"Pinokio", to film wyreżyserowany przez Matteo Garrone, do jego i Massimo Ceccherini'ego scenariusza.
I - wiadomo - mamy oto stolarza Geppetto /świetny Roberto Benigni/, który żyje w biedzie i któremu tylko czasami udaje się coś komuś naprawić i zarobić.
Pewnego dnia w okolicy pojawia się teatrzyk z drewnianymi kukiełkami i nasz stolarz prosi swego znajomego o kawał pieńka, aby samemu też stworzyć kukiełkę. I w ten sposób powstaje Pinokio, który nagle mówi... tata, a nawet biega.
Pinokio jest niesforny i miast iść do szkoły woli pojawić się w teatrzyku... I oddala się od domu. Tata Geppetto jest zrozpaczony i udaje się na poszukiwania.
A Pinokio? Ten spotyka różne osoby, typy i typki, np. łotrów Kota i Lisa, ale i Wróżkę czy panią-ślimaka, która wszędzie zostawia śliskie ślady. Jest też duża ryba, ale i pomocny tuńczyk.
Wróżka najczęściej pojawia się przy chłopcu z drewna i nawet się... starzeje, a czasami musi go ratować, choćby z chorób, jak np. z zapalenia sęków czy trocinicy.
I trwa wędrówka, nauka życia, ale i odnalezienie, także samego siebie.
W tym filmie są bajeczne, bardzo malarskie zdjęcia, autorstwa Nikolai Bruela. Natomiast muzykę, która - subtelnie i delikatnie - towarzyszy fabule, stworzył Dario Marianelli.
Film "Pionokio" pokazuje, że nawet chłopiec z drewna musi dojrzeć i trochę przejść, aby stać się tym ludzkim. Temu chłopcu się to udało, ale w życiu bywa różnie i drewno czasami pozostaje drewnem, z którego wystaje coraz dłuższy "nos", gdy delikwent się nie uczy, a kłamstwa u niego się pogłębiają.
Komentarze