kolonii: pani Konsul Lidia Białek

Pan Minister Michał Wójcik, Ministerstwo Sprawiedliwości


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka