Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
117
BLOG

Konsekwencja Fotygi. Fobie Ziomeckiego

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 53

Zdaje się, że w zalewie przedwyborczych spekulacji i rozważań zniknął kolejny wiekopomny czyn mojej ulubionej pani minister Anny NMSZOCKZ Fotygi (ogłaszam konkurs na rozszyfrowanie tego skrótu). Chodzi mianowicie o wizytę obserwatorów OBWE.

Gdy sprawa wypłynęła po raz pierwszy, przy okazji wypowiedzi Vaclava Havla, strona polska uznała to za niedorzeczność. Rzecznik rządu stwierdził: „Nie możemy pozwalać na to, żeby traktować nas jak kraj Trzeciego Świata". Anna Fotyga aż pieniła się z oburzenia, nazywając notę werbalną OBWE „niestosownym dokumentem". Parę dni później powtarzała, że w Polsce nie dzieje się nic takiego, żeby wizyta obserwatorów OBWE była potrzebna.

I oto nagle - cóż za siurpryza! - pani NMSZOCKZ oznajmia, że OBWE sformułowała notę „bardzo uprzejmą", więc jej obserwatorzy jednak zaproszeni zostaną. W ten to sposób okazało się, że chodziło nie o jakieś pryncypia, nie o podkreślenie, że Polska nie jest krajem, gdzie ktoś z zewnątrz musi przyglądać się wyborom, ale jedynie o to, żeby pani NMSZOCKZ spodobała się nota. Jak jest nieuprzejma, to won, a jak już uprzejma, to serdecznie zapraszamy. Zaiste, godna to podziwu konsekwencja. Choć po tym, jak w Brukseli oddaliśmy pierwiastek za byle co właściwie nie powinienem się dziwić.

Żeby uprzedzić ataki na mnie ze strony fanów NMSZOCKZ Fotygi, przypominam, że jako jeden z pierwszych wyraźnie napisałem, co myślę o wizycie obserwatorów i nie była to opinia pochlebna. Mam też nadzieję, że ewentualni krytycy tej mojej notki spróbują przynajmniej zachować spójność opinii z tym, co pisali wtedy, choćby dla pozorów.

 

***

 

Dwa dni temu wziąłem udział w panelu na comiesięcznym spotkaniu Amerykańskiej Izby Handlowej. Mowa była o sytuacji przed wyborami i hipotetycznej po wyborach. Prócz mnie byli Tomek Wróblewski z Polskapresse i Mariusz Ziomecki.

Ziomecki (kiedyś naczelny „Super Expressu", potem „Przekroju", dziś w Superstacji) postanowił się wcielić w Jacka Żakowskiego. Może pozazdrościł mu sławy i chciał prześcignąć. Z jego wypowiedzi wynikało, że polska demokracja ledwo dyszy, że dyktatura czai się za progiem, że straszni Bracia łamią prawo i tłamszą naród. Ziomecki powiedział nawet, że boi się mówić więcej, żeby nie spotkały go z tego powodu jakieś konsekwencje.

Każdy, kto zna moje wpisy tutaj i teksty gdzie indziej, wie, że fanem Braci to ja na pewno nie jestem. Ale gdy ktoś plecie przy mnie takie banialuki, staram się przywrócić zdrowe spojrzenie na sprawy. Uważam to za istotne zwłaszcza, gdy tłumaczy się zawiłości naszej polityki obcokrajowcom. Zwróciłem więc uprzejmie uwagę Mariuszowi Ziomeckiemu, że prowadzi swój program w Superstacji i nikt go za to nie tylko nie zamyka, ale nawet nie pozywa do sądu i w ogóle nie gnębi. „Przekrój", który pod jego kierownictwem stał się pod względem krytyki obecnej władzy poważną konkurencją dla „Gazety Wyborczej", także nie cierpiał z tego powodu. Ja sam krytykuję Kaczyńskich na prawo i lewo, w tym w publicznym radiu, i też jakoś chodzę na wolności, piszę w największej gazecie w kraju oraz tutaj i nie czuję się bynajmniej prześladowany. Gościom powiedziałem, żeby nie dawali się wpędzić w paranoję, jaką usiłują siać niektórzy, głosząc czarne wizje walącej się demokracji. Problemów z Braćmi jest całe multum, ale żaden nie polega na tym, że są potencjalnymi dyktatorami i zamordystami.

Po spotkaniu podszedł do mnie jakiś obcokrajowiec (nie dam głowy, czy Amerykanin) i z wyrzutem oznajmił, że jego znajomy stał się ofiarą reżimu, przesiedział bowiem sześć miesięcy w areszcie. Spytałem, za co. On na to, że za korupcję. „Ale - rzekł - znam go bardzo dobrze od lat i gwarantuję, że jest absolutnie uczciwy". „Pan wybaczy - odpowiedziałem - ale argument, że się kogoś zna, to raczej słaba linia obrony".

Widziałem, że poszedł się potem skarżyć Ziomeckiemu. No, to teraz czekam, kiedy redaktor Ziomecki znajdzie się kazamatach u ministra Ziobry. To przecież podobno tylko kwestia czasu.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj53 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (53)

Inne tematy w dziale Polityka