Kamil Stoch ściska Markusa Eisenbichlera, fot. PAP/EPA/KIMMO BRANDT
Kamil Stoch ściska Markusa Eisenbichlera, fot. PAP/EPA/KIMMO BRANDT

Stoch skrytykowany za antywojenny przekaz. Dosadny komentarz żony skoczka

Redakcja Redakcja Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 36
"Stop wojnie! Lepiej walczyć w sporcie" - taki napis w języku angielskim napisał markerem na swoich nartach Kamil Stoch, który w niedzielę skakał w Lahti w zawodach Pucharu Świata. Podczas zawodów doszło do skandalu.

Protest Kamila Stocha

"Bardzo trudno się skupić na tym, co się kocha robić. Nawet jeżeli czuję, że skoki są naprawdę fajne, to trudno jest się uśmiechnąć, cieszyć, wznosić ręce do góry, jeśli za płotem dzieje się taka krzywda" - powiedział Stoch w sobotniej rozmowie z portalem skijumping.pl 


Stop war. Better fight in sport (Stop wojnie. Lepiej walczcie w sporcie) - brzmiało hasło.  

Reakcja żony skoczka

Część internautów pochwaliła gest skoczka i gratulowała mu odwagi. Ale część krytykowała go, że nie zbojkotował zawodów i skakał w rywalizacji z rosyjskim skoczkiem. 

"Kamilu, ale nie fight in sport w jednym szeregu z kacapem. Na dziś zawiedliście mnie, wiernego kibica skoków, tak jak @FISskijumping i @pzn_pl. Zabrakło jaj" - napisał na Twitterze internauta Carlos. 

To wkurzyło żonę Kamila, Ewę Bilan-Stoch. "Sorry ale niewiele wiesz o jajach mojego męża" - odpowiedziała. 

Zobacz: Putin użyje broni nuklearnej? Postawił w stan najwyższej gotowości siły odstraszania

Machał rękawiczką z flagą Rosji

W Lahti doszło bowiem do skandalu z udziałem rosyjskiego skoczka Jewgienija Klimowa.

W sobotę zmieniły się zasady dotyczące uczestnictwa rosyjskich zawodników podczas konkursów Pucharu Świata. Międzynarodowa Federacja Narciarska zdecydowała, że Rosjanie mogą startować i reprezentując swój kraj, ale nie można pokazywać rosyjskiej flagi, ani odgrywać hymnu Rosji podczas ceremonii dekoracji w przypadku podium lub zwycięstwa Rosjan. Te mają zostać zastąpione flagą i hymnem FIS.

Tymczasem rosyjski skoczek Jewgienij Klimow po obu próbach machał do kamery ręką w rękawiczce, na której była flaga Rosji. Gest uznano za prowokację i zgłoszono do dyrekcji Pucharu Świata. 


Rosjanie twierdzą, że to wina Polaków

Rosyjskie media natychmiast winą obarczyły Polaków.

"Polskie media wywołały skandal z powodu niemal niezauważalnego wydarzenia podczas Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lahti w Finlandii. Podczas zawodów drużynowych lider rosyjskiej reprezentacji, Jewgienij Klimow, machnął ręką przed kamerą po swojej próbie. W tym samym czasie na rękawicy naszego sportowca została wyhaftowana rosyjska flaga. Polacy wiążą ten gest z polityką i wydarzeniami na Ukrainie i domagają się postawienia Klimowa przed wymiarem sprawiedliwości. Ale czy można, jak domagają się Polacy, interpretować czyn Jewgienija jako cyniczne lekceważenie reguł?" - czytamy w serwisie championat.com. 

Okazało się, że rosyjski zawodnik w żaden sposób nie zostanie ukarany. Będzie mógł przystąpić do niedzielnych zmagań. FIS nakazał jednak, aby zmienił rękawiczki i nie prezentował na nich rosyjskiej flagi. 

Wyniki konkursu skoków w Lahti

Dawid Kubacki był najlepszym z Polaków i zajął siódme miejsce w zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lahti. W niedzielę ex aequo triumfowali Ryoyu Kobayashi i Norweg Halvor Egner Granerud.

Kamil Stoch zajął 11. miejsce, a Piotr Żyła 14.

W "generalce" Kobayashi ma teraz 43 pkt przewagi nad Geigerem. Z Polaków najwyżej - na 19. miejscu - sklasyfikowany jest Żyła.

W Pucharze Narodów prowadzą Niemcy, przed Austrią i Norwegią. Polska jest szósta.

ja

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport