Nie sądziłem, że to możliwe, ale jestem pod silnym wrażeniem czynów tytułowej redakcji. Trawestując stwierdzenie z artykułu Macieja Pawlickiego, ktoś tam najarał się trawy. Przypomnę, że profesor Cegiełka wezwał mnie do tablicy i zażądał dowodów na współpracę Bohdana Tomaszewskiego do 1989 r. Pisałem o tym dwukrotnie w grudniu. Pozostała jeszcze do omówienia kwestia wiarygodności obecnych wynurzeń Bohdana Tomaszewskiego, który dopiero teraz, po 50-ciu latach stał się nader wylewny. Zajmują one znaczna część artykułu, blisko połowę i bagatelizują wymowę dokumentów o podjęciu współpracy z MBP, a autor przyjmuje je bezkrytycznie. Przynajmniej z opowieści Tomaszewskiego uważni Czytelnicy „UważamRze” mogli dowiedzieć się o treści istotnych, a nie zacytowanych w przez Cegiełkę dokumentów. Do tej części polemiki przygotowywałem obszerny esej o tzw. historii mówionej w oparciu krytykę Marka Chodakiewicza, już profesora. Cały wysiłek poszedł na marne, bo na końcu tego samego numeru tygodnika znalazłem artykuł popularnonaukowy „Figle ludzkiej pamięci”. Na dwóch stronach autorka opisuje mechanizm powstawania fałszywych wspomnień, nawet już po dziewięciu miesiącach i to nie w tak stresowej sytuacji, jak osoby oskarżonej o współpracę z UB. W świetle tego artykułu wypowiedzi Tomaszewskiego nie mają żadnej wartości faktograficznej. Jednak artykuł Cegiełki w istocie rehabilituje Tomaszewskiego w oparciu o jego własne wypowiedzi ad hoc.
Czy to jest jeszcze historia, czy strach przed powództwem cywilnym? W dodatku niewiele stron dalej artykuł z treścią tak wymowną. Doprawdy redaktorzy pisma całkowicie się pogubili, a Czytelnicy mogą mieć zamęt. Dla odzyskania równowagi polecam im gorąco opinię Wildsteina z artykułu „W krainie bałwanów” w poprzednim „UważamRze”, który m.in. krytykuje uznawanie oświadczenia funkcjonariusza za bardziej wiarygodne niż urzędowe raporty dla represyjnej instytucji sporządzane pod surowymi rygorami.
Artykuł Cegiełki świetnie nadawałby się do „Newsweeka”. To tam miał szansę wybielać się ze współpracy Marek Piwowski, w dodatku razem ze swoim oficerem prowadzącym. W tym przypadku „metoda na „Newsweeka” została skompromitowana przez Joannę Siedlecką. pisarka w odróżnieniu od dziennikarzy „Newsweeka”, przedstawiła szczegółowo dokonania agenturalne reżysera, wskazując konkretnie, którym osobom zaszkodził.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura