Marek Mądrzak Marek Mądrzak
623
BLOG

Janke z nożycami cenzury

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

 

Tytułowe utożsamienie Redaktora z Administracją ma charakter erystyczny. Osłuchałem się na Salonie, iż jest on tutaj właścicielem.

W środę Administracja zablokowała moją Notkę z tekstem najgorszego estetycznie zobowiązania do współpracy z SB. Zobowiązanie zostało podpisane przez osobę o imieniu i nazwisku tożsamym z osobą, którą stać na własnego rzecznika prasowego, a ten zgłosił naruszenie dóbr osobistych pryncypała.

Zobowiązanie i Notka nie zawierają żadnych innych danych niż imię i nazwisko. Osoba z zobowiązania nie jest w żaden sposób zidentyfikowana – nie ma tam nic o imionach rodziców, dacie i miejscu urodzenia, zatrudnieniu teraz i w przeszłości, stosunkach rodzinnych. Nazwisko pryncypała nie jest tak popularne jak Jan Kowalski, ale brzmi pospolicie. Niestety rozczmuchane ego pryncypała wzoruje się na Marku Dukaczewskim po ogłoszeniu tzw. listy Wildsteina, kiedy to stał się rozrywaną postacią medialną. Podczas jednej z dyskusji publicystycznych dopiero się dowiedział, że niejednemu psu Burek, a Marków Dukaczewskich jest w Polsce 69 (w PESEL). Wiedza o powtarzalności polskich nazwisk jest chyba obca pryncypałowi i jego rzecznikowi.

Ujawnianie agenturalnej przeszłości z materiałów IPN jest tylko pobocznym celem tego blogu. Na kilkadziesiąt opublikowanych Notek tylko w kilku napisałem o takich postaciach z imienia i nazwiska, głównie ustosunkowując się do znaczenia tych osób po 1990 r., ich wiarygodności, nieznanych faktach z życiorysu, a przede wszystkich w polemice z ich nierzetelnymi biografami. W tym kontekście wymienieni byli Szymon Szurmiej, Maciej Zembaty, Olgierd Budrewicz i Jan Tomaszewski. Ponieważ Notki z informacjami na ich temat jeszcze na blogu wiszą, pytam Jankego, czy to dlatego, że nie mają rzeczników prasowych.

Czego się można spodziewać w niedalekiej przyszłości, gdy np. asystent posła Tomaszewskiego zawiadomi Administrację o jego naruszeniu dóbr osobistych – zablokowania Notki z tysiącami wizyt i ponad setką komentarzy? I co dalej po zablokowaniu? Czy wystarczy pisać Szymon Sz., dyrektor Państwowego Teatru Żydowskiego im. Idy Kamińskiej? Czy nikt się nie obrazi za tekst o Robercie S., niegdyś senatorze? Inną sprawą jest, czy publikacja na Salonie rzeczywiście narusza dobra osobiste w sytuacji, gdy bohater tekstu jest zidentyfikowany bez cienia wątpliwości. Czy podany w przykładzie Szymon Sz. – dyrektor Teatru itd. ma prawo żądać wyłącznie ulukrowanej Notki, co ma się nijak do materiałów gromadzonych w IPN? Od lukrowania i politycznej poprawności jest już jeden portal, nie słusznie używający nazwy Encyklopedii. Słynie on z braku możliwości wymiany poglądów, jednostronności oceny i rugowania przeciwników politycznych.

Ze sprawą kojarzą mi się dzieje radzieckiej encyklopedii. Gdy dezaktualizowało się hasło, należało w jego miejsce wkleić nadesłane nowe. Dzisiaj rolę rozpolitykowanej cenzury pełni straszak powództwa karnego i cywilnego bez wykazania interesu prawnego w sprawie tzn. rozumiem powództwo w sytuacji, gdy osoba z publikacji jest zidentyfikowana. Natomiast nie rozumiem sytuacji, gdy ktoś czuje się obrażony tylko z powodu zbieżności imienia i nazwiska

z osobą wymienioną w tekście. Jeszcze mniej rozumiem Administrację – czy każda zgłoszona obraza będzie tak traktowana? W takim razie Salon funkcjonuje tylko dlatego, że rzecznicy Tuska, Komorowskiego, Kopacz tu nie goszczą.

 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Kultura