Ponad godzinę temu zakończyło się kolejne starcie o WSI. Miało miejsce na przystanku, na Przystanku Historia – w Centrum Edukacyjnym IPN w Warszawie. Widzów było około 120 osób, więc powinno być transmitowane na cały kraj. Planowo panel miał poświęcony historii wywiadów PRL – cywilnemu i wojskowemu. To grzeczność w stylu IPN, ja proponuję nomenklaturę wywiad SB i polskie GRU. Przy jednym stole zasiedli autorzy książek o tych służbach, już obaj habilitowani, Cenckiewicz i Siemiątkowski; ich recenzenci Bagiński i Bułhak, a moderował Paczkowski. Moderował na sposób IPN, czyli wszyscy goście, pełna sala starszych osób musieli poczekać aż dr Bułhak przebije się przez warszawskie korki i dopiero zaczął. Informacja zamiejscowa – o tej godzinie w dzień powszedni korki są tu zawsze. Recenzenci zagaili nie wychodząc poza swoje już publikowane opinie, autorzy przyjęli uwagi dość pokornie, nawet te o pisaniu książek z polityczną tezą. Dużo uwag metodologicznych, ja wezmę je sobie do serca i pójdę w przyczynkarstwo.
30 minut pytań z sali zapowiadało się ciekawie za sprawą delegacji SOWY. Zaczął Dukaczewski, potem jego koledzy, razem wskazywali nieścisłości u Cenckiewicza. Najważniejszy ich zarzut (według mnie) to brak w książce relacji żołnierzy. Cała delegacja jak jeden mąż (żołnierz rezerwy) zgłasza akces do pracy nad II wydaniem. Toczył się też spór o podległość Sowietom i o likwidację WSI. Dukaczewski nawet podpuszczał Cenckiewicza do publikacji z klauzulowych dokumentów. Nie pamiętam, czy to 3 czy 5 lat odsiadki. Ze strony Cenckiewicza padło, że wysyłał sygnały do środowiska przez płk. Mirosława Wojciechowskiego.
Ku mojemu zdziwieniu Siemiątkowski nie sprawdził się w roli kwiatka do kożucha i momentami dominował w dyskusji. Przyjął odmienną metodę pisania, przede wszystkim opierał się na relacjach pracowników Dep. I MSW. Nie tylko dla wygody, ale również za przyczyną zamkniętej Czytelni IPN.
Mój wniosek z panelu – wykładu Siemiątkowskiego - funkcjonariusze wywiadu SB, pozbawieni ideologicznego kręgosłupa karierowicze, szybko przeszli na stronę amerykańską, a do żołnierskich sierot nikt ręki nie wyciągnął.
Poruszałem wyżej kwestię grzeczności, proszę samemu ocenić, ile jej było:
- cześć sali zapełniali prawacy – buczeli podczas wypowiedzi Dukaczewskiego, jak publika Tuska na Jarosława 12.10.2007 r.;
- nikt nie pytał Siemiątkowskiego o przyczyny ucieczki Zacharskiego z kraju;
- nikt nie pytał Dukaczewskiego, czy informacje przekazane przez współpracownika Sabbura miały być wykorzystane do agresji sowieckiej na Libię czy na Egipt.
Najcenniejszy bon mot – o wynalezieniu komputera w ZSRR do przetwarzania ogromu danych wywiadowczych.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura