Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
59
BLOG

40 minut przed ciszą (kretyńską)

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 13

Za moment cisza wyborcza. Instytucja wyjątkowo głupia i kretyńska, o czym pisałem przy okazji wyborów samorządowych. Zakładająca niedojrzałość obywateli i w polskim wydaniu nieprzystająca do rzeczywistości. Radek Krawczyk, administrator Salonu, umieścił dopiero co wpis, w którym zapowiada, mniej więcej jak Kononowicz, likwidację wszystkiego. Wszystkiego, co może mieć jakikolwiek związek z wyborami. Nie rozumiem, czemu mają znikać wpisy, umieszczone przez początkiem ciszy wyborczej. Kompletnie nie pojmuję, dlaczego ma być zabronione namawianie do niebrania udziału w wyborach. Jak ktoś słusznie zapytał - czy namawianie do brania udziału też ma być zabronione?

Mam nadzieję, że ten wpis nie zostanie skasowany w imię paranoi związanej z ciszą wyborczą.

 

***

Nareszcie koniec tego cyrku. Kolejnego tygodnia można by nie przetrzymać. Mocnym końcowym akcentem miało być orędzie premiera. „GW" straszyła, że Jarosław Kaczyński zaatakuje w nim Platformę i będzie agitował na rzecz PiS.

Jestem w Gdańsku i tak się złożyło, że wystąpienia premiera nie widziałem. Czytałem tylko jego tekst na PAP-ie oraz znam je z relacji. Kaczyński zrobił „Wyborczej" psikusa, PO w ogóle nie zaatakował wprost, zrobił tylko małą aluzję do afery Sawickiej, nie wiem, czy dla wszystkich czytelną. Trochę się chwalił, przy czym we mnie największy sprzeciw wzbudziło chwalenie się polityką zagraniczną w dzień po tym, jak w Lizbonie zgodziliśmy się na tzw. face-saving solution w sprawie Joaniny, która sama w sobie jest funta kłaków warta. Nie przekroczył jednak miary tak wyraźnie, jak w innych swoich wystąpieniach z cyklu „Jesteśmy najlepszym rządem od czasów Marszałka". Podobno wypadł bardzo dobrze, opanowany, spokojny, nienapastliwy. Widocznie PiS uznało już, że napastliwość będzie kontrproduktywna. Ciekawe, że wbrew wielu oczekiwaniom, raport Macierewicza II nie został przed wyborami odpalony.

Zdążyłem do hotelu na wystąpienie Borusewicza. Cóż, Borusewicz nie jest urodzonym mówcą. Prawdopodobnie jego orędzie miało być przeciwwagą dla ewentualnego ataku na PO w orędziu premiera. Ataku nie było, więc i odpowiedź musiała być łagodna. Wyszło kiepsko: Borusewicz się plątał, mylił, mówił raczej średnio do rzeczy, a jego końcowe podziękowanie dla tych, co zostają w domach w dniu głosowania, było cokolwiek bez sensu.

Teraz będzie o moich osobistych rozterkach i proszę to, co poniżej, potraktować jako szczere wyznanie, a nie próbę urabiania kogokolwiek.

Nie mam swojej partii ani swoich kandydatów. Nie miejsce tutaj streszczać wszystkie moje żale, pretensje, zastrzeżenia do PiS i obu Kaczorów. Lista jest długa jak Chiński Mur. Jeśli zaś cokolwiek miałoby mnie skłonić do zagłosowania nie za kimś, ale tylko przeciwko PiS-owi, to najprędzej liga jego zwolenników, obecnych m.in. w Salonie24. Ci są w stanie przekonać każdego rozsądnego człowieka, choćby nie wiem jak pragnął walki z korupcją i nienawidził komunistów, że z PiS nie warto mieć nic wspólnego. Ale spokojnie - dla mnie sami Bracia to nie to samo co kohorty ich karnych czcicieli, którzy wylewają tu czasem na mnie wiadra pomyj. Jestem w stanie to oddzielić.

Tak czy owak - nie odmawiam Braciom racji w wielu sprawach, nie odmawiam im patriotyzmu, konsekwencji i pewnej sprawności w politycznych manewrach, ale to za mało. Wykonanie jest fatalne, podejrzliwość, paranoje, archaiczność ich myślenia o państwie - to wszystko sprawia, że nie chcę, żeby dostali mój głos.

Platforma? Mam wielką obawę, że jeśli wygra, to zafunduje nam drastyczny przechył w drugą stronę. Wyleje dziecko z kąpielą. Zachowa się identycznie jak PiS, który zamiast poprawiać źle działające instytucje po prostu je likwidował - tyle że a rebours.

Boję się sojuszu Platformy z LiD-em, bo powrotu postkomunistów do władzy nie chcę jeszcze bardziej niż przedłużonych rządów PiS. Nawiasem mówiąc, to jest jedna z moich największych pretensji do Braci: że oś konfliktu ustawili zgodnie ze swoimi koniunkturalnymi potrzebami, a nie tam, gdzie naprawdę powinna być.

Nie chcę Schetyny na stanowisku szefa MSWiA ani Buzka jako szefa MSZ. Dziwią mnie i szokują takie pomysły Tuska na obsadę kluczowych resortów. Wróżą fatalnie na przyszłość.

Więc może zrobić inaczej i zamiast przez pryzmat partii, spojrzeć na głosowanie tylko przez pryzmat konkretnych ludzi? Sprawdziłem - mam pecha. W moim okręgu wyborczym ani do Senatu, ani do Sejmu, ani z PO, ani z PiS nie startuje nikt, na kogo mógłbym oddać mój z pełnym przekonaniem. Są za to na listach ludzie, których na pewno nie chciałbym poprzeć.

Więc co zrobię? Naprawdę nie wiem. Jestem w kropce. Waham się to w jedną, to w drugą stronę, ale za każdym wahnięciem przypominam sobie coś, co sprawia, że natychmiast myślę sobie: „Nie, im mojego głosu nie mogę dać".

Za każdym razem, gdy pisałem, że najprawdopodobniej nie zagłosuję, spotykała mnie bardzo ostra krytyka. Gdy coś w tym rodzaju napisałem kilka dni temu w „Fakcie", przez następne dwa dni dzwonili i mejlowali oburzeni czytelnicy: jak ten Warzecha może nawoływać do niegłosowania?!

Ja nie nawołuję. Ja tylko domagam się prawa do takiej suwerennej decyzji, która nie wynika z obojętności na los mojego kraju. Mało co obchodzi mnie równie mocno. Ja po prostu nie akceptuję tutaj zasady mniejszego zła, a zanim postawiłbym krzyżyk przy nazwisku kandydata, który budzi mój mocny sceptycyzm, tylko dlatego, że należy do partii X, chyba by mi ręka uschła.

Powie ktoś, że straciłem nadzieję i optymizm, choćby jak najostrożniejszy. Tak, może straciłem. I obawiam się, że po niedzieli wcale ich nie odzyskam.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj13 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka