Źródło: Facebook
Źródło: Facebook
Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
935
BLOG

Jak Niemcy wciskają nam migrantów

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Imigranci Obserwuj temat Obserwuj notkę 28
Stosowana przez Niemcy procedura "cofania migrantów z granicy" to nie readmisja, ale pozorowany pushback wewnątrz UE. Polska strona najprawdopodobniej nie otrzymuje od Niemców żadnych dowodów, że "cofani" migranci nie przebywali już wcześniej na terytorium Niemiec i że nie wjechali do tego kraju z całkiem innego kierunku.

Było ich 22: 18 z Somalii, a 4 z Erytrei. Oba kraje należą do tak zwanych państw upadłych, czyli takich, gdzie prawo praktycznie nie działa, gdzie brak jest struktur państwowych, a powszechną metodą utrzymywania się na powierzchni jest używanie przemocy. Stąd imigracja do Europy z takich krajów jest nie tylko całkowicie obca kulturowo, ale także w większości przybywają tutaj ludzie, którzy na miejscu posługiwali się metodami siłowymi, żeby zapewnić sobie przetrwanie, a także zdobyć pieniądze dla przemytników, dzięki który znaleźli się na naszym kontynencie. Ludzie immanentnie niezdolni do przystosowania się do normalnego funkcjonowania w europejskim państwie.

Tych akurat 24 afrykańskich dżentelmenów pojawiło się na ulicy Szczecina – co samo w sobie było abstrakcyjne. Bardzo możliwe, że zostali do Europy dostarczeni w jednej grupie, w której się trzymali. Mieszkańcy się zaniepokoili, wezwali na miejsce policję oraz posła PiS Dariusza Mateckiego, który sytuację sfilmował, a film umieścił w mediach społecznościowych.

Szczecińska policja wkrótce opublikowała na X komentarz treści następującej:

Informujemy, że Komenda Miejska Policji w Szczecinie podjęła interwencję w związku z przebywającą grupą cudzoziemców w centrum miasta. Żadna z tych osób nie popełniła wykroczenia oraz przestępstwa.

W sprawę zaangażowała się także Straż Graniczna, która poinformowała nas, że osoby te przebywają legalnie na terenie Polski. Dzisiaj SG przewiozła wyżej wymienione osoby do ośrodka, gdzie została udzielona im pomoc.

Sytuacja ta była na bieżąco monitorowana przez policjantów. ⁠

Prosimy o nieeskalowanie napięć wśród społeczeństwa i niepowielanie niesprawdzonych oraz nierzetelnych informacji

W naszym regionie podobnych zdarzeń nie odnotowano.

Wysłałem do policji w Szczecinie kilka pytań, na które odpowiedziano mi, że poza opublikowanym oświadczeniem nie mają nic do powiedzenia – i odesłali mnie do Straży Granicznej. Szkoda, bo nawet w tym krótkim komunikacie kilka elementów zwraca uwagę i domaga się wytłumaczenia.

Przede wszystkim okazuje się, że polska policja nie ma dostępu do bazy danych, pozwalającej jej zidentyfikować nielegalnych migrantów i odróżnić ich od legalnych. Taki wniosek płynie ze zdania, iż to Straż Graniczna musiała poinformować policję, czy cudzoziemcy są w Polsce legalnie czy nie. Oznacza to, że policja nie była w stanie sama tego sprawdzić. To sytuacja absolutnie kuriozalna.

Po drugie – apel o nieeskalowanie „napięć wśród społeczeństwa” przypomina jako żywo działania niemieckich służb czasie kryzysu migracyjnego w latach 2014-2015. Między innymi niemiecka policja unikała wtedy informowania o wydarzeniach z udziałem migrantów, opóźniała takie informacje albo nie podawała narodowości sprawców przestępstw, tłumacząc to dokładnie tak samo. Podobnie zachowywały się niemieckie publiczne media. Skończyło się to, jak wiadomo, szybkim wzrostem poparcia dla AfD i radykalnym spadkiem zaufania do niemieckiego państwa oraz państwowych mediów. W Polsce między innymi policja pracuje na spadek zaufania do niej systematycznie od pandemii, a sprawy związane z imigracją są kolejnym impulsem. Jednak tego typu sytuacje uderzają nie tylko w policję, ale w państwo ogólnie.

Po trzecie – powstaje pytanie, co znaczy zdanie: „W naszym regionie podobnych zdarzeń nie odnotowano”. Mamy uwierzyć, że w przygranicznej części Polski, przy konsekwentnej od wielu miesięcy polityce Niemiec, polegającej na zawracaniu ze swojej granicy nielegalnych migrantów, innej tego typu sytuacji nigdy nie było?

To jednak tylko połowa historii. Drugą tworzy odpowiedź, jakiej udzieliła mi Straż Graniczna, a konkretnie jej Oddział Nadmorski. Oto co napisała pani ppor. SG Katarzyna Przybysz.

Funkcjonariusze z Placówki Straży Granicznej w Szczecinie 20 i 21 czerwca podjęli czynności wobec 18 obywateli Somalii i 4 Erytrei. Cudzoziemcy nie zostali wpuszczeni na terytorium Niemiec w związku z przywróconą kontrolą graniczną, gdyż nie spełniali warunków wjazdu na terytorium tego państwa. Wobec osób przeprowadzono kontrolę legalności pobytu i wszczęto postępowania administracyjne zobowiązujące do powrotu. Wydano im postanowienia o zastosowaniu środków alternatywnych do detencji, w których zobowiązano do stawiennictwa w Placówce Straży Granicznej w Szczecinie raz w tygodniu.

Cudzoziemcom zaproponowano pomoc polegającą na zakwaterowaniu i wyżywieniu. 5 obywateli Somalii skorzystało z pomocy, zostali umieszczeni w jednym z ośrodków pomocowych.

Wskazani cudzoziemcy mają prawo pobytu w Polsce do zakończenia wszczętej procedury administracyjnej w przedmiocie zobowiązania do powrotu.

Zgodnie z obowiązującymi procedurami wypracowanymi podczas wzajemnych bilateralnych spotkań ustalono tryb przekazywania cudzoziemców niewpuszczonych na terytorium Republiki Federalnej Niemiec. Cudzoziemcy, którzy nie posiadają prawa wjazdu i pobytu na terytorium RFN, a których wjazd nastąpił po przekroczeniu granicy RFN-RP są zawracani przez byłe drogowe przejścia graniczne po uprzednim poinformowaniu Komendanta PSG w Szczecinie. Straż Graniczna każdorazowo weryfikuje podstawę pobytu cudzoziemców na terytorium RP, a wobec osób nielegalnie przebywających przeprowadza czynności administracyjne.

Pierwsze pytanie brzmi: w jaki sposób Afrykanie znaleźli się w Polsce? Skoro nie spełniali kryteriów wjazdu na terytorium Niemiec, to znaczy, że nie mogli także spełniać kryteriów wjazdu na terytorium Polski. Jesteśmy przecież w strefie Schengen. Gdyby ludzie ci byli legalnie w Polsce, mogliby bez problemu wjechać także do Niemiec. Zgodnie z wyjaśnieniami SG zostali cofnięci z granicy, czyli logicznie rzecz biorąc wcześniej musieli znaleźć się na terytorium naszego kraju nielegalnie. Jak to się stało, skoro podobno granice są szczelne?

A może jest jeszcze inaczej i wbrew temu, co o metodach uzgodnionych „w czasie spotkań bilateralnych” pisze SG, Niemcy wcale nie muszą drobiazgowo udowadniać, że „cofani” z granicy cudzoziemcy faktycznie są wprost zawracani z granicy i byli wcześniej w Polsce, a skoro tak, to mogą to być osoby, które znalazły się w Niemczech wcześniej i przybyły z innego kierunku, zaś Polska traktowana jest jako wygodne miejsce, aby się ich pozbyć?

Druga kwestia: jeśli wobec cudzoziemców wszczęto postępowania zobowiązujące do powrotu, to dlaczego zaufano im – ludziom z krajów upadłych, których głównym celem jest w jakikolwiek sposób pozostać w Europie – że będą cierpliwie czekać na wydalenie z Polski i jeszcze zameldują się karnie raz w tygodniu w placówce SG? Trudno to zinterpretować inaczej niż jako systemową i zapewne celową naiwność – bo przecież takie środki nie są zapewne stosowane po raz pierwszy. Kto weźmie odpowiedzialność, jeśli któryś z cudzoziemców, korzystających z dobrodziejstw wolności, popełni w Polsce przestępstwo? Regularnym skandalem jest oferowanie dogodnego lokum i pomocy w ośrodku. Nie powinno tu być żadnej oferty, tylko zamknięcie w ośrodku strzeżonym do momentu wydalenia z Polski.

W odpowiedzi SG nie ma, jak widać, mowy ani o tym, na jakiej podstawie SG weryfikuje, czy cudzoziemcy nie są odsyłani do Polski bezpodstawnie (bo nie z naszego terytorium wjechali do Niemiec) ani też jak szybka jest procedura ich wydalania. A powinna być błyskawiczna.

Jak słusznie zwrócił uwagę podczas rozmowy w Radiu Zet pan Krzysztof Bosak z Konfederacji, rząd manipuluje statystykami, podając liczbę podjętych procedur readmisji jako dowód na to, że sytuacja nie jest dramatyczna. Problem w tym, że readmisja a cofnięcie z granicy (rzekome) to dwie odmienne procedury.

Readmisję reguluje rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady 604/2013, zwane „Dublin III”. Rozporządzenie posługuje się pojęciem „wtórnego przejęcia” i w największym skrócie stanowi, że odpowiedzialność za migranta ponosi to państwo UE, na terytorium którego wjechał on w pierwszej kolejności. Od stosowanej przez Niemcy procedury różni się to tym – i jest to różnica zasadnicza – że migrant musi już być na terytorium państwa trzeciego, a następnie, w ramach dokładnie opisanego w rozporządzeniu mechanizmu, wraz z odpowiednią dokumentacją, zostaje przekazany państwu, na terytorium którego pierwotnie wjechał.

Wypełnienie tych kryteriów byłoby dla strony niemieckiej kłopotliwe i nie dawałoby natychmiastowych rezultatów. Dlatego właśnie stosuje ona – jeśli można to tak ująć – pozorowany pushback wewnątrz UE. Migranci przerzucani na polską stronę są w teorii cofani z granicy, a więc nie podlegają rozporządzeniu Dublin III, jako że – zdaniem strony niemieckiej – nie zdążyli wjechać do Niemiec i zostali przechwyceni w strefie przygranicznej. Nie ma tu zatem mowy o readmisji do Polski, ale – zdaniem Niemców – o niewpuszczeniu ich do RFN.

Ile takich przypadków miało miejsce w ciągu ostatniego półtora roku – nie wiemy, ponieważ rząd i służby informują jedynie o liczbie readmisji. Do Komendy Głównej Straży Granicznej skierowałem następujące pytania:

Ilu migrantów zostało cofniętych na terytorium Polski (chodzi o procedurę cofnięcia migrantów przy domniemanej próbie przedostania się z Polski do RFN, nie zaś o procedurę readmisji) w latach 2024 i 2025?

W jaki sposób strona polska weryfikuje, czy cofani migranci faktycznie próbowali przekroczyć granicę z Niemcami z terytorium Polski, a nie że są to migranci, którzy wcześniej przybyli na terytorium Niemiec w jakikolwiek inny sposób i nie z terytorium naszego kraju?

Jakie dokumenty na potwierdzenie próby przedostania się z Polski do Niemiec przedstawia strona niemiecka?

Czy strona polska otrzymuje np. nagrania z monitoringu granicy, pokazujące konkretne osoby?

Jak dokładnie wygląda dalsze postępowanie z „cofanymi” migrantami po stronie polskiej?

Ile z osób „cofanych” do Polski przez stronę niemiecką znalazło się w zamkniętych ośrodkach w latach 2024 i 2025?

W jakie inne miejsca trafiła jaka liczba migrantów w ten sposób odsyłanych do Polski rzekomo przy próbie przekroczenia granicy z Niemcami w latach 2024 i 2025?

Jaka liczba migrantów w ten sposób odsyłanych do Polski nie została umieszczona w żadnych ośrodkach i w jaki sposób zapewniono, aby pozostawali pod kontrolą państwa w latach 2024 i 2025?

W przypadku osób, wobec których zapada administracyjna decyzja o powrocie do kraju pochodzenia – ile trwa wykonanie tej decyzji i czy osoby, wobec których taka decyzja została podjęta, zostają umieszczone na czas oczekiwania na jej wykonanie w zamkniętych ośrodkach?

Jaką liczbę migrantów, podających się za niepełnoletnich, SG umieściła w roku 2025 w domach dziecka lub placówkach pogotowia wychowawczo-opiekuńczego?

Zgodnie z Ustawą o dostępie do informacji publicznej Straż Graniczna ma dwa tygodnie na udzielenie odpowiedzi (bądź wskazanie, że ze względu na wyjątkowe skomplikowanie sprawy odpowiedź zostanie udzielona w terminie do maksymalnie dwóch miesięcy od przesłania zapytania. O rezultatch oczywiście poinformuję.


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj28 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka