Znowu Premier (przy okazji niemieckich żądań zwrotu (?) dóbr kultury) wezwał sądy do orzekania zgodnie z interesem państwa. I znowu kompetentni inaczej troszczą się na forach internetowych o zestresowanych sędziów i pomstują na nieprawość kaczystów śmiących wywierać presję na temidę.
Podaruję sobie tutaj wykład n.t. podstawowego niezrozumienia pojęć 'państwo prawa' i 'niezawisłość sędziowska' przez michnikoidów.
Zamiast tego pocieszę i uspokoję.
Nie ma takiej siły, która mogłaby pozbawić Polskiego Sędziego niezawisłości!
Naprawdę.
Postronnym mogło się co prawda wydawać, że np. w czasie stanu wojennego część sędziów była po prostu trybikiem w machinie przemocy, w hierarchii ważności sytuującym się między zomowską pałką a służbowym psem, ale to złudzenie.
Tam, w środku, Polski Sędzia nigdy nie zdradził powołania i orzekał głuchy na salwy zomoli i naciski przełożonych.
Wiemy to na pewno.
W roku 1998 uchwalono ustawę, na podstawie której 'sprzeniewierzenie się niezawisłości sędziowskiej' w PRL miało być karane usunięciem z zawodu. Posłowie małego ducha oceniali, że kara taka może dosięgnąć nawet 300 sędziów. Błąd. Po wnikliwych, bo trwających 9 lat procedurach, zaledwie 1 (słownie: jeden) sędzia, zresztą emeryt, został uznany przez kolegów winnym.
Takiej kadrze groźby kaczyzmu niestraszne. Bez obaw
http://fakty.interia.pl/kraj/news/premier-o-niemieckich-roszczeniach-ws-dobr-kultury,952725,3
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,3982428.html
Inne tematy w dziale Polityka
