Źródło: kanał ONZ
Źródło: kanał ONZ
Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
2428
BLOG

Farsa wokół Wyryków

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Bezpieczeństwo Narodowe Obserwuj temat Obserwuj notkę 74
Nie po raz pierwszy okazuje się, że Polsce najbardziej szkodzą politycy, których na słowo „Rosja” ogarnia amok. Tak naprawdę to oni działają na korzyść Moskwy, co pokazała sprawa uszkodzenia domu w Wyrykach.


Problemem nie jest sceptycyzm czy daleko posunięta nieufność wobec Rosji. To jest nie tylko całkowicie uzasadnione, ale wręcz pożądane (nie tylko wobec Rosji zresztą). Problemem jest automatycznie pojawiający się amok, gdy tylko zabrzmi słowo „Rosja”, który kompromituje Polskę i polskich polityków, tak jak to się stało dzisiaj, po ujawnieniu przez „Rzeczpospolitą” informacji o przyczynie zdarzenia w Wyrykach na Lubelszczyźnie.

W domu w tamtej miejscowości podczas wtargnięcia dronów w polską przestrzeń powietrzną coś zniszczyło dach. W ramach amoku błyskawicznie ogłoszono jedynie słuszną wersję: był do rosyjski dron. Gdy w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ wiceminister spraw zagranicznych, były dziennikarz „Gazety Wyborczej”, pan Marcin Bosacki mówił o rosyjskim ataku dronowym na nasz kraj, machał innym przed oczami właśnie fotografią domu w Wyrykach ze zburzonym dachem. Wystarczyło wyrazić lekki sceptycyzm wobec oficjalnej wersji lub nawet stwierdzić, że może jednak warto poczekać na ustalenia prokuratury, nim będzie się z niezachwianą pewnością ogłaszać, co się właściwie stało w Wyrykach i w ogóle w nocy z 9 na 10 maja, aby zostać uznanym za dezinformatora i ruską onucę.

Minęło kilka dni i ustalenia dziennika „Rzeczpopospolita” potwierdzają podejrzenia, które można było mieć już wcześniej. Gdy bowiem pytano polityków zdobywających na bieżąco kolejne informacje o Wyryki, milkli, tłumaczyli się niejawnością postępowania, a prokuratura utajniła śledztwo i nabrała wody w usta. Dziś „Rzeczpospolita” napisała, że dachu w Wyrykach nie rozwalił rosyjski dron, ale polska rakieta, wystrzelona z polskiego F-16, która szczęśliwie nie zdążyła się uzbroić. Największym dezinformatorem okazuje się wiceminister Bosacki i polski rząd.

Gdybym miał spekulować, skąd „Rzeczpospolita” dostała informacje, poza źródłem politycznym zakładałbym, że przeciek nastąpił z samej prokuratury. Tam bowiem również pracują ludzie, którzy mają określoną odporność i mogą mieć dość kartonowego państwa oraz kręcenia psychozy na zwykłym kłamstwie.

Szkody wynikające z tej sytuacji są ogromne i chyba władza ich na razie w pełni nie zrozumiała. A może szerzej: elita władzy, bo symboliczne dla sytuacji w ONZ było, że zaraz za plecami pana Bosackiego siedział polski ambasador przy ONZ, pan Krzysztof Szczerski, mianowany za PiS, były minister u pana prezydenta Dudy. Zdjęcia pokazujące obu panów w jednym kadrze doskonale ujmują jedność szaleńczej narracji obu obozów.

Jakie szkody ponosi Polska w związku z przypisaniem szkód w Wyrykach rosyjskiemu dronowi?

Po pierwsze – utrata wiarygodności. Sytuacja przypomina, toutes proportions gardées, tę z 2003 r., kiedy ówczesny amerykański sekretarz stanu Colin Powell prezentował w ONZ rzekome dowody na posiadanie przez Irak broni chemicznej. Dowody, jak się potem okazało, spreparowane. Ta sprawa stała się wielką kompromitacją CIA. Tyle że Stany Zjednoczone takie kompromitacje mogą raz na jakiś czas znieść, bo są Stanami Zjednoczonymi. Tymczasem proszę sobie wyobrazić, w jakich regionach znajduje się dzisiaj polska wiarygodność w połączeniu z naszą skrajną antyrosyjskością, szczególnie w oczach krajów, które nie wsparły Polski w ONZ – wbrew absurdalnej tezie pana Bosackiego, że „Rosja pozostała osamotniona”. W rzeczywistości rezolucję poparło zaledwie 48 państw na 193. Bajki o izolacji Rosji są absurdem dla każdego, kto jako tako zna sytuację międzynarodową.

Jeśli miałbym wskazywać, kto tu zadziałał na rzecz rosyjskiej narracji i propagandy, to właśnie pan Bosacki i duża część polskiej elity. Podali Moskwie na tacy pretekst, aby w przyszłości dezawuować każde polskie stwierdzenie w podobnej sprawie. Gratulacje. Teraz czekam tylko, aż pani poseł Gasiuk-Pihowicz zmieni zawartość swojej listy prorosyjskich deiznformatorów, którą niedawno opublikowała.

Po drugie – dramatyczna utrata zaufania obywateli. I tak już duża część Polaków była skrajnie nieufna wobec oficjalnej linii i komunikatów. Wyzywanie od ruskich onuc tego zaufania oczywiście nie zwiększa. Na dużą część obywateli nie działa już stwierdzenie: „Tak jest, bo my wam tak mówimy i macie nam wierzyć”. Tymczasem nie tylko nie mamy do teraz choćby ramowego raportu, podsumowującego zdarzenia z 9 na 10 września, ale jeszcze najgłośniejszy z przypadków okazuje się mieć przyczynę inną niż oficjalnie ogłaszana. Państwo nie jest w stanie zachować się transparentnie, a prawdopodobnie zestrachana prokuratura postanowiła śledztwo utajnić, co tylko dodatkowo sprzyja utracie zaufania. W ogromnym stopniu naruszyła je już sprawa Przewodowa. Sprawa Wyryków u znacznej części wyborców je właściwie do reszty burzy.

Po trzecie – wobec rewelacji „Rzeczpospolitej” dramatycznie zaczyna wyglądać bilans naszej reakcji. Jak dotąd nie wiemy nic na temat odnalezienia dronów uzbrojonych, wygląda więc na to, że strącić udało się tylko w gruncie rzeczy marginalnie szkodliwe wabiki. I to też nie wszystkie. Wydaliśmy – bez żadnej przesady – miliony złotych na akcję neutralizacji maszynek kosztujący po kilkadziesiąt tysięcy, a i ta akcja okazała się częściowo nieskuteczna: jednego z dronów wziętych na cel strącić się nie udało, za to udało się zniszczyć dach w przypadkowym domu.

Mówiąc wprost: jedyna wymierna szkoda, jaka powstała nocą z 9 na 10 września, została spowodowana naszą własną próbą obrony. Nie muszę chyba pisać, jak odbierze to znaczna część Polaków. Przypomnę tylko, że po Radzie Bezpieczeństwa Narodowego wieszano psy na Sławomirze Mentzenie za słowa o tym, że nie czuje się bezpieczniej. Po czasie okazuje się, że to zapewne lider Nowej Nadziei najtrafniej ujął odczucia wielu osób.

To tym bardziej powinno w ogniu pytań postawić ministra obrony pana Władysława Kosiniaka-Kamysza, bo polowanie na drony za pomocą myśliwców i rakiet zamiast wykorzystania specjalnego systemu zagłuszania i zawracania jest skutkiem zaniedbań MON.

To, co wydarzyło się wokół Wyryków i co cały czas dzieje się wokół zdarzeń sprzed tygodnia, jest nie tylko głęboko kompromitujące – i dla rządu, i dla ogarniętych nie mniejszym amokiem polityków PiS z panem Kaczyńskim na czele. To jest dramatycznie szkodliwe dla Polski i działa na korzyść naszych przeciwników, w tym Rosji. Jej sprzymierzeńcami – zapewne nieintencjonalnie – okazują się ci, którzy najgłośniej krzyczą o prorosyjskiej narracji.


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj74 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (74)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo