Marek Mądrzak Marek Mądrzak
826
BLOG

Cezary Gmyz - jaśnie Pana własne słowa

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Jak można przeczytać w komentarzu Gmyza do mojej notki na temat poszukiwań teczki biskupa Dziwisza, jestem skompromitowanym niedoukiem. Chociaż w notce zajmowałem się stronniczością wywodu autora (jak pytać i szukać, aby teczki nie znaleźć), znalazło się tam również stwierdzenie o braku wstępu prokuratorów do zbioru zastrzeżonego IPN, a więc o niemożności przeprowadzenia dowodu o nie istnieniu teczki Dziwisza.

Gmyz nie odniósł się do głównych zarzutów z notki - przecież polemikę lepiej przenieść na teren dla siebie wygodniejszy i okrasić ją epitetami. Według dziennikarza mylę się co do uprawnień prokuratorów w zakresie dostępu do zbioru zastrzeżonego. Szkoda, że przy okazji nie podał stosownego przepisu. Znany mi przepis z ustawy o IPN stwierdza, że wszelkie informacje dotyczącego tego zbioru są ściśle tajne. Gdybym nawet nie znał tego artykułu ustawy, nie wiedział do kogo w IPN zadzwonić, to taką informację otrzymałem w odpowiedzi na pytanie o okres przechowywania teczki Beaty Tyszkiewicz w tym zasobie.

Jeszcze ciekawsze informacje na ten sam temat zamieścił Gmyz w zeszłorocznym artykule o morzu niegodziwości w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Chciałem sprawić przyjemność sobie i Czytelnikom odkopując z makulatury obowiązującą w lipcu zeszłego roku „mądrość etapu” o uniemożliwianiu przeprowadzenia procedur lustracyjnych wobec pracownika MSZ („URz” Nr 25/2011 s. 20 CG „MSZ-strefa skomunizowana”):

 

/.../ Równie silne jak Turowski „związki” z Kościołem ma inny dyplomata pracujący w MSZ – radca minister Adam Szymczyk. Nie figuruje on na liście 222 nazwisk przedstawionych nam przez IPN, nie wszczęto przeciwko niemu procesu lustracyjnego. Jego teczki oficera nie ma w jawnym zasobie archiwalnym IPN. Najprawdopodobniej dokumentacja jego działań nadal jest tajna, a Szymczyk skorzystał z możliwości podania nieprawdy bez groźby konsekwencji w postaci procesu lustracyjnego. Taki przywilej przysługuje osobom, które nadal są związane ze służbami.

 

Gmyz nie używa nazwy zbioru zastrzeżonego, ale to właśnie tam jest miejsce przechowywania różnych niewygodnych dokumentów. Stwierdzam także, że  to wcale nie służby odgrywały rolę wiodącą w jego selekcji – o tym jutro. W artykule o nieszczęściach Biura Lustracyjnego, a więc i jego prokuratorów jest więcej wiadomości.

To jak to jest? W lipcu dla „URz” zbiór zastrzeżony przeszkadza lustracji, schowano w nim teczkę oficera, a w marcu tego roku okazuje się, że prokurator tam może wejść i poświadczyć, że Dziwisz teczki nigdy nie miał.

W przeciwieństwie do „dyskutanta” daruję sobie epitety, ale stwierdzam, że po prostu nie szanuje on Czytelników, robi im kisiel z mózgu niemal w każdym swoim tekście związanym z IPN.

 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura