Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
175
BLOG

Konwencja PO: przemoknięty kapiszon

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 125

Ktoś napisał wczoraj na Salonie24, że PiS już wygrało wybory. Przyjrzawszy się konwencji Platformy w Gnieźnie, gotów jestem się zgodzić. Im bliżej wyborów, im bardziej kampania się rozwija, tym cieniej wydaje się śpiewać PO. Konwencja Platformy w Gnieźnie nie była sukcesem. Była - biorąc pod uwagę oczekiwania - w zasadzie niewypałem. Żaden z zaplanowanych gwoździ programu nie przykrył mocnego ciosu, jakim dla PO jest rejterada Jana Rokity.

Jarosław Kaczyński powiedział w Krakowie, że na konwencji PO zamiast bomby wybuchł kapiszon, i to na dodatek przemoknięty. Ta przenośnia potwierdza, że szef PiS - wbrew pozorom - ma duże poczucie humoru i potrafi być bezlitośnie złośliwy (inny mój ulubiony bon mot JK to słynne, wykorzystane przez PO w spocie, stwierdzenie, słuszne ze wszech miar: „Głodówka to nie jest niezjedzenie kolacji"). Bo też istotnie tak było. Tak spektakularnej klapy dawno już nie widziałem. Najpierw było podgrzewanie atmosfery. Sam gubiłem się w domysłach, kto może do PO przejść. Mimo oczekiwań, jakąś sensacją byłby jednak Kazimierz Marcinkiewicz. Ogłoszony przez „Gazetę Wyborczą" Stefan Meller sensacją by nie był, bo przecież nie byłoby to żadne przejęcie od PiS, ale przynajmniej byłby ciekawym nabytkiem. Były i inne kandydatury, które próbowałem wczoraj telefonicznie zweryfikować - między innymi Kazimierz Ujazdowski czy - całkiem fantastyczny pomysł - Adama Bielan. Ujazdowski byłby faktycznie sukcesem PO. Jednak moi rozmówcy, także z wewnątrz PiS, wszystkie te domysły obalali. I, jak się okazuje, słusznie.

Skończyło się na Borusewiczu. To tak, jakby zapowiadać, że walnie się atomówką, a potem strzelić z korkowca. (Przychodzi mi też do głowy nieco mniej elegancka czynność, ale przez szacunek dla Bogdana Borusewicza ją przemilczę.) Borusewicz ani nie jest z wewnątrz PiS, ani nie jest żadnym zaskoczeniem. Platformersi, grzejąc tak bardzo atmosferę przed swoją konwencją, zrobili z siebie po prostu idiotów. Można to było wszystko rozegrać dużo rozsądniej i spokojniej, ale oni najwyraźniej byli głodni szumu. No i mają - tyle że nie szum zachwytów, ale powszechny rechot.

Błąd jest oczywisty, ponieważ sam w sobie Borusewicz może być jednak cennym nabytkiem. Jego opozycyjnych zasług nie kwestionuje nikt, włącznie z Jarosławem Kaczyńskim. Głupi jest zarzut nielojalności, jaki stawia Borusewiczowi Jacek Kurski - Borusewicz wybrał po prostu partię, w której lepiej się czuje i do której, ze swoim umiarkowaniem i wyważeniem, lepiej pasuje. Polityk ma pełne prawo do przechodzenia z jednej partii do drugiej, o ile nie czyni tego zbyt często. Zabawne, że zarzut z transferu czyni Borusewiczowi akurat Jacek Kurski, który ma za sobą wyjątkowo wiele zmian barw klubowych.

Borusewicz mógłby więc stać się dla Platformy poważnym atutem, gdyby nie został od razu na wstępie ośmieszony przez stworzenie wokół niego atmosfery takiej, jakby do PO miał przejść co najmniej Zbigniew Ziobro, a może i sam Jarosław Kaczyński.

Przemówienie Tuska nie było złe w sensie retorycznym. Tusk - jak niedawno pisałem - potrafi przemawiać, choć tej umiejętności się u niego często nie docenia. Jednak jego zasadnicza teza - że w nadchodzących wyborach będziemy mieli do czynienia z wyborem cywilizacyjnym między Wschodem a Zachodem - brzmi po prostu absurdalnie. Można było przywołać bardzo wiele różnych i równie mocno brzmiących zarzutów wobec PiS i Jarosława Kaczyńskiego, ale ten akurat jest wyjątkowo idiotyczny. W czym mianowicie miałoby się przejawiać dążenie PiS-u do spychania Polski na stronę Wschodu? Czy Tusk chce się w ten sposób podpisać pod panicznymi jeremiadami, stawiającymi JK na równi z Putinem albo nawet jeszcze gorzej? Musi mieć przecież świadomość, że takie porównania są groteskowe. Gdzie w tej kampanii jest spór między Wschodem a Zachodem? Przydałoby się jakieś głębsze wyjaśnienie, bo, dalibóg, ja tego sporu nie widzę. Owszem, widzę spór między dwoma wizjami państwa, dwoma sposobami myślenia o jego roli w życiu obywatela, dwoma sposobami układania stosunków społecznych i gospodarczych, ale w jaki niby sposób jedna z tych opcji miałaby reprezentować Wschód - nie pojmuję. To chwyt szyty tak grubymi nićmi, że może obrócić się przeciwko samemu Tuskowi. Umieram z ciekawości, w jaki sposób lider PO chce pociągnąć ten wątek w dalszym ciągu kampanii.

Groteskowo i fałszywie zabrzmiały też słowa skierowane do Jana Rokity. Dziwaczna, karkołomna i niewiarygodna była próba przedstawienia Rokity jako ofiary intryg Lecha Kaczyńskiego, który niszczy działaczowi PO rodzinę.

Wreszcie przemówienie Radka Sikorskiego. Byłego ministra obrony cenię, więc oględnie napiszę, że nie było to jego najlepsze wystąpienie. Sikorski zbyt mocno się starał, zbyt chciał być ofensywny i optymistyczny. Wyszło sztucznie i mało przekonująco. Ze trzech znaczących mówców był niestety najsłabszy.

Na plus można mu zaliczyć, że powstrzymał się niemal całkowicie od ataków wprost na PiS i Jarosława Kaczyńskiego oraz że podkreślał słuszność ideowych wyborów, wspólnych dla centroprawicy. Kwestii komentarza dotyczącego obietnicy, jaką dał mu premier w związku z nominacją Antoniego Macierewicza, nie liczę mu na minus, bo sprawa faktycznie jest ważna i Sikorski miał prawo o niej konkretnie opowiedzieć.

Zgadzam się też i rozumiem jedną z głównych tez jego wystąpienia: sprzeciw wobec metod, które nie uświęcają środków. Jednak ta z gruntu konserwatywna teza - moim zdaniem kluczowa w określaniu swojego stosunku do rządzącej partii - utonęła w nieudanej retoryce i słabym wykonaniu. Mogło być przemówienie mocne i mądre, wyszło zaledwie poprawne i do przesady kampanijne.

Jak na razie, Platforma pokazuje, że pozostaje wciąż co najmniej pół kroku albo i więcej za PiS-em. Nieudane spoty reklamowe, teraz konwencja niewypał. Odejście Jana Rokity. Przemoknięty kapiszon w postaci Bogdana Borusewicza.

Jeśli Tusk i jego współpracownicy czegoś nie zmienią, to - obawiam się - będą musieli zacząć godzić się z myślą o porażce.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj125 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (125)

Inne tematy w dziale Polityka