Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
12988
BLOG

Cztery plusy, cztery minusy

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 165

 Gdy zaczęła się konferencja prasowa, na której PiS zaprezentował swojego kandydata na premiera „rządu technicznego”, moim pierwszym wrażenie było intensywne odczucie absurdu. Oto pojawia się niemal nikomu nieznany człowiek, który zaczyna mówić o „swoim rządzie”, choć jako żywo wiadomo, że żadnego rządu nie stworzy ani żadnym premierem nie zostanie. Czysty Mrożek.

Po przemyśleniu sprawy i po zakończeniu konfrontacji z dziennikarzami, których pytania zahaczały momentami o zwykłe chamstwo, mam jednak bardziej zniuansowaną ocenę. Tę rundę znowu wygrał PiS – kolejny raz w ostatnim czasie – ale też podjął spore ryzyko oraz naraził się na wiele zastrzeżeń i wątpliwości. Spróbujmy wyliczyć korzyści i możliwe problemy.

 

Plusy

Po pierwsze – kandydatem na premiera zostaje osoba ze świata naukowego, co automatycznie tworzy iunctim pomiędzy PiS a przynajmniej częścią tego środowiska. W czasie swoich rządów nieumiejętność nawiązania z nim kontaktów była jedną z przyczyn porażki ugrupowania Kaczyńskiego.

Po drugie – wysunięcie powszechnie dobrze ocenianego socjologa (bardzo duża liczba pozytywnych opinii, pochodzących od osób gorzej i lepiej znających profesora) umiejętnie wpisuje się w metodę budowania odnowionego wizerunku PiS jako partii merytorycznej, prowadzącej spokojny dialog i oferującej fachowe rozwiązania.

Po trzecie – kogoś takiego jak Piotr Gliński znacznie trudniej atakować niż zawodowego polityka. Choć bez wątpienia w kilku redakcjach zaczęło się już poszukiwanie słabszych punktów jego życiorysu.

Po czwarte – jak na osobę, która nigdy nie występowała w takiej roli, prof. Gliński nadzwyczaj dobrze poradził sobie z przepytującymi go dziennikarzami. Jeżeli przy kolejnych okazjach pójdzie mu równie dobrze, niełatwo będzie go medialnie niszczyć.

 

Minusy

Po pierwsze – mamy do czynienia z osobą ekstremalnie mało znaną. Z punktu widzenia wizerunkowego celu całej akcji niekoniecznie musi to być wada, ale też można odnieść wrażenie, że nikt szerzej znany nie zechciał podjąć się dość przecież niewdzięcznej roli.

Po drugie – pojęcie „rządu technicznego” było nierzadko krytykowane przez samego Jarosława Kaczyńskiego. Słusznie – coś takiego jak „rząd techniczny” nie może właściwie istnieć, ponieważ decyzje, jakie podejmuje się, rządząc państwem, mają swoje źródło nie w jakiejś mitycznej, ponadpartyjnej słuszności, ale w paradygmacie, jaki wyznają rządzący. Są to decyzje, mówiąc wprost, polityczne i takie mają być. Chyba że mówimy o najbardziej podstawowym administrowaniu, co jednak nie jest tożsame z rządzeniem. Lub że sam Kaczyński przyznaje, iż mamy do czynienia jedynie z przedstawieniem, które w rządzenie nigdy się nie zamieni.

Po trzecie – wiemy właściwie, że tak właśnie jest, przynajmniej po części. Gliński nie ma teraz najmniejszych szans, jego ewentualna rola w przyszłości pozostaje niejasna. To tworzy niebezpieczeństwo, że cała akcja zostanie sprowadzona jedynie do piarowej zagrywki, mimo że może ze sobą nieść poważną wartość dodaną. Czy główna partia opozycyjna będzie umiała to wykorzystać?

Po czwarte – i to jest właściwie najważniejsze pytanie – co dalej z prof. Glińskim i jego misją po dzisiejszej konferencji? Jak właściwie ma wyglądać jego zadanie? Czy potrwa jedynie do głosowania w Sejmie, które oczywiście zostanie przegrane? Czy skończy się na jednym spotkaniu z dziennikarzami? Czy poza kandydatem na premiera będą też jacyś kandydaci na ministrów i kiedy ich poznamy? Czy Jarosław Kaczyński będzie umiał wykorzystać merytoryczny potencjał, wynikający z posunięcia, jakie właśnie wykonał? Czy może prof. Gliński skończy w niebycie już za kilka tygodni?

 

W obu rubrykach są teraz po cztery punkty. Na razie – takie jest moje odczucie – natychmiastowy bilans wypada na plus, a przeciwnik został mocno zepchnięty na swoją połowę. Minusy mogą się ujawnić dopiero z czasem. Mogą, ale nie muszą. Plusy już są. 

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka