Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
104
BLOG

Kaczyński woli z Kwaśniewskim

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 146

Zespół prasowy PO wydał dzisiaj oświadczenie, iż sztab Jarosława Kaczyńskiego unika debaty z Donaldem Tuskiem, z ochotą natomiast przystaje na dyskusję z Aleksandrem Kwaśniewskim. To oświadczenie było następstwem porannych słów Adama Bielana w Trójce, że premier nie szykuje się do debaty z Donaldem Tuskiem przede wszystkim dlatego, że Tusk takiej debaty nie proponował.

I tu niestety Adam Bielan, mówiąc delikatnie, mija się z prawdą. „Fakt" wystąpił z propozycją debaty Tusk-Kaczyński dobrych kilkanaście dni temu. Wiem także o innych mediach, które taką debatę proponowały, niektóre od dłuższego czasu niż my. Czy siedzący w samym środku wyborczych przygotować Bielan o tym nie wiedział? Wolne żarty.

Sztabowcy PO wymieniają w swoim oświadczeniu „F" jako jedno z mediów, które debatę zaproponowały. Odpowiedź dotycząca konkretnych, możliwych terminów przyszła zresztą z ich strony bardzo szybko. Ze strony PiS usłyszałem siedem dni temu jedynie, że jakąkolwiek rozmowę o terminach można będzie prowadzić za tydzień. Czyli w tym właśnie tygodniu, który się rozpoczął. Nasze kolejne monity skutkują przekładaniem samej rozmowy o terminach ad calendas graecas.

Światło na sprawę rzuca tekst na stronie „Wprost", gdzie czytamy, że już dawno temu PiS zawarł taktyczny sojusz z LiD-em w celu zmarginalizowania PO w kampanii wyborczej. Można się było tego zresztą domyślać. Ta teza potwierdzi się ostatecznie, jeżeli prędzej dojdzie do debaty Kaczyński-Kwaśniewski niż Kaczyński-Tusk.

Jak widać, żaden sojusznik nie jest dla PiS zły w drodze do zdobycia władzy - co zresztą nie dziwi po niemal dwóch latach wspólnych rządów z Samoobroną i LPR. Jest to jednak taktyka, która np. w USA szybko by się zemściła. Trudno sobie wyobrazić, aby jeden z kandydatów na prezydenta - bo przecież to w praktyce sytuacja równoważna - unikał debaty z drugim, idącym z nim w sondażach łeb w łeb, za to za przeciwnika wybierał sobie trzeciego w kolejności, cieszącego się o wiele mniejszym poparciem. Tego nie doradziłby żaden Karl Rove, bo przesłanie takiego gestu byłoby jasne: kandydat tchórzy.

Ja nie sądzę akurat, żeby JK tchórzył przed Tuskiem. Kaczyński prowadzi po prostu grę na zepchnięcie lidera PO na margines. Wolno mu? Pewnie, żyjemy w wolnym kraju. Tylko że z mojego punktu widzenia to coś znacznie gorszego niż tchórzostwo: to ostentacyjne lekceważenie wyborców, którzy mają prawo usłyszeć liderów dwóch partii, cieszących się największym poparciem, w bezpośrednim starciu.

Jest jeszcze jeden aspekt (który, jestem pewien, będzie lekceważony, pomijany, przekręcany przez zawziętych zwolenników PiS-u; umieram z ciekawości, jakich tym razem użyją wykrętów): JK, grając z Kwaśniewskim, winduje i uwiarygodnia lewicę oraz byłego prezydenta osobiście, chcąc w nich mieć łatwego chłopca do bicia. Dopiero co mieliśmy tu chór głosów oburzonych - i całkiem słusznie - występem Kwaśniewskiego na Ukrainie. Kaczyński zgodził się oficjalnie na debatę z nim już po tym, jak sprawa wyszła na jaw, co mało kto spostrzegł. O Tusku można powiedzieć wiele złego, ale jednak to nie on bełkotał przed zagraniczną publicznością, nie mogąc się doliczyć, ile właściwie kieliszków wina wypił.

Jak widać, JK woli mieć za przeciwnika świeżo skompromitowanego Kwaśniewskiego niż trzeźwego Tuska.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj146 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (146)

Inne tematy w dziale Polityka