Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
196
BLOG

Władza za płotem

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 63

Dziennik.pl podał, że Kancelaria Premiera rozważa postawienie wokół budynku płotu. Janek Dziedziczak nawet za bardzo nie usiłuje zaprzeczać, tylko coś tam mówi, że nie w czasie rządów PiS.

Tych, którzy Warszawy nie znają lub dawno nie byli, informuję, że w tej chwili teren KPRM jest oczywiście szczelnie ogrodzony, ale można swobodnie przejść wzdłuż fasady budynku Kancelarii Alejami Ujazdowskimi, w tym obok jej głównego wejścia (choć premier i ministrowie wjeżdżają zwykle nie od frontu, ale z boku, wchodząc wejściem już na ogrodzonym terenie). Nie bardzo więc wyobrażam sobie, jak by to dodatkowe ogrodzenie miało wyglądać. KPRM chce zająć  i zagrodzić całą jedną stronę alei czy jak?

Podobne pomysły, dotyczące ogrodzenia terenu Sejmu, pojawiają się od jakiegoś czasu. I znów informacja: dzisiaj Sejm właściwie nie jest ogrodzony dla ruchu pieszego. Idąc od Wiejskiej w kierunku Prusa można sobie skrócić drogę między sejmowymi budynkami i wielu warszawian tak właśnie robi.

Pamiętam, jak przed poprzednimi wyborami dyskutowałem ze znajomymi o tym, czy forma, w jakiej rządzący sprawują swoje urzędy, ma znaczenie czy nie. Ja twierdziłem, że ma. Że jest funkcją tego, jak władza widzi swoje miejsce w państwie i swoją rolę wobec obywateli. Przypominają mi się drzwi do kamienicy przy Downing Street 10, gdzie po prostu puka się kołatką. Owszem, ulica jest zamknięta dla osób z zewnątrz, ale akurat w Wielkiej Brytanii, z jej historią zamachów terrorystycznych IRA i bombowymi zamachami al Kaidy jest to zrozumiałe. A kancelaria brytyjskiego premiera opłaca za przejazdy jego służbowego auta congestion charge.

W Polsce jest tylko groteskowe, gdy premier - i nie chodzi jedynie o premiera Kaczyńskiego, bo tak samo zachowywał się Leszek Miller - chodzi wszędzie w obstawie dywizji borowików. Skrajnie groteskowy jest Ludwik Dorn, który nawet po Sejmie poruszał się w szyku zwartym z pięcioma ochroniarzami (choć muszę przyznać, że gdy dzisiaj rano mijałem go w drzwiach radia przy Malczewskiego, był tylko z rzecznikiem i jednym borowikiem). Żenujący byli Lepper i Giertych, którzy z rządowej ochrony zrobili sobie zabawkę. Pocieszny był Przemysław Gosiewski, gdy na nieoficjalne spotkanie wtarabaniał się kolumną rządową do parku narodowego, bo nie mógł przejść paruset metrów na własnych nogach. O idiotyzm zahacza, gdy z powodu obecności prezydenta Kwaśniewskiego w Juracie Marynarka Wojenna zamykała część przylegającego akwenu.

W pierwszej połowie lat 90. premierom zdarzało się jeszcze spacerować samemu po ulicach, jeździć prywatnym samochodem i unikać całej tej pompy. Potem do takiego stylu wrócił na moment Marek Belka, który lubił wymykać się ochronie, żeby pójść sobie spokojnie do kina. Usiłował też działać w ten sposób Kazimierz Marcinkiewicz, bardziej dla wizerunku niż z przekonania.

Jest teoria, że władza nie może być nadmiernie skromna i zbyt bliska obywatelom, ponieważ obywatele w demokracji chcą widzieć w niej jakiś majestat, skoro nie mają już króla. Częściowo się z tym zgadzam - prezydent, mieszkający w bloku, byłby niepoważny. Jednak otaczanie się przez władzę takimi barierami - oczywiście przy zachowaniu proporcji - jakimi otacza się prezydenta USA, jest śmieszne i nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. Zabawne są tłumaczenia niektórych premierów, którzy wyjaśniali, że chcieli, żeby było dyskretniej i skromniej, ale BOR nie pozwala. To kto w końcu rządzi: premier BOR-em czy BOR premierem?

Wątek poskromienia dworskich nawyków władzy w tej kampanii jest właściwie nieobecny. Nie widzę też u żadnego z liderów woli sprowadzenia tychże do właściwych proporcji. Obawiam się, że ogrodzenie wokół KPRM byłoby naturalną konsekwencją stosunku polityków do swojej roli w państwie. Obojętnie, kto by Kancelarią Premiera rządził.

Przypomniała mi się scenka sprzed paru dni, gdy jakaś telewizja nagrywała setkę z Janem Rokitą gdzieś na warszawskiej ulicy. Rokita skończył, pomachał do kamery i podbiegł do stojącego na przystanku autobusu. Rokita faktycznie bardzo często przemieszczał się po mieście autobusami i korona - a może raczej kapelusz - jakoś mu od tego z głowy nie spadł.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj63 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (63)

Inne tematy w dziale Polityka