Wczoraj ok. godz..21, w ok. Chałupek /Szczekociny, koło Zawiercia/ miała miejsce tragiczna katastrofa kolejowa, w której - prawdopodobnie - jest 16 ofiar śmiertelnych, jak i wielu rannych. Trudno już teraz stwierdzić, czy zawinił człowiek, czy urządzenia...
Jak relacjonują świadkowie, akcja ratownicza była i jest przeprowadzana bardzo sprawnie. Użyto 35 karetek pogotowia ratunkowego /z woj.: śląskiego, świętokrzyskiego i małopolskiego/, a także 3 ratunkowe śmigłowce oraz wiele specjalistycznego - nowoczesnego - sprzętu.
W akcję zaanagażowano: 450 strażaków - z 40 zastępów straży pożarnej - jak i 100 funkcjonariuszy policji. Ci ostatni po zebraniu rzeczy pasażerów, zabezpieczyli je i przewieźli na policyjne komendy. Dobrze, że i o tym pomyślano, bo coraz więcej gapiów zbiera się na miejscu katastrofy, a nie można dać głowy, że nie ma pośród nich i takich..., którzy chcieliby się na cudzym nieszczęściu wzbogacić.
Ranni, którzy ucierpieli w katastrofie zostali rozlokowani w 15 szpitalach.
Jakże inne były warunki, które towarzyszyły katastrofie kolejowej z 19 sierpnia 1980 r., która wydarzyła się między Otłoczynem a Brzozą Toruńską.
Przez kraj przetaczała się wtedy fala strajków. I tak, jak w sklepach było tyle, co nic, tak i sprzęt ratunkowy był na zgrzebnym poziomie.
W tamtej katastrofie zginęło 67 osób, rannych były dziesiątki... A katastrofa była tak wielka, że komunistycznym władzom nie udało się ukryć wiadomości o niej, więc dotarła ona i do strajkujących. I np. na tę tragiczną wieść, protestujący na terenie Stoczni Gdańskiej zawiesili na moment strajk, wychodząc przed bramę, aby oddawać krew dla rannych, w zorganizowanych na prędce punktach krwiodawstwa.
Katastrofy zdarzały się i - zapewne - będą się zdarzać, ale przy całym tym wczorajszym nieszczęściu może cieszyć fakt, że zrobiono wszystko, co w ludzkiej mocy, aby ratować ludzi, przy użyciu właściwego sprzętu.
Oby tylko poszkodowani wygrzebali się z ran - oraz tak oni, jak i ci, którzy wyszli ze zdarzenia bez szwanku, powrócili do równowagi psychicznej, bo niektórzy uczestnicy katastrofy z 1980 r. i po 30-tu latach bali się podróżować pociągami. Może wczorajszym "poobijanym" - tak fizycznie, jak i psychicznie - pomoże współpraca z psychologami, którzy zostali skierowani na miejsce katastrofy, jak i do szpitali.
Inne tematy w dziale Polityka