Krakowianin Mariusz Wach jako pierwszy powitał dzień niepodległości o 00:05 w Hamburgu po 12 rundach walki o utrzymanie w pionie. Z tym pionem bywa trudno jeśli na przeciwko staje któryś z braci Kliczko. Wach, o którym usłyszałem bodaj po raz pierwszy przy okazji meczu z Władimirem miał w piątej rundzie jedną jedyną okazję, żeby obalić Ukraińca na dechy, niestety nie wyszło. A szkoda, bo miałem na tę okoliczność odgrzaną lekko przerobioną fraszkę, która przytaczam, żeby się nie zmarnowała
Jan Sebastian Wach
Kliczkę bił po łbach
Bardzo to bawiło Wacha
więc się przy tym śmiał
ha ha ha.
Cacuszko, nie? Byłoby mi żal jeszcze bardziej, gdybym wybulił na rzeczonego Wacha 40 złotych w pay per view, jak szczęśliwi posiadacze turbodekoderów telewizji en. W nagrodę za to, że zapłacili już abonament, kopnął ich zaszczyt możliwości uiszczenia za walkę, bo ci bez turbodekoderów musieli obejść się smakiem.
No chyba że babcia pozwoliła im obejrzeć ją na zestawie do tv trwam, który odbiera także RTL transmitujący walkę za bóg-zapłać. Nie mam już niestety babci, posiadam za to antenę wycelowaną w satelitę z Trwam i RTL-em, więc pooglądałem sobie golgotę Wacha po niemiecku. Spikerowi sklejało się imię Mariusz z nazwiskiem Wach tak że słyszało się MarioSzwach. "Schwach" to po niemiecku słaby i takiż właśnie był Mario z Krakowa
Swoją drogą jak to jest, że Niemiec zarabia Nx więcej a dostaje za darmo eurosport, walki kliczki, opiekę lekarską i inne duperele. Proszek dla Niemca pierze dokładniej, kawa smakuje lepiej niż identycznie opakowane produkty na rynek polski, które za to są nieco droższe.
Tak się zastanawiam.
Inne tematy w dziale Rozmaitości