Polak w Wielkiej Brytanii zostanie odłączony od aparatury w szpitalu?
Polak w Wielkiej Brytanii zostanie odłączony od aparatury w szpitalu?

Chcą dokonać eutanazji na Polaku. Podzielona rodzina, zdecyduje trybunał w Strasburgu

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 61

Już trzykrotnie Polak przebywający w szpitalu w Plymouth był odłączany od aparatury. Część rodziny zgadza się z opinią lekarzy, by zakończyć "uporczywą terapię". Inni bliscy zamierzają skierować sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. 

Mężczyzna od wielu lat mieszkał i pracował w Wielkiej Brytanii. 6 listopada doszło do zatrzymania krążenia Polaka R.S. na ok. 45 minut. Według lekarzy, zapaść serca spowodowała trwałe uszkodzenie mózgu, dlatego też placówka w Plymouth wystąpiła do sądu o zgodę na odłączenie pacjenta od aparatury. Wniosek poparła żona i dzieci polskiego obywatela, ale rodzina nie jest jednomyślna. Z decyzją personelu nie mogą się pogodzić matka i siostra, które mieszkają w Polsce, a także druga siostra i siostrzenica, żyjące w Anglii. 

Rodzinny spór dotyczy woli chorego, który leży w szpitalu w śpiączce. Małżonka jest przekonana, że nie chciałby on przedłużania terapii w obecnym stanie. Według matki i siostry, R.S. to praktykujący katolik, szanujący prawo do życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci - nie życzyłby sobie zatem eutanazji. Brytyjski sąd nie zgadza się jednak na przyjęcie apelacji bliskich, którzy chcą kontynuować leczenie mężczyzny. 

- Odrzucenie apelacji przez brytyjski sąd umożliwia nam ponowne złożenie wniosku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Musimy to zrobić do środy do godziny 19. Do tego czasu brat będzie podłączony do aparatury - powiedziała w rozmowie z tvp.info siostra pacjenta. Chcący nadal leczyć członka rodziny ufają w to, że jeśli brytyjskie sądy na to nie zezwalają, uda się przetransportować chorego do Polski. Przeciwniczką tego rozwiązania jest również żona. 

W piątek szpital trzeci raz przerwał żywienie R.S. i odłączył rurki. Była to konsekwencja nieprzyjęcia przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu skargi złożonej przez część rodziny w związku z odmową złożenia apelacji. Łącznie trzy razy Polaka odłączano w Plymouth od aparatury i ponownie podłączano, ostatni raz nastąpiło to w miniony poniedziałek, gdy w piątek postanowiono o zakończeniu terapii. Co najmniej do środy personel będzie podawał R.S. żywność i wodę. Obrońca członków rodziny, która walczą o dokończenie leczenia, wątpi, by na gruncie prawnym udało się uzyskać pozytywne rozstrzygnięcie. 

Sąd Opiekuńczy, wydający orzeczenia w przypadkach osób ubezwłasnowolnionych i niezdolnych do samodzielnej egzystencji wskazał, że to żona Polaka zna lepiej jego wolę. W wyroku z 15 grudnia dodał też, że odłączenie aparatury podtrzymującej życie będzie najlepszym rozwiązaniem dla pacjenta, któremu należy się opieka paliatywna do chwili śmierci. Ponadto, ewentualny transport do ojczyzny wiąże się z ogromnym ryzykiem śmierci - uznał sąd. 31 grudnia zezwolił na ponowne wstrzymanie podawania wody i pożywienia dla mężczyzny. 

Matka R.S. twierdzi, że podczas wizyt jej syn płakał, ruszał głową, reagował na odgłosy, a placówka medyczna nie wykonała wszystkich niezbędnych badań, gdy tylko stan chorego się poprawił. Nagrała smartfonem zachowania pacjenta, ale według Sądu Opiekuńczego taki dowód nie ma aż tak wielkiej wagi w zderzeniu z opinią lekarzy. A ich zdaniem, mruganie oczami to naturalny odruch osoby pozostającej w śpiączce farmakologicznej i może nie wiązać się z obecnością bliskiego w sali chorych. Krewni R.S. starają się też o to, by premier Mateusz Morawiecki interweniował w Europejskim Trybunale Praw Człowieka i zaskarżył decyzję brytyjskich sędziów. 

GW



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka