libellus libellus
266
BLOG

Zwykłego wyborcy słów kilka...

libellus libellus Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Oj dzieje się, dzieje w tej naszej Polsce. Wybory samorządowe za pasem, droga do paśnika krótsza, to i czasu brakuje na specjalną subtelność czy wyrafinowane gry polityczne. Z punktu widzenia przeciętnego obywatela, co to chciałby jedynie, żeby na jego podwórku gospodarzyli tacy, którzy nie uznają, że to wszystko to „męski organ płciowy, tylna część ciała i kamieni kupa”, zrobiło się nawet ciekawie, a nierzadko i zabawnie. Kontrkandydaci odrzucili szpady i florety, zaniechali fechtunku i walą się sztachetami. „Wielcy, obiecujący” przyciągają rzesze takich, co to chętnie coś uszczkną z pańskiego stołu. Słowem – co zręcznie dotąd ukrywane, wylazło na powierzchnię.

Gdyby kto poddać chciał powyższe w wątpliwość, zapraszam do mediów społecznościowych – jedynego zresztą obecnie – nie tylko probierza nastrojów w wielkiej i małej polityce, ale i jedynych mediów wolnych od wyznaczonej linii ideologicznej, a poziomem przekazu nie odbiegających od twórczości tzw. profesjonalnych dziennikarzy. Zresztą, wystarczy przejrzeć, do niedawna jeszcze opiniotwórcze, portale, które zamieszczają artykuły skomponowane z cytatów twitterowych wpisów. Dlatego na Twittera wali, kto żyw i kogo interesuje polityka.

Dałby się zwieść ten, kto sądziłby, że linia podziału wzajemnych antypatii przebiega jedynie między zwolennikami obecnej władzy, a tymi, którzy sprzyjają opozycji. Frakcje, odłamy, kliki i koterie mnożą się tym szybciej, im bliżej do wyborów. Całkiem jeszcze niedawno prawie jak w Norwidowskim „tak za tak, nie za nie” prawy był prawy, lewy – lewy. Dzisiaj już tak prosto nie jest.

Po prawej stronie pojawiła się opcja B – tak zwanych „PiS mnie rozczarował”. Powody są rozmaite. Pierwsi rozczarowani dali o sobie znać w chwili, kiedy Beatę Szydło zastąpił Mateusz Morawiecki. Jak grzybów po deszczu namnożyło się domorosłych znawców polityki, oburzonych szachowym ruchem Kaczyńskiego i grzmiących o lekceważeniu suwerena, który na Beatę, nie na Mateusza głosował. No i na dodatek wszystkiego paskudny PiS nie wytłumaczył się ze swojej decyzji. Coś okropnego i nieistotne, że Morawiecki okazał się znacznie lepszym premierem niż Szydło, nie ma najmniejszego znaczenia.

Wkrótce do rozczarowanych dołączyli dzielni narodowcy z gromkim okrzykiem „Precz z PiS-em”. A bo to na wojnę z Izraelem nie poszedł, przy okazji bombardując Waszyngton jako sojusznika żydowskiego, Ukraińców do Polski wpuścił, a później to już i innych migrantów. Migrantów miało nie być. To nic, że miało nie być tych relokacji. Precz z wszystkimi. A PiS pod dyktando Izraela zniszczył dokumenty IPN. No i ci migranci, zalewający polskie ulice.

Nie, nie Szanowni Państwo, to nie żart, ani nawet groteskowe przerysowanie. To literalne przytoczenie narracji członków Ruchu Narodowego. Gdyby zaś sądzić, że użytkownicy Twittera są reprezentatywną grupą wyborców, można by uznać, że partyjka ta ma co najmniej 30% poparcie. Tyle, że media społecznościowe za sprawą których nikt nie chce już musieć odzyskiwać internetów, swoje, a zwykli szarzy ludzie swoje. I w sondażach RN nie przekracza 2%.

Pytanie, które pozostawię bez odpowiedzi brzmi: Komu zależy na rozbiciu prawicy? I to tuż przed wyborami samorządowymi.


libellus
O mnie libellus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka