Oficer N., z którego teczki pochodzi wczoraj publikowany dokument „o kalesonach”, miał poważniejsze problemy materialne, a mianowicie mieszkaniowe. Chociaż wojsko dysponowało potężną bazą, zdecydowanie dla wszystkich chętnych mieszkań nie starczało, a nawet ci zakwaterowani nie tryskali szczęściem. Przykładem ww. oficer, który z żoną i 2 synami mieszkał w 35 m2 na pięknie usytuowanym osiedlu wojskowym na ul. Przy Lasku w Warszawie. Gdy synowie dorośli zameldowano u niego synowe i wnuki – łącznie 8 osób. Nic zatem dziwnego, że zdesperowany wywiadowca – przypominam m.in. szef rezydentury w Sztokholmie – zdekonspirował lokal operacyjny swojego Oddziału, wprowadzając do niego syna z rodziną. Sprawę niewłaściwego zachowania członka partii roztrząsała komisja mieszana - przełożeni i egzekutywa PZPR.
Osobiście mam ochotę wybrać się na dłuższy spacer i odwiedzić rzeczony lokal w Warszawie ul. Racławicka /…/ m. 116.
Nie odmówię sobie poruszenia przy tej okazji wątku lemingów – synowie ww. oficera wypełniając samodzielnie kwestionariusze podawali, jak to w PRL, że są pochodzenia inteligenckiego. W rzeczywistości ich ojca powołano do służby ze stanowiska pomagiera w cukrowni, a żonę poderwał sobie z wojskowego bufetu. Założę się, że wnuki tego oficera opowiadają bajki o dziadku Powstańcu.
W kwestii lemingów – warto przytoczyć inny dokument:
Warszawa,1986.07.30
M E L D U N E K
Melduję, że syn płk. N/…/ został przeze mnie zarejestrowany w kartotece Zarządu II Sztabu Gen. w 1979 r. na polecenie ppłk. Mikusia, który był wówczas kierunkowym na kierunku berlińskim.
Nie jestem całkowicie pewny, ale jak sobie przypominam, podczas pobytu w kraju, płk N/…/ zainteresowany jest jego synem. W związku z tym, aby MSW odstąpiło od syna płk. N/…/ został on zarejestrowany naszej kartotece.
Kpt. Grzegorz Nieśmiałek
Mój wniosek – ww. oficer, członek egzekutywy PZPR, traktował służbę w wywiadzie wyłącznie jako sposób na awans społeczny, zło konieczne, pracę niewdzięczną, więc syna, po studiach magisterskich, chronił przed wciągnięciem do współpracy przez bratnią służbę, na wyjeździe określaną – sąsiadami.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura