Po wielogodzinnym osaczaniu oprawcy francuskich żołnierzy, a także dzieci i naczyciela ze szkoły żydowskiej w Tuluzie /przy budynku, gdzie mieszkał/, przez policję i jednostki specjalne, psychol został zmuszony do ucieczki, co zakończyło się jego śmiercią, po wyskoczeniu przez okno.
Jak to w cywilizowanym świecie, dostał wybór i możliwość poddania się, jednak raz się na to godził, po czym rezygnował...
Francuskie siły skierowane do złapania mordercy /żywcem/, wykazywały się dużą cierpliwością. Zastosowano taktykę na zmęczenie typka - trochę też dlatego, że bano się wejść przez okna czy drzwi, ponieważ mogły tam być podłożone ładunki wybuchowe.
Wczoraj ok. godz. 21-ej w dzielnicy, gdzie stoi dom, w którym mieszkał i ukrywał się morderca, wyłączono prąd, a to m.in. dlatego, aby odciąć go od wiadomości, które mógł zdobyć z tv, radia czy przez komputer.
Ok. północy okolicą wstrząsały wybuchy, które jednak nie były szturmem antyterrorystów, a jedynie formą nacisku psychologicznego na bandytę.
Rano nie było wiadomo czy bandzior żyje, bo w nocy z jego mieszkania słyszano odgłos dwóch strzałów.
Ok. 11.20 siły antyrrorystyczne przystąpiły do szturmu, zapoczątkowanego wysadzeniem ściany, dzielącej siedzibę mordercy, od sąsiedniego mieszkania. Po przeszukaniu bandytę znaleziono w łazience. Ukrył się - podobno - w pustej wannie, a na widok antyrreorystów, z dziką furią, wyskoczył z niej i zaczął uciekać, ostrzeliwując się z broni maszynowej - ranił policjantów. Jego ucieczka zakończyła się skokiem z okna, co w połączeniu z kulą, jaka go dosięgła - podobno - w tym momencie, skróciło jego żywot.
Ten 24-latek - urodzony we Francji, ale z korzeniami algierskimi - był psycholem, który wtedy, gdy został namierzony i osaczony, chciał do swych morderczych czynów dorobić ideologię, twierdząc, że żołnierzy zabił, ponieważ służyli niesłusznej sprawie, a dzieci i nauczyciela ze szkoły żydowskiej, aby pomścić Palestyńczyków. Trudno dociec, czy to też on puścił famę, iż był aresztowany i osadzony w Kandaharze, co jest nieprawdą, ponieważ w tym czasie - od grudnia 2007 r. do września 2009 r. - siedział we francuskim więzieniu za napad rabunkowy.
Bandyta zginął - ale już tylko on. Dzielnica nie jest zrównana z ziemią i jej mieszkańcy będą mogli spróbować spokojnie żyć.
A francuskim siłom specjalnym należą się gratulacje, za spokojne realizowanie założonego planu i celu.
Rozsądkiem wykazał się też prezydent Sarkozy, który apelował do wszystkich mieszkańcow Francji o spokój oraz o odrzucenie nienawiści i chęci zemsty. I słusznie, bo Francji nie jest potrzebna wojna domowa, na tle narodowościowym.
Inne tematy w dziale Polityka