Prezes - major kontrolujący - dał głos i chce nas w maju wepchnąć do urn... Natomiast sam - ponoć - ma inne plany.
I tak: są przecieki, że zasadził się /nawet takiego mema dostałam/ na skafander kosmiczny po astronaucie Hermaszewskim i trenuje w kapsule, aby odlecieć.
A gdzie ruszy? Podobno na - znajomy już sobie - Księżyc i tam wespół z kotem założą nową cywilizację.
A my? Nas ten "major" ma już dosyć i na nas jego empatia nie sięga.
Ot, "wódz", gdy trwoga, to się chowa lub ucieka.