"Szli falami, wychudzeni, to słaniając się, to znów spazmatycznie rwąc do przodu. Żołnierz raz po raz przeładowywał broń i pruł w zmierzające ku niemu postaci. Byli jednak coraz bliżej, zdeterminowani i niewrażliwi na kule. W końcu masa czarnych chudzielców przykryła go i pochłonęła."
Są takie miejsca na ziemi, po których autentycznie snują się zombie. Szerzej znane z agresywnych "skinnies" jest Mogadiszu, spopularyzowane przez "Helikopter w ogniu". Sytuacja dojrzała zresztą do sequela filmu, bowiem zombiaki z Somalii wskakują na łódki i uprowadzają do swoich siedlisk duże statki oceaniczne.

Byty niezzombifikowane uciekają z Somalii gdzie pieprz rośnie i po drodze trafiają do obozu uchodźców na Malcie. Ostatnio jest ich jakby więcej, dlatego rząd Rzeczpospolitej postanowił wspomóc Włochów i zaoferował 6 (słownie: sześć) zaproszeń do Polski (autentyk).
Otóż żaden, ale to żaden z Somalijczyków, zagrożonych w domu głodem, malarią, aids, wycięciem nerki, odstrzeleniem przypadkowym lub celowym i setką innych, niewyobrażalnych plag nie zdecydował się na zamieszkanie w Polsce.
"Mmmm. No, thank you sir, I'd rather go home."
Skąd się tak orientują??? Chyba mają internet, skubani.
No nie wiem, ja się czuję ciężko urażony i chętnie ściągnąłbym tu tych skurczybyków w trybie przymusowym. Siedzieliby tak długo, aż polubiliby bigos i nauczyli się "Wśród nocnej ciszy".
A potem wykopałbym z powrotem do Afryki [1].
Na razie zaś mieszkam w kraju, który omijają nawet zombie z Mogadiszu.
__________________________
[1] Hmm, to nie było miłe
Inne tematy w dziale Rozmaitości