Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
93
BLOG

Za co NIE odpowiada Tusk?

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 74

Zastanawiam się, czy to lepiej czy gorzej, że kampania wyborcza jest wyjątkowo krótka. Ponieważ jest krótsza, stężenie demagogii, bzdur oraz natężenie zdewaluowanych, wielkich słów (w rodzaju „hańba" i „haniebny", „potworny", „niegodny" itp.) jest odpowiednio wyższe i staje się trudne do zniesienia. Z drugiej strony, gdyby była dłuższa, musielibyśmy to dłużej znosić, a wcale nie jest powiedziane, że przebiegałaby łagodniej.

Platformie udało się wreszcie zrobić dobry spot telewizyjny. Oczywiście - demagogiczny do szczętu, ale nie widziałem jeszcze w tej kampanii niedemagogicznego spotu. Ten najnowszy wreszcie odchodzi od bezpośredniego atakowania PiS-u, pokazuje coś pozytywnego, a stwierdzenie, że „Polacy to mądry i wspaniały naród" jest strzałem w dziesiątkę.

Protest PiS w sprawie liczby ofiar wypadków drogowych o tyle nie miał sensu, że z punktu widzenia odbiorcy takiego spotu nie ma najmniejszego znaczenia, czy lektor powie o 14 tysiącach wypadków, 11 tysiącach czy 9 tysiącach. Chodzi o wrażenie, a póki wymieniona liczba mieści się w pojęciu „wielu tysięcy", pożądany efekt zostaje osiągnięty. Inna sprawa, że sztabowcy PO, żeby uniknąć niepotrzebnego starcia, powinni byli lepiej sprawdzić dane. Ale i tak spot Platformy jest ogromnym osiągnięciem, biorąc pod uwagę poziom dotychczasowej kampanii tej partii.

U mnie osobiście Tusk zebrał punkty za swoje stwierdzenie, że „tylko facet bez prawa jazdy może wydawać takie pieniądze na fotoradary zamiast na drogi". Oczywiście - znowu demagogia, bo przecież ile kilometrów choćby zwykłej dwujezdniowej drogi można by wybudować za pieniądze, przeznaczone na zwiększenie liczby fotoradarów w najbliższych latach? Nie zmienia to faktu, że jako kierowca szpikowanie fatalnych dróg fotoradarami (może poza wyjątkowymi miejscami, takimi jak pobliża szkół czy miejsca o wyjątkowej liczbie wypadków) uważam za idiotyzm. W jakimś sensie taka strategia zwiększania bezpieczeństwa na drogach - nawet jeśli przyjąć, co jest bardzo prawdopodobne, że Jarosław Kaczyński nie interesował się nią bardziej niż cenami skupu mleka - odzwierciedla sposób myślenia PiS o roli państwa i traktowaniu obywateli: przede wszystkim skontrolować, pilnować i ukarać, zamiast zastanowić się nad przyczynami i starać się je wyeliminować.

Reakcja Kaczyńskiego na wątek drogowy jest cokolwiek absurdalna. Okazuje się mianowicie, że winę za to, iż nie mamy dzisiaj 3,5 tys. km autostrad ponosi postkomunizm, a zatem pośrednio Donald Tusk. Można oczywiście odtworzyć ciąg skutków i przyczyn, który podyktował prezesowi PiS takie stwierdzenie i trzeba powiedzieć, że częściowo jest on zasadny. Tyle że takie skróty myślowe brzmią kompletnie idiotycznie. Ciekawe też, jak premier przeliczał postkomunizm na nie wybudowane kilometry autostrad, że wyszło mu w sumie akurat 3,5 tys. Może ma jakiś program komputerowy, taki jak ten do odwzorowywania Układu?

Naigrywanie się z „cudu gospodarczego" ze spotu PO to zwykłe czepianie się słów. „Cud gospodarczy" to powszechnie akceptowane pojęcie, określające dynamiczny rozwój gospodarczy jakiegoś kraju, który nie odbywa się bynajmniej za sprawą cudu, ale konkretnych przyczyn.

Otóż w kwestii tychże przyczyn premier wypowiedział się mimo woli na konwencji w Łodzi (ciekawe, czy i tym razem Kropiwnicki sprowadził specjalnie dla Jarosława Kaczyńskiego jakieś koparki). Uderzał mianowicie w swoje ulubione socjalistyczne tony, opowiadając o dbaniu o „wykluczonych", górnikom obiecując niezamykanie kopalń, a rolnikom dbałość o ich interesy (czytaj: KRUS-u nie tkniemy). I tu muszę się z premierem zgodzić: faktycznie, w „Polsce solidarnej" cudu gospodarczego z całą pewnością nie będzie.

Całkiem krotochwilne było wyjaśnienie, dlaczego nie powstały trzy miliony mieszkań. Nie powstały, bo w Ministerstwie Budownictwa rządziła Samoobrona. Tu mogę pociągnąć zamiast premiera: a rządziła, bo PiS został zmuszony do wejścia z nią w koalicję, a został do tego zmuszony przez Platformę, czyli przez Tuska. Ergo: jedyną winę za to, że nie powstały trzy miliony mieszkań, ponosi Donald Tusk. Czy temu rozumowaniu można coś zarzucić?

Donald Tusk nie zostaje w tyle. Ogłasza, że ma „dobrze udokumentowane" brzydkie fakty z przeszłości Kaczyńskich. Na to udokumentowanie czekamy już od kiedy Andrzej Lepper kilka tygodni temu ogłaszał to samo i jakoś nie możemy się doczekać. Lider PO nie wyklucza też rządzenia z nikim. Dla mnie koalicja PO z LiD-em byłaby skreśleniem tej pierwszej partii. Nie mam wątpliwości, że powrót do władzy postkomunistów w jakiejkolwiek konfiguracji oznaczałby przyzwolenie na powrót do najgorszych patologii, zwłaszcza że starzy towarzysze coraz bardziej podnoszą w SLD głowy.

Ale, z drugiej strony, i tutaj można zastosować logikę Jarosława Kaczyńskiego. To on opowiadał, że wejście w koalicję z Samoobroną i LPR-em było wymuszone okolicznościami, a polityka jest sztuką realnych wyborów. Sam wiele razy pisałem, że tamta koalicja będzie mieć olbrzymie konsekwencje, bo po niej możliwa już będzie koalicja każdego z każdym i zawsze będzie można powiedzieć, że nie jest się gorszym od Jarosława Kaczyńskiego. Jestem przekonany, że jeśli istotnie dojdzie do przymierza PO z LiD, Donald Tusk będzie używał tego argumentu co chwila.

Coraz bardziej jestem skłonny podtrzymać swój zwyczaj i nie głosować.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj74 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (74)

Inne tematy w dziale Polityka