Łukasz Stefaniak Łukasz Stefaniak
280
BLOG

Zbliżają się czasy wielkich idei

Łukasz Stefaniak Łukasz Stefaniak Polityka Obserwuj notkę 0

Stolice różnych państw zaczynają tonąć w protestach. Obserwowane aktualnie wydarzenia są naturalną konsekwencją błędów popełnionych przez obecnych polityków, którzy działając wyłącznie w swoim interesie, zabiegają wyłącznie o kolejną kadencję sprawowania władzy. Zasięg protestów tzw. "oburzonych" jest obecnie bardzo ograniczony. Widać jednak wyraźnie, że zaczyna pękać balon frustracji, który może w przyszłości przerodzić się w bardzo groźne zjawisko, za które odpowiedzialność będą musieli wziąć aktualnie rządzący.

Podłoża ostatnich wydarzeń należy upatrywać w swoistej anihilacji klasy średniej, dokonywanej (zwykle nieświadomie) przez polityków w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej od lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Początkiem tego procesu był bez wątpienia Wielki Kryzys w Ameryce, zrodzony nie jak powszechnie się uważa w wyniku ułomności mechanizmów rynkowych, a w wyniku dążenia polityków do stworzenia nierealnego systemu idealnego, w którym nie zdarzają się żadne spowolnienia gospodarcze. Recesja została poprzedzona olbrzymim boomem gospodarczym, wygenerowanym za pomocą inflacyjnej polityki pieniężnej przez amerykańską Rezerwę Federalną. Efektem takich działań jest zawsze docelowo przynajmniej łagodna recesja. Kryzys z lat 30. został dodatkowo pogłębiony przez błędną politykę nazwaną "New Deal". Obejmowała ona szerokie spektrum interwencji gospodarczych, spośród których można wymienić m.in. dalszą inflacyjną politykę pieniężną, mającą na celu ratowanie upadających firm, czy też dofinansowanie robót publicznych, będące niczym innym, jak odgórnym sterowaniem przemysłem, uniemożliwiającym optymalną alokację środków finansowych.  likwidację słabych podmiotów i przedłużyło ich gospodarczą agonię. Konsekwencją stosowania tak rozbudowanego mechanizmu interwencjonistycznego musiał być znaczący wzrost deficytu budżetowego. Administracja amerykańska postanowiła skompensować ten problem poprzez katastrofalną dla klasy średniej, a przez to także dla gospodarki, olbrzymią podwyżkę podatków. Wszystkie te czynniki zaowocowały pogłębieniem i przedłużeniem i tak już fatalnego w skutkach kryzysu, na którym stracili wszyscy, ale najwięcej klasa średnia. Wielu jej przedstawicieli zostało dosłownie wpędzonych w nędzę.

Praktyki stosowane przez administracje amerykańskie w okresie Wielkiego Kryzysu, stały się w powojennym świecie czymś powszechnym. Mechanizm powstania obecnego kryzysu jest analogiczny. Ostateczne skutki będą jednak bardziej katastrofalne z uwagi na fakt, że pogłębieniu uległy powiązania między gospodarkami oraz dokonuje się ingerencji gospodarczych na znacznie szerszą skalę niż w trakcie Wielkiego Kryzysu. Ciągła ekspansja praktyk interwencjonistycznych nie zna granic. Nawet głównemu architektowi "New Deal" - prezydentowi Herbertowi Hooverowi, nie śniła się skala ingerencji gospodarczych stosowanych przez obecnych polityków i to niezależnie od tego, na którym etapie cyklu koniunkturalnego znajdujemy się w danym momencie. W efekcie ilość nagromadzonych błędów przewyższa wszelkie szacunki. Mamy także całkowicie papierowy pieniądz, umożliwiający bankom centralnym do spółki z bankami komercyjnymi wytwarzanie olbrzymiej inflacji pieniężnej. Są to instrumenty niezwykle wygodne dla demokratycznych polityków, bo umożliwiają zwiększanie wydatków i osiągnięcie mirażu pobudzenia gospodarczego, przy utrzymaniu opodatkowania na tym samym poziomie. Prowadzi to jednak do wystąpienia zjawiska inflacji cen, która zawsze jest najbardziej odczuwalna przez najbiedniejszych. Nawet jeśli stosowany mechanizm pozwala osiągnąć względną stabilność cen, to praktyki te skutkują zapoczątkowaniem kolejnego cyklu koniunkturalnego prowadzącego do wystąpienia recesji.

Warto zauważyć, że zrównoważony budżet to we współczesnym świecie jedynie mrzonka. Politycy nie zważając na nic, zadłużają przyszłe pokolenia. Koszty tych długów poniosą głównie przedstawiciele współczesnej klasy średniej, która już obecnie jest bombardowana obciążeniami podatkowymi w skali nie mającej precedensu historycznego (z wyjątkiem krajów komunistycznych).  Wystarczy spojrzeć na jeden z najbardziej dotkliwych podatków dla tej grupy społecznej, jakim jest podatek zawarty w cenie benzyny. Wszyscy zapewne zgodzą się, że patologiczna jest sytuacja, gdy większość ostatecznej ceny produktu stanowią podatki, a nie jego realna cena rynkowa. To właśnie ma przecież miejsce w przypadku benzyny, której ceny wpływają na ceny praktycznie wszystkich innych produktów! Paliwo za 2,50 zł to nie jest żadne populistyczne hasło, a realia, w których żylibyśmy, gdyby nie rozwój programów interwencjonistycznych w czasach powojennych (w przypadku Europy Zachodniej) oraz wcześniej w okresie Wielkiego Kryzysu (w przypadku Stanów Zjednoczonych).

Należy wspomnieć także o olbrzymiej liczbie koncesji i pozwoleń, które zostały ustanowione pod pretekstem ochrony konsumenta. W rzeczywistości rolę strażnika pełni rynek, eliminując ze swojego grona nieuczciwych przedsiębiorców. Regulacje zamknęły dostęp do rozmaitych zawodów, co nie tylko podwyższyło ceny usług, ale zamknęło drogę zarobkową dla wielu osób. Bogatego zawsze będzie stać nawet na najbardziej ekskluzywne usługi. Zawsze też wynajmie sobie kogoś, kto zajmie się biurokratycznymi bzdurami generowanymi przez państwo. Co mają jednak zrobić biedniejsi?

Absurdalne jest twierdzenie, że problemy można rozwiązać przez opodatkowanie najbogatszych. Podatki takie nie przyniosą dużych wpływów z dwóch powodów. Po pierwsze, bogaci z pewnością znajdą sposoby, żeby uniknąć płacenia nowych obciążeń. Tym bogatym, którzy nawołują do nałożenia na nich wyższych podatków, sugeruję oddać dobrowolnie część dochodów biedniejszym. Co stoi na przeszkodzie? Czyżby byli masochistami, że chcą być zmuszani do płacenia wyższych podatków? Po drugie, bogatych jest niewielu, co samo w sobie znacząco ograniczy wpływy budżetowe. W dodatku najbogatszych w przyszłości będzie jeszcze mniej, bo im słabsza i mniej liczna klasa średnia, tym mniej osób dopracuje się dużego majątku.

Ludzie protestujący obecnie na ulicach miast wiedzą, że sytuacja jest zła. Nie potrafią jednak właściwie zidentyfikować wszystkich przyczyn takiego stanu rzeczy, przez co cała ich złość koncentruje się przeważnie na systemie kapitalistycznym. Nie wiedzą oni jednak, że współczesna rzeczywistość ma niewiele wspólnego z prawdziwym kapitalizmem. Warto jednak zaznaczyć, że względnie trafnie adresują swoje problemy. Ich zdaniem winę za obecny stan rzeczy ponoszą politycy. Tak jest w rzeczywistości. Nie mają jednak żadnej recepty, jak rozwiązać obecne problemy. Nie mają żadnej idei. Desperacja będzie się pogłębiała. Należy zauważyć, że z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia wielokrotnie na przestrzeni wieków. Po niepokojach zawsze pojawiają się idee, które znacząco lub całkowicie zmieniają status quo. Po okresie rewolucji francuskiej, idee odnalazł Napoleon, który zjednoczył skłóconych Francuzów pod swoim sztandarem. W okresie Wielkiego Kryzysu w Stanach Zjednoczonych na ówczesne problemy została zapisana błędna recepta nazwana "New Deal". Niemcom z kolei receptę na kryzys zaproponował Adolf Hitler. Podatność na rozmaite ideologie jest aktualnie większa, bo mieliśmy ostatnio do czynienia z wyjątkowo długim okresem wyprania polityki w wszelkiej ideowości. Unosząc się ponad współczesne bezproduktywne spory, dostrzeżemy pustkę ideową i pustkę moralną. Musimy odnaleźć rozwiązania, które wypełnią tę pustkę i zapobiegną krwawemu chaosowi, póki jeszcze nie jest za późno. Niezbędne jest przywrócenie równowagi nie tylko gospodarczej, ale także politycznej. Nie stać nas jako ludzkość na kolejny wiek niepokojów.

Rzeczywisty problem osłabienia klasy średniej sprowadza się do związku pomiędzy sferą polityki i sferą gospodarki. Te dwie kwestie powinny zostać od siebie rozdzielone. Amerykanie mają ułatwione zadanie, ponieważ ich Konstytucja de facto zakłada taki rozdział. Muszą tylko wrócić do jej ścisłego przestrzegania, literalnej interpretacji i zlikwidować aktywizm sędziowski. Polska i pozostała część Europy jest w dużo trudniejszej sytuacji. Musimy nawoływać do cięcia wydatków i obniżki podatków. Musimy domagać się znoszenia regulacji krępujących przedsiębiorczość. Musimy wreszcie stanowczo domagać się przywrócenia stabilnego pieniądza opartego na kruszcu. To są jedyne skuteczne recepty na kryzys. Wzmacniają klasę średnią i przez to prowadzą w długofalowej perspektywie do uspokojenia nastrojów społecznych. Wszelkie działania interwencjonistyczne organów państwowych doprowadzą do pogorszenia i tak już fatalnego położenia, w jakim znajdujemy się w obecnej chwili. Uniknąć chaosu już nie zdołamy. Jest za późno. Możemy jedynie starać się minimalizować straty i ominąć najbardziej krwawą fazę. Czas ucieka, pewne jest jedno. Przed nami czasy wielkich idei...

Twitter: http://twitter.com/lukaszstefaniak E-mail: l.stefaniak@wp.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka