maia14 maia14
474
BLOG

Tak było..., ale szczęśliwie się skończyło

maia14 maia14 Polityka Obserwuj notkę 32

Jutro kolejna rocznica ogłoszenia przez Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego, na obszarze całego kraju.

Jak go się wtedy - w grudniu 1981 r. - nienawidziło.

Były powody. Ludzi wyciągano z mieszkań i internowano. Dzieci pozostawione w domach próbowano odbierać chwilowym opiekunom, dla jeszcze większego zdołowania tych, których aresztowano. Łamano wszelkie prawa człowieka. Zwichnięto wiele zawodowych karier.Itd.

Potem była głęboka konspira. Niektórzy jeszcze się ukrywali. Drukowano i rozprowadzano ulotki. Były organizowane tajne spotkania. Niektóre na plebaniach kościołów. A w mszach brali udział wierzący i niewierzący, dla pokazania znaku: Wiktorii. Byli tam też SB-ecy, którzy niby dyskretnie notowali, kto bierze udział w nabożeństwach, jednocześnie najgłośniej śpiewając pieśni religijne, dla zakamuflowania swego ukorzenienia. Aby po wyjściu z kościoła przejść do aresztowań tych, którzy np. przypięli sobie znaczek "Solidarności" i zapomnieli go zdjąć...

A i z księżmi też różnie bywało. Ten, u którego na plebanii - w mojej okolicy - odbywało się najwięcej konspiracyjnych spotkań, nawet w czasie stanu wojennego miał /jak się okazało później/ paszport konsularny i jeździł np. do Szwajcarii, gdy przeciętny człowiek, nawet kiedy chciał wyjechać z miasta do miasta w Polsce, musiał zwracać się o pozwolenie do miejscowego, stosownego urzędu.

Konspira kwitła, ale prócz przemyślanych działań i akcji, odbywała się też amatorska partyzantka i np. umyślny po ulotki, po drodze zapominał hasła, a domagał się wydania bibuły. Trzeba było na czuja uznać, że to swój, a nie SB-ek.

Prócz strachu ludzie odczuwali - jednak - wartość ze wspólnego celu, czyli oporu wobec zniewolenia. I nie tylko tego z okresu stanu wojennego, ale też z wcześniejszych lat "przyjaźni" polsko-radzieckiej.

Przeżyliśmy stan wojenny, aby po latach od jego wprowadzenia,  w 1989 r. odzyskać niepodległość.

Dziś mamy demokratyczny kraj i powinniśmy się z tego cieszyć. Jest jednak grupa takich Polaków, którzy bez zadym nie potrafią żyć. Mają swojego guru, który chce ich jutro, w rocznicę ogłoszenia stanu wojennego, wyprowadzić na ulice Warszawy. A 13 grudnia 1981 r., gdy większość opozycjonistów dawno już siedziała w aresztach, on grzał się do południa pod pierzyną. Dziś mu nic nie grozi, więc chce udawać rewolucjonistę.

Szczęśliwie dla Polski jego opcja przegrywa, od lat. Szkoda tylko tych gorących młodych głów, które i tu na Salonie, pozwalają sobą manipulować, dla jego chęci burzenia i stania sztorcem wobec rządzących przeciwników politycznych, niezależnie od ich działań.

 

 

maia14
O mnie maia14

"Uśmiech wędruje daleko"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka