Dziś 85 lat kończy pierwszy - powojenny - niekomunistyczny premier RP, Tadeusz Mazowiecki.
Latami opozycjonista, doradca-ekspert /m.in. Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, w 1980 r./ , negocjator / m.in. - po stronie solidarnościowej - przy Okrągłym Stole, w 1989 r./.
Stał się jednym z głównych autorów porozumienia , w wyniku którego - 4 czerwca 1989 r. - odbyły się cześciowo wolne wybory do Parlamentu. "Solidarność" więła wtedy wszystko, co tylko mogła - była zgoda.
Nasi byli górą i trzeba było wysunąć kogoś na stanowisko premiera. Po rozmowach z 17 sierpnia /m.in. z Wałęsą/, Tadeusz Mazowiecki zgodził się objąć tę funkcję.
Po latach sloganów i tandetnej propagandy, w Parlamencie znów panował język polski, a nie jakaś dziwaczna nowomowa. A NASZ PREMIER, był jednym z tych, którzy mówili najpiękniej. Czuło się też, że jest żywym człowiekiem na urzędzie, a nie kukłą, postawioną na czele marionetkowego rządu. I nawet jego zasłabnięcie, w trakcie pierwszego wystąpienia sejmowego - po objęciu funkcji premiera - było wzruszające, bo ludzkie /po nieprzespanych nocach i nerwówce politycznej/.
Nasi - w tym Premier - musieli się wykazać, a przecież nie mieli doświadczenia w rządzeniu, bo najczęściej siedzieli: w "internie", bądź innym więzieniu.
A, jednak rząd Tadeusza Mazowieckiego zrobił wiele: zmienił ustrój polityczny państwa, wprowadził pełen zakres swobód obywatelskich, wprowadził system wielopartyjny, zmienił godło i nazwę państwa /z PRL na RP/, doprowadził do transformacji gospodarczej /zaczęły działać mechanizmy rynkowe/ itd.
Tadeusz Mazowiecki stał się niekwestionowanym autorytetem i nie zmieniła tego porażka w wyborach prezydenckich w 1990 r. , dlatego to jemu przypadło przedstawienie w 1997 r. Preambuły do nowej Konstytucji RP. Otrzymała akceptację - od prawa do lewa.
Wybranie Tadeusza Mazowieckiego - przy jego rozwadze i spokoju - na premiera RP, było doskonałym posunięciem. I można tylko żałować, że nie został on prezydentem, bo wtedy zakończyłby - zapewne - rozpętaną przez Lecha Wałęsę i jego poleczników, tzw. wojnę na górze i kraj byłby wolniejszy od skrajności, a przez to w spokojniejszej atmosferze mógłby się rozwijać.
A na koniec: dziękuję Panie Premierze za wzruszenia, a szczególnie to związane z zaprzysiężeniem NASZEGO PREMIERA i życzę STO LAT, bo potrzebny jest każdy głos rozsądku, w obliczu naszej - często - rozbuchanej sceny politycznej.
Inne tematy w dziale Polityka