Mariusz Błaszczak, podobno szef MON, zobaczył znów "zamach" smoleński i... Tuska. Połączył to z niedawnym zestrzeleniem ukraińskiego - pasażerskiego - samolotu.
I podoba mu się premier Kanady, bo ponoć wywierał nacisk..., a Tusk nie.
Ale, przecież powinien pamiętać, że to nasz - podobno - wielki sojusznik....zauważył owo zestrzelenie, a od Iranu oczekiwano głównie, że się przyzna i pokaja.
Czyżby więc Mariusz Błaszczak sugerował, iż Amerykanie, którzy zauważyli zamach pod Smoleńskiem, nie podzielili się z Polską tą wiedzą? Przecież dla nich - ich służb - nie byłoby trudno odkryć to, co niby nieodkryte.
Mnie się jednak wydaje, że Błaszczak chce coś ukręcić dla swojej partyjki przed wyborami prezydenckimi, nawet za cenę podważenia szczerości USA wobec Polski. Taka to "dyplomacja"...
