Jesteśmy krótko po wyborach parlamentarnych, a nasi "boscy" uważają, że już teraz nie muszą się specjalnie starać.
Platforma zadowolona z utrzymania władzy na drugą kadencję, spoczęła na laurach, boć do następnych wyborów jest jeszcze trochę czasu. W związku z czym pozwolono sobie na zawirowania przy ustawie refundacyjnej, a ostatnio wyszło szydło... z racji porozumienia ACTA i okazało się, że bez głębszych konsultacji społecznych chciano przepchnąć coś, co staje się dziś - nie tylko dla Polaków - kością trudną do przełknięcia. Platforma już dziś powinna sobie przypomnieć, czym skończyła się arogancja rządzących wobec społeczeństwa, dla SLD.
Największa partia opozycyjna, czyli PiS, stara się być na NIE we wszystkich działaniach Platformy, albo zajmuje się sobą, próbując wynieść na "ołtarze" prezydenta Kaczyńskiego. Czemu służy też tzw. sejmowy zespół Macierewicza. Zresztą sam Macierewicz potwierdził, to ostatnio, gdy tłumaczył dlaczego nie chce w swoim zespole Marka Poznańskiego /"Ruch Palikota"/ - archeologa, biegłego prokuratury, doktora PAN, który badał przez dwa tygodnie teren po katastrofie TU-154. Wg Macierewicza, Poznański jest ze złej partii, której członkowie kiedyś krytykowali prezydenta Kaczyńskiego, a jego zespół ma za zadanie uczczenie pamięci tegoż prezydenta. Mnie się dotąd wydawało, że chodzi o wyświetlenie przyczyn katastrofy, a tu okazuje się, że nie.
Koalicjant - PSL - specjalnie się nie wychyla i trudno dziś nawet powiedzieć, co dzieje się na rządowych odcinkach powierzonych tej partii.
"Ruch Palikota" ruszył się w kampanii parlamentarnej, ale obecnie jest to złagodzona pokazówka przewodniczącego Palikota, który porusza tematy obecnie nie do ruszenia, więc to zwykła sztuka dla sztuki.
Odszczepieńcy od PiS - skupieni przy europośle Ziobro - drugiego "Krakowa" nie zbudują, a i wciąż puszczają oko do prezesa Kaczyńskiego, że oni niby osobno, ale z nim, bo też mają podobne pomysły.
A SLD nawet chwilami wykazuje się rozsądkiem, jak w przypadku tajemniczego - przepychanego pod stołem - ACTA. Ale cóż z tego, gdy po fatalnym zagubieniu swojego złotego rogu, nie ma już "złotego piasku" dla zaczarowania publiczności.
W najbliższej przyszłości nie ma szans na zbudowanie nowej jakości w polskiej polityce. Od lat, ci sami ludzie wystawiani są na najlepsze miejsca na listach wyborczych - swoich partii lub koalicyjnych komitetów wyborczych. Czasami pojawia się, jakiś sensowny wolny strzelec - który mógłby w przyszłości pociągnąć za sobą innych zdolnych ludzi - i startuje, jako kandydat niezależny, ale przepada, bo nie ma za sobą aparatu partyjnego. Szkoda, bo zabetonowana scena polityczna, raczej nic reformatorskiego nam nie wybuduje.
Gra w klasy - naszej "klasy" - trwa...
Inne tematy w dziale Polityka